-Lepiej już chodźmy. Czy po tej stronie gór jest ktoś jeszcze?- Spytał Paluku. Dziwne światła zaczęły biegać mi przed oczami. Ehh wytrzymam.
-Nie, nie widziałam nikogo oprócz nich.- Wskazałam na martwe zwęglone ciała. Ugh… Gorąco. Jest, mi bardzo niedobrze. Spojrzałam na horyzont, słońce. Wreszcie.- Ch-chodźmy- Wyjąkałam.
Ruszyliśmy. Było mi gorąco, pociłam się. Szłam z tyłu trochę ociągając się. Appalosa rozmawiała z Palukiem. Oboje się śmieli. Yhh… a więc to jest zazdrość? Uczucie które mnie teraz wypełnia to złość na Appalosę, to ogromny smutek i nieodparta chęć pokazania, że jestem ważniejsza. Z jednej strony, Appalosa bardziej zasługuje na towarzystwo Paluku. Ja… pani lodu niosę tylko smutek i zimno. Nie potrafię już się szczerze cieszyć wszystko jest mi obojętne, niby tego chce ale… nie wiem… O czym ja zresztą myślę. Zresztą myśli odwracają, moją uwagę od bólu. Ugh… znów piecze.
-Moonli?- Głos Appalosy przeszył moją głowę na wylot. Myśli zapłonęły... Oczy mnie piekły. – Coś się stało?
-Ach nie!- Skłamałam, działo się dużo. Płonęłam żywym ogniem, myśli spalały mi się żywcem. Ból nie był do wytrzymania. Ale nie dla mnie. Muszę cierpieć, nie mogę ich opóźniać, musimy iść.- Wszystko jest w jak najlepszym porządku. –Uśmiechnęłam się kwaśno, Appa tylko wzruszyła ramionami i wróciła do rozmowy z Palukiem. Ała... Po kilku minutach wędrówki całkowicie zbłądziliśmy. Mi było coraz gorzej. Upadłam...
-Moonli? Nic ci nie jest?- Zapytał Paluku. Uśmiechnęłam się i wstałam. Szliśmy dalej. Wszystko mnie piekło. Kąpiel w lawie... przy tym... była to chyba drobnostka. Obraz powoli mi się rozmazywał, a i kręcić mi się zaczęło w głowie. Opadłam bezsilnie, na ziemie... z-zemdlałam?
Paluku? Appalosa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz