sobota, 4 kwietnia 2015

Od Azzai (CD. Eloy'a)

Po pierwsze-Ucieszyłam się,bo wiem,że Eloy mnie kocha(chyba).Po drugie ja i Hiro to już koniec i nic tego nie zmieni.Widać,że naprawdę nie wiedział co robić.Zrozumiałam to.Po chwili,gdy on odszedł przyszła reszta.Jenna,Ver i jakiś duch.Po bliższej analizie zauważyłam,że on jest wilkiem.Ok..-pomyślałam.Po pół godzinie Jenna zebrała nas i ten gość oraz Ver coś tam gadali.Nie interesowało mnie to.Myślałam ciągle o rozmowie z Eloy'em.Mówił,że się oddaliliśmy od siebie.Cóż może i to była prawda,ale wzięłam to do serca.Postanowiłam jednak trochę dać z nim spokój.Nagle usłyszałam swoje imię.
-Azzai!-kurde co tu robić...Na szczęście koło mnie stał Asher i mi szybko powiedział co zrobić.
-Gotowa!-uf...
Ze strony Ashera usłyszałam chichot Silvany.Warknęłam w jej stronę,po czym wstałam i poszłam na lewo.Po przeliczeniu poszłam z resztą na ucztę.Po jedzeniu podeszłam do Paluku.
-Hej,znowu jesz te owoce?
-Tak,Azz.A propo owoców,to są jagody.Nawet smaczne,chcesz trochę.
-Nie,dzięki.Widać,że się wyleczyłeś z przekręcania słów,co?-po czym zaśmiałam się.
-Tak...Ale wątpię,że się tym najjem.
-Haha!!!
-Co?A to...
-Oj no weź,droczę się.Dobra nie przeszkadzam Ci.Ok papa.
-Do zobaczeniaa...kurde...
Cicho zaśmiałam się pod nosem.Szczerze lubiłam Paluku,fajnię się z nim rozmawia.Jeszcze,gdy było widmo,poszłam na mały spacer.Obejrzałam górę i trochę się bałam tam wchodzić.Była stroma i czasami jak się przyjrzeć można zauważyć jak zsuwają się odłamki skał.Na sam widok dostałam "gęsiej skórki".Szybko truchtem wróciłam do watahy.Akurat już pojawiał się księżyc.Za około 4-5 dni będzie pełnia.Zobaczyłam jak część watahy wchodziła już do jaskini.Byłam już senna,więc postanowiłam pójść spać.Znalazłam dogodne miejsce i położyłam się.

~~Sen~~

Nagle znalazłam się w jakimś dziwnym miejscu,w lesie.Rozglądałam się.Po chwili usłyszałam odgłosy walki.Od razu skojarzyłam sobie walkę Eloy'a z Hiro.Szybko pobiegłam w tą stronę.Tak to było to.Ja,Eloy i Hiro.Nie chciałam tego znów oglądać.Nagle usłyszałam za mną kroki.Niestety nie zdążyłam zrobić uniku i przeze mnie przeszedł Paluku.Wtedy zauważyłam,że jestem duchem.Czyli nie mogą mnie pewnie słyszeć i widzieć,ale zrobiłam szybki test.
-Aaaaaa!!!-krzyknęłam.
Moja teoria się sprawdziła.Ja nie istnieje w jednym słowie.Po chwili obraz się rozmazywał.Obok mnie,gdzie był kwiat,on nagle obumarł.Drzewa zniknęły,a przede mną pojawiła się polana.Na tej polanie były dwie postacie.Podeszłam bliżej.Te dwie postacie to Ja i Eloy,które rozmawiały.Znów retrospekcja wydarzeń.Zamknęłam oczy.Jednak znów poczułam zmianę otoczenia.Z polany wyrastały drzewa.Powoli miejsce stawało się znajome.Nagle znikąd pojawiły się wilki,również znajome.Dalej zobaczyłam siebie i jakiegoś wilka.Znów przeze mnie przeszedł wilk.Postanowiłam podejść do młodszej mnie i posłuchać rozmowy.
-Hej kochanie,muszę Ci coś powiedzieć...
-O co chodzi,Misiu?
-No bo nie wiem jak Ci to powiedzieć...
-Ale co?
-No bo muszę odejść...
-Żartujesz.No dobra to ja...
-Co ty??
-Bo ja...Pamiętasz jak w twojej jaskini roiło się od pająków i robaków?
-No tak...
-To byłam ja...
-Co!!Nie,ale to nie żart...
-Nie...Ale czemu?
-Nie mogę ci powiedzieć...Po prostu muszę odejść.
-Nie,nie,nie,NIE!Czy ty masz inną!
-Nie nigdy,nigdy bym Cię nie nie zdradził.Niestety,muszę się pożegnać...
-Nie rób mi tego.
-To dla twojego dobra...
I odszedł.Ja,znaczy młodsza ja pobiegła.Szybko rozglądałam się.Obraz znów się rozmazał,jednak teraz była ciemność.Stałam w powietrzu.Niestety nie mogłam to opisać.Nagle koło mnie stanął Hiro.Z drugiej strony Eloy.Po chwili ze strony Eloy'a pojawiła się Silvana.Ona do niego poszła i go pocałowała.Chciałam to przerwać,ale Hiro mnie złapał za ogon.
-Widzisz...-powiedział Hiro.
-Co mam widzieć!
-Eloy nie jest ciebie wart.Może i wyznał Tobie miłość jednak on nie jest pewny tego.
-Co ty gadasz!
-Posłuchaj się mnie.
Z moich oczu spływały łzy.Hiro puścił mój ogon,a ja uderzyłam go w twarz.Pobiegłam do Eloy'a,ale on znikł.Usłyszałam jakiś dźwięk.

~~Jawa~~~

-Aaaa!!-krzyknęłam
- RUCHY, RUCHY ILE MOŻNA SPAĆ?! DZIEŃ DOBRY KOCHANA WATASZKO, WSTAJEMY, WSTAJEMY NIE OCIĄGAMY SIĘ. MUSIMY ZNALEŹĆ RESZTĘ! ZA PIĘĆ MINUT CHCĘ WAS WIDZIEĆ W RZĄDKU PRZY TYM POGIĘTYM DRZEWIE, ZROZUMIANO?! NO, TO JUŻ!!!!!!!!!!!!!!!
Powoli wstałam.Dalej nie mogłam się otrząsnąć po śnie.Kątem oka zobaczyłam Eloy'a,który też był oszołomiony snem.Po zbiórce podeszliśmy wszyscy na początek drogi.Ver mówiła coś o dobraniu się w parach.
-Ok,więc tak Ikana,może by tak dobrała się w parę z Jenną,ja będę z...-zastanawiała się Ver.
-Może ze mną-odpowiedział Paluku.
-Okej...A ty Azzai może...-Ja porozumiewawczo zaprzeczałam głową-z Eloy'em.
No nie...A może to i lepiej.Mówił że się oddaliliśmy,no jedno mamy za sobą.Szybko się znaleźliśmy i ustawiliśmy się w pary.
-Ruszamy!-powiedziała Jenna.
Wszyscy po kolei ruszaliśmy.Kątem oka zauważyłam,że Eloy się nie wyspał,cóż pewnie każdy się nie wyspał.
-Co nie wyspałeś się,co?-zapytałam go z entuzjazmem.
-Taaak(ziewanie)miałem dziwny sen.-(skąd ja to znam)-A ty?
-Ja też.
Nastała niezręczna cisza.Gdy obejrzałam się za siebie dopiero teraz zauważyłam,że jesteśmy wysoko.Szybko przybliżyłam się do Eloy'a.Wiem,że może to źle odebrać,ale ja mam lęk wysokości,więc na wszelki wypadek...
-UWAGA!!!-usłyszałam.
Jednak było za późno.Nim się obejrzałam,stałam na kursie kolizyjnym z ogromną skałą.Stałam w bezruchu.Strach przed śmiercią sparaliżował mnie.Na szczęście Eloy wysunął się i "zgarnął" mnie do siebie.Wtuliłam się w jego futro.
–Nic się nikomu nie stało?! -krzyknęła Blue po wszystkim.
Wzięłam wdech.Eloy mi uratował życie.Gdy było po wszystkim pocałowałam go w policzek na znak wdzięczności.Na jego twarzy było widać zdziwienie,ale też mały uśmiech.
-Poraziłaś mnie prądem,haha-powiedział Eloy.
-Serio,to przepraszam,haha-po czym zaśmiałam się.
-Nie musisz...nawet fajnie było.
Popatrzyłam się na Eloy'a.Znów ten piękny uśmiech.Z tyłu była też Silvana,która warczała w moją stronę,lecz ją zignorowałam.Po pół godzinie zarządzili mały postój.Ucieszyłam się z tego powodu.Ja poszłam do dziewczyn,a Eloy do chłopaków.Gdy szłam i ich stronę napotkałam się na Silvanę.
-Gdy jeszcze raz zbliżysz się do Eloy'a to...
-To co mi zrobisz,SIL?
Zamiast odpowiedzi dostałam popchnięcie z jej strony.Popatrzyłam się na nią z ironią i poszłam dalej.

 Eloy?Grupa wader?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz