piątek, 10 kwietnia 2015

Od Vervady ( CD. Jenny i Silvany ) :

Ruszyliśmy w dalszą drogę.Nagle do moich uszu doszły szmery jakichś rozmów ,później ktoś głośno się roześmiał.Widać nasze wilki mają jeszcze dobre humory pomimo sytuacji w jakiej się znajdujemy ~ pomyślałam z uśmiechem.Skierowałam swój łeb w stronę , z której dochodziło najwięcej dźwięków.Momentalnie jednak mój uśmiech zbladł.Wzrokiem napotkałam Stream.
- Pomogę ci zatrzeć ślady -usłyszałam.
Zdziwiona odwróciłam głowę.
- Jakie ślady...? -spytałam.
Jenna zachichotała cicho i z uśmiechem na pysku lekko zerwała się do przodu.Dogoniłam ją.
- O co ci chodzi ? Jakie ślady ?
Wadera spojrzała na mnie przelotnie po czym pokręciła głową na boki.Na jej pysku zagościł tajemniczy uśmiech.
Westchnęłam.Nie wiem czy dobrze zrozumiałam ,ale...czy Jenna pomyślała ,że chcę pozbyć się Stream ?No cóż...odkąd wadera zaczęła kręcić się przy Paluku to muszę przyznać -czasami miałam ochotę ją gdzieś usunąć.Nie wspominając już o momentach kiedy oboje śmiali się razem...te widoki doprowadzały mnie już do kompletnej wściekłości...
- Jenna ?
- Tak ?
- Czy mówiłaś już Asher 'owi o prośbie wysłania kruka...?
- Jasne.Zrobiłam to przed rozpoczęciem dalszej wędrówki.
Prawie niezauważalnie potaknęłam głową.Lekko podniosłam łeb ,który cały czas opuszczony był w dół.Nadal szliśmy po niestabilnym gruncie ,a moim jedynym widokiem , jak do tej pory ,były kamienie pod łapami.Westchnęłam.
Paluku ,gdzie ty się jesteś ?

Po kilkugodzinnej wędrówce zrobiliśmy krótki postój.Nasza droga stawała się coraz to szersza ,gdzieniegdzie spośród kamieni wyrastały pojedyncze źdźbła trawy.Tu i ówdzie rosły bujne darnie mchu.
Na naszej drodze napotkaliśmy dużą wyrwę w ścianie skalnej. O dziwo rosło tam nawet kilka krzewów i dwa młode,choć spróchniałe , drzewa.Własnie tam zatrzymaliśmy się.

- Ver ! -ktoś krzyknął.
Momentalnie odwróciłam się i podbiegłam do wilków ,które skupiły się w jednym miejscu.Każdy krzyczał głośno przekrzykując siebie nawzajem.W całym tym hałasie nie potrafiłam rozróżnić żadnych słów.
- Co się stało ?-spytałam.
- Zepchnęła Azzai ! -usłyszałam ,nawet dość wyraźnie.
Co ? Ktoś zepchnął Azzai ? 
- Jak to ? -Gamma już się do nas zbliżała.
Utorowałam sobie ścieżkę do wilka ,którego wszyscy tak otoczyli.Jednakże ów wilk ,chwilę później przemknął przez całą grupę i uciekł.
- Cisza ! -próbowałam uciszyć watahę.Wszyscy jednak dalej panikowali.
- Ciszaaaa ! Spokój ! -wrzasnęła Jenna.
Wilki ucichły.
- Co się tutaj stało ? -spytałam głośno.
Chwilę później z grupy wyłonił się Eloy.Basior powiedział :
- Silvana strąciła Azz z urwiska -wyjaśnił -Ver ,zrób coś.
Pomyślałam chwilkę.
- Posłuchajcie...nie możemy w tej sprawie nic zrobić.Nie wiemy czy...Azzai żyje czy nie...Jednak jestem pewna ,iż przeżyła ten upadek.Azz to silna wadera -sami wiecie.
Nastała cisza ,jednak chwilę później znowu rozpoczęła się wrzawa.
- Jenna ? Mogłabyś z nimi tutaj zostać ? Zobaczę co z Silvaną.
- Tylko szybko.
Odwróciłam się i ruszyłam.Od razu poczułam trop.Biegłam nim ,aż w końcu dotarłam do wyrwy w znajdującej się w skalnej ścianie.Przecisnęłam się przed nią.Moim oczom ukazała się mała dolinka.Na jednej ze skał siedziała Silvana.

Sil ? Ktoś inny ?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz