sobota, 4 kwietnia 2015

Od Blue (C.D. Behemota): Tak naprawdę, nie jestem zła

Leżę w jaskini. Właściwie nie jest to do końca jaskinia. Raczej niewielka grota, lub dziura w ścianie góry. Wiem, że ten opis nie brzmi najlepiej, ale nie wiem jakich słów powinnam użyć. Miejsce, w którym leżymy jest ciasne i niewielkie, ale w miarę przyjemne. A co najważniejsze, względnie bezpieczne. Nic dziwnego, że po długiej podróży, wiele wilków z zadowoleniem weszło do groty i ułożyło się na kamieniach. Wiele, ale nie każdy.
Widzę wilka, który nie wszedł z nami do groty i leży tuż przy naszym „szlaku”. Nie zastanawiając się za bardzo nad tym co robię, podnoszę się i kieruje do wyjścia. Leżałam na przedzie groty, więc wychodząc nie mijam zbyt wielu wilków. Jakaś wadera zerka w moją stronę pytająco. Wykonuję nieokreślony gest łapą, dając jej do zrozumienia, aby niczym się nie przejmowała i spała dalej. Kiedy udaje mi się wydostać z jaskini, siadam pod gołym niebem. Wzdycham krótko. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego, jak wcześniej było mi duszno.
Zerkam na wilka leżącego na ziemi. Behemot ułożył się w taki sposób, że zapewne zdążył mnie już dostrzec. Przyglądam się basiorowi. Ma zaciśnięte powieki, co znaczy, że jeszcze nie śpi.
-Nie wejdziesz do groty?- pytam się wilka. Ten otwiera jedno oko.
-Nie, dziękuję. Preferuję spanie na otwartej przestrzeni. Jest tu spokojniej. A ty czemu przyszłaś tutaj?- przez chwilę zastanawiam się nad odpowiedzią. Prawda jest taka, że nie wiem co tutaj robię. Ale głupio coś takiego powiedzieć.
-Sprawdzam, czy masz rację.- zadowolona ze swojej odpowiedzi, kładę się jakieś 2 metry od basiora.- Zadowala cię taka odpowiedź?- brzmi to trochę opryskliwie, ale dopiero teraz zdaję sobie z tego sprawę.
-Cóż… jest dostatecznie satysfakcjonująca.- Nie jestem pewna, czy powinnam się cieszyć, czy obrazić, więc po prostu siedzę cicho. Zamykam oczy. Jestem zmęczona, ale nie chce mi się spać. Muszę tylko chwilę odpocząć by zregenerować siły. Zwłaszcza, że od jakiegoś czasu c o ś pochłania ogromną ilość mojej energii. Ale tak to już jest jak zostajesz „baterią świata”.
-Behemot, śpisz?- zwracam się do wilka. Zdaję sobie sprawę z tego, jak głupio to brzmi.
-Oczywiście, że tak.- odpowiada. Parskam śmiechem. Zerkam na basiora, z nadzieją, że on też się uśmiecha. Ale jego twarz pozostaje niezmieniona. To samo chłodne spojrzenie. I ten sam wyraz twarzy, pozbawiony wszelkich emocji. Jeszcze tego wszystkiego nie rozgryzłam, ale daję sobie na to czas.
Nastała cisza, jak to często bywa, kiedy z kimś rozmawiam. Nie nadaję się do rozmów, wiem. Ale one same jakoś mnie odnajdują. Najpierw Asher, później Rira, następnie Marvel i Jenna. A teraz Behemot. Kto będzie następny?
Nagle przeszywa mnie dreszcz. Jakby coś zimnego dotknęło mojego grzbietu. Otwieram oczy. W tych okolicach nie powinno być duchów. Co prawda nic im nie groźni, skoro już są martwe, ale nawet dusze mają świadomość. Po co któraś z nich miałaby się tutaj pchać? Coś jednak tutaj jest. Czuję to. Rozglądam się dookoła. Teraz to widzę! Ten duch jest inni, niż wszystkie, które widziałam do tej pory. Nie jest to zjawa, ale wygląda dziwnie. Poza tym oglądanie jej nie jest szczytem moich marzeń. Jest w niej coś, co sprawia, że czuję niepokój. Poza tym wszystkie duchy, jakie do tej pory widywałam były przezroczysto-białe. Jakby ktoś stworzył wilka z mgły. Ale ten był inny. Wyglądał bardziej jak cień, niż dusza.
Cień zerknął w moją stronę. Jednak to nie na mnie skupia swoją uwagę. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałam. On obserwuje… Behemota! Wygląda jednocześnie jakby go chronił i na niego polował. Nie wiem jak to opisać. Nie wiem też czy basior o tym wie. Podchodzę więc do wilka. Siadam tuż obok niego, a ten patrzy na mnie z lekkim zdziwieniem, które jest trochę bardziej widoczne.
-Czy stało się coś poważnego?- pyta się. Opowiadam u więc to, co widzę. Kiedy kończę basior kiwa głową.
-A więc, ty potrafisz je dostrzec?- pyta. Kiwam głową, ale wilk nie wyjaśnia czym są cienie i jaki maja z nim związek.
-Kim… czym one są? Czemu tak się na ciebie patrzą?- pytam wilka. Behemot wcześniej nie okazywał emocji i teraz też tego nie robi. Ale coś mi mówi, że nie jest to dla niego wygodny temat.
-Ciężko mi to wyjaśnić. Niestety jest to temat, którego wołałbym nie poruszać, jeśli można.
-Można, można.- odpowiadam niedbale. Odpowiedź jaką dostałam była bardzo wymijająca. Ale był to dowód na to, że basior nie chce ciągnąć tematu. Więc ja też nie zamierzam.
I znowu cisza. Cho**ra, denerwuje mnie to! Dlaczego nie potrafię z nikim normalnie rozmawiać?!
„Bo nie jestem normalna.”- odpowiadam sobie na pytanie. Wzdycham z rezygnacją. Po chwili słyszę głos Behemota:
-Nie jest ci zimno?- zaskakuje mnie ta nagła zmiana tematu. Tutaj duchy, a tam temperatura. Ale każdy ma swój sposób na prowadzenie rozmowy.
-Nie.- odpowiadam powoli, zdziwiona.
-Po prostu zauważyłem, że się trzęsiesz.- stwierdza obiektywnie.- Może wolałabyś wrócić do groty i dołączyć do reszty?- spoglądam na swoje łapy. Wszystko wydaje się być z nimi w porządku. Zerkam na basiora.
-Masz zamknięte oczy.- odpowiadam ponuro, po czym dodaję- Jeśli chcesz abym sobie poszła wystarczy powiedzieć, s e r i o.- warczę ponuro. Może zabrzmiało to zbyt oschle. Nie miało tak być, ale nic na to nie poradzę. Nie wiem co ostatnio się ze mną dzieje. Czekam na odpowiedź basiora, ale ten nadal milczy. Wzdycham więc, lekko sfrustrowana i podnoszę się z ziemi. Otrzepuję łapy z mokrego piachu, który przykleił mi się do futra. Wstaję na równe nogi i bez słowa odchodzę kawałek. Nie jestem zła, ale czuję się dziwnie. Coś na kształt rozczarowania. Tylko, że nie wiem, czego wcześniej oczekiwałam.
Kiedy jestem przy wejściu czuję na sobie dotyk czyjejś łapy. Nikt mnie nie złapał. Był to raczej sposób zwrócenia uwagi, dlatego też dotyk zaraz ustał.
-Nie to miałem na myśli Pa… Blue. Wybacz jeśli uraziłem cię poprzednią wypowiedzią.- przez chwilę nie wiem jak zareagować. Problem jest w tym, że nie jestem urażona. Nie wiem właściwie, co było nie tak w pytaniu Behemota. Teraz kiedy o tym myślę, nie było w nim niczego wrednego, ani chłodnego. Nie rozumiem tylko, czemu wtedy tak mnie ruszyło.
-W porządku.- odpowiadam zmęczona.- To ze mną jest coś nie tak. Czasem po prostu zachowuję się jak skończona suka.- odpowiadam niedbale. Tym razem naprawdę niedbale, do tego wulgarnie. Zerkam na Behemota. Myślę o jego formalnych, eleganckich zwrotach i moim przekleństwie. Nie mam pojęcia jak na to zareaguje.
Czuję, jak nogi uginają się pode mną. Chwieję się lekko. Mam zawrót głowy, ale zaraz staję na równe nogi. Odchodzę od groty, aby nie obudzić reszty stada. Ale żadne z nas się nie odzywa. Znów nastała długa, ale tym razem dziwnie niezręczna cisza.
Behemot? Wiem, że opko dziwne, ale chwilowo wyczerpały mi się pomysły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz