Po kolejnym „ataku”, nie mam wątpliwości, iż kolejny raz straciłem
przytomność. Osunąłem się na ziemię, zamknąłem oczy i zapadłem w błogi
sen. Ale w końcu kiedyś trzeba się obudzić, prawda?
Powoli odzyskiwałem świadomość i wraz uczuciem narastającej kontroli nad
ciałem, podniosłem do góry powieki. Niemal natychmiast mój wzrok trafił
na pysk Blue, który wyrażał mieszane uczucia: troskę, strach i wiele,
wiele innych. Pomimo mojego wcześniejszego „odpoczynku”, jeśli mdlenie
można tak nazwać, nie miałem ochoty wstawać, lecz dalej leżeć i nie
przejmować się stojącym nade mną wilkiem. Jednak wiedziałem, iż muszę to
jej to wyjaśnić. Oczywiście, nie zamierzałem powiedzieć jej w s z y s t
k i e g o, a nawet większości.
Podniosłem więc, mozolnie i z lekką niechęcią.
– Nie wstawaj! Musisz odpoczywać! – zawołała wadera niemal od razu do
mnie doskakując. Natychmiast zgromiłem ją ostrym wzrokiem. Blue
momentalnie zamilkła.
– Co ty tu robisz? – warknąłem. Owszem, przejawiałem w tamtym momencie
moją agresję, lecz była ona całkowicie uzasadniona. No, prawie.
– Czyż nie miałaś przypadkiem iść? A może byś sprawdziła w końcu co z
Azzai? – zapytałem zgryźliwie. Na dźwięk członka z jej stada, drgnęła
niespokojnie. Widać, że dany temat wyraźnie ją drażnił.
– Nie zachowuj się tak egoistycznie! – naskoczyła na mnie. P o n o w n i e.
– Nie objawiam zachowań egoistycyzmu. – By potwierdzić swoje słowa i
dodać im stanowczości, kolejny raz zaprzeczyłem ruchem łba. Zrobiłem to
powoli, bowiem dalej moją czaszkę rozsadzał ból. – Egoistycznym z mojej
strony, byłoby zatrzymanie Cię tutaj. Ja natomiast mówiłem, byś poszła.
Czego najwyraźniej nie zrobiłaś – odparłem twardo mierząc waderę
wzrokiem. Ta, momentalnie wstrzymała oddech, jakby zaraz miała
wybuchnąć. Mina jej wykrzywiła się w grymasie.
– Martwiłam się o Ciebie! – krzyknęła wysuwając do przodu swój łeb – Nie
bądź obojętny na innych! – Potrząsnęła gwałtownie głową. Westchnąłem,
próbując uspokoić oddech i emocje. Zacisnąłem mocno powieki, kiedy fala
gorąca przeszła przez moje kości. Nabrałem tlen w płuca i wraz z jego
wypuszczeniem, powiedziałem:
– Posłuchaj. Nie wiem, jak dużo widziałaś. Jednak wolałbym, żeby to, co
tutaj się stało, pozostało tajemnicą. – Wbiłem wzrok w waderę, oczekując
potwierdzenia padającego z jej pyska. Widać było, iż biła się z myślami
i nad czymś żarliwie zastanawia.
– Dobra – prychnęła od niechcenia. Moje rysy złagodniały. – Ale czy mogę zadać Ci jedno pytanie?
– Już to zrobiłaś. – rzekłem spokojniejszym tonem. Wilczyca dalej
wpatrywała się we mnie, oczekując odpowiedzi. Napierała na mnie nie
ciałem, lecz słowami i swoim wzrokiem. Zastanawiało mnie, dlaczego
chciała tyle wiedzieć. Jest to częściowo zrozumiałe po tym całym…
Widoku, lecz nie do końca. Sam chciałem być doinformowany w sprawie jej
dziwnego zachowania, które objawiało się między innymi we wróceniu
tutaj, czy czekaniu, aż się ocknę. Wnioskuję, iż dość długo byłem
nieprzytomny. Kątem oka zerknąłem na wyjście z jaskini i zauważyłem, że
było już koło południa. Blue wtargnęła tutaj w którymś momencie, gdy na
niebie błyszczała jeszcze ta srebrna kula, zwana księżycem.
Wadera musiała zauważył mój mały ruch gałką oczną, ponieważ automatycznie odwróciła swój łeb, by sprawdzić, na co się patrzyłem.
– Jest już południe, prawda? – zapytałem pierwszy. Wilczyca nie zauważając zmiany tematu, kiwnęła głową.
– Tak. Już długo tutaj siedzimy – odparła. Dopiero po chwili doszło do
niej, co powiedziała i natychmiast oblała się rumieńcem, całkowicie dla
mnie nie zrozumiałym.
Wypuściłem powietrze ze świstem oraz zrezygnowaniem.
– Możesz. Lecz tylko j e d n o – podkreśliłem, by pozbyć się
późniejszych niedomówień. Niebieska kiwnęła potakująco łbem. Nie mogąc
już dłużej wytrzymać uciążliwej masy ciała, podreptałem do wyjścia z
groty i usiadłem opierając się o kamienną ścianę, by dać ulgę łapom.
Wadera podeszła i spoczęła koło mnie, wpatrując się w drzewa nieopodal.
– Ile to trwa? W sensie, jak długo Cię atakują? – sprecyzowała pytanie,
chcąc wykorzystać je jak najlepiej. Po sekundzie zauważyłem, iż ponownie
przenosi na mnie wzrok.
– Te ataki bazują na zabieraniu mi sił przez te Szlamy. Ciągle to robią.
Nawet teraz – oznajmiłem. Blue nagle odwróciła łeb się jednocześnie
zaniepokojona, jak i zaciekawiona.
– Nie rozglądaj się – przerwałem jej – Nie zobaczysz. Sam ich teraz nie
widzę. Lecz wracając do tematu… Ciągle pobierają mi energię. Trwa to już
od dwóch lat. Ale czasem zdarzają się większe incydenty. Takie, jak
widziałaś przed chwilą. Nie powiem, żeby występowały rzadko, lecz
skłamię mówiąc, że często. Raz na dwa, czy trzy dni… – rzekłem. Zdałem
sobie sprawę z tego, że powiedziałem ciupkę za dużo. Jednak nie
zaprzątałem sobie tym teraz mojej bolącej głowy.
Blue?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz