poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Od Behemota (CD. Blue):

Po kolejnym „ataku”, nie mam wątpliwości, iż kolejny raz straciłem przytomność. Osunąłem się na ziemię, zamknąłem oczy i zapadłem w błogi sen. Ale w końcu kiedyś trzeba się obudzić, prawda?
Powoli odzyskiwałem świadomość i wraz uczuciem narastającej kontroli nad ciałem, podniosłem do góry powieki. Niemal natychmiast mój wzrok trafił na pysk Blue, który wyrażał mieszane uczucia: troskę, strach i wiele, wiele innych. Pomimo mojego wcześniejszego „odpoczynku”, jeśli mdlenie można tak nazwać, nie miałem ochoty wstawać, lecz dalej leżeć i nie przejmować się stojącym nade mną wilkiem. Jednak wiedziałem, iż muszę to jej to wyjaśnić. Oczywiście, nie zamierzałem powiedzieć jej w s z y s t k i e g o, a nawet większości.
Podniosłem więc, mozolnie i z lekką niechęcią.
– Nie wstawaj! Musisz odpoczywać! – zawołała wadera niemal od razu do mnie doskakując. Natychmiast zgromiłem ją ostrym wzrokiem. Blue momentalnie zamilkła.
– Co ty tu robisz? – warknąłem. Owszem, przejawiałem w tamtym momencie moją agresję, lecz była ona całkowicie uzasadniona. No, prawie.
– Czyż nie miałaś przypadkiem iść? A może byś sprawdziła w końcu co z Azzai? – zapytałem zgryźliwie. Na dźwięk członka z jej stada, drgnęła niespokojnie. Widać, że dany temat wyraźnie ją drażnił.
– Nie zachowuj się tak egoistycznie! – naskoczyła na mnie. P o n o w n i e.
– Nie objawiam zachowań egoistycyzmu. – By potwierdzić swoje słowa i dodać im stanowczości, kolejny raz zaprzeczyłem ruchem łba. Zrobiłem to powoli, bowiem dalej moją czaszkę rozsadzał ból. – Egoistycznym z mojej strony, byłoby zatrzymanie Cię tutaj. Ja natomiast mówiłem, byś poszła. Czego najwyraźniej nie zrobiłaś – odparłem twardo mierząc waderę wzrokiem. Ta, momentalnie wstrzymała oddech, jakby zaraz miała wybuchnąć. Mina jej wykrzywiła się w grymasie.
– Martwiłam się o Ciebie! – krzyknęła wysuwając do przodu swój łeb – Nie bądź obojętny na innych! – Potrząsnęła gwałtownie głową. Westchnąłem, próbując uspokoić oddech i emocje. Zacisnąłem mocno powieki, kiedy fala gorąca przeszła przez moje kości. Nabrałem tlen w płuca i wraz z jego wypuszczeniem, powiedziałem:
– Posłuchaj. Nie wiem, jak dużo widziałaś. Jednak wolałbym, żeby to, co tutaj się stało, pozostało tajemnicą. – Wbiłem wzrok w waderę, oczekując potwierdzenia padającego z jej pyska. Widać było, iż biła się z myślami i nad czymś żarliwie zastanawia.
– Dobra – prychnęła od niechcenia. Moje rysy złagodniały. – Ale czy mogę zadać Ci jedno pytanie?
– Już to zrobiłaś. – rzekłem spokojniejszym tonem. Wilczyca dalej wpatrywała się we mnie, oczekując odpowiedzi. Napierała na mnie nie ciałem, lecz słowami i swoim wzrokiem. Zastanawiało mnie, dlaczego chciała tyle wiedzieć. Jest to częściowo zrozumiałe po tym całym… Widoku, lecz nie do końca. Sam chciałem być doinformowany w sprawie jej dziwnego zachowania, które objawiało się między innymi we wróceniu tutaj, czy czekaniu, aż się ocknę. Wnioskuję, iż dość długo byłem nieprzytomny. Kątem oka zerknąłem na wyjście z jaskini i zauważyłem, że było już koło południa. Blue wtargnęła tutaj w którymś momencie, gdy na niebie błyszczała jeszcze ta srebrna kula, zwana księżycem.
Wadera musiała zauważył mój mały ruch gałką oczną, ponieważ automatycznie odwróciła swój łeb, by sprawdzić, na co się patrzyłem.
– Jest już południe, prawda? – zapytałem pierwszy. Wilczyca nie zauważając zmiany tematu, kiwnęła głową.
– Tak. Już długo tutaj siedzimy – odparła. Dopiero po chwili doszło do niej, co powiedziała i natychmiast oblała się rumieńcem, całkowicie dla mnie nie zrozumiałym.
Wypuściłem powietrze ze świstem oraz zrezygnowaniem.
– Możesz. Lecz tylko j e d n o – podkreśliłem, by pozbyć się późniejszych niedomówień. Niebieska kiwnęła potakująco łbem. Nie mogąc już dłużej wytrzymać uciążliwej masy ciała, podreptałem do wyjścia z groty i usiadłem opierając się o kamienną ścianę, by dać ulgę łapom. Wadera podeszła i spoczęła koło mnie, wpatrując się w drzewa nieopodal.
– Ile to trwa? W sensie, jak długo Cię atakują? – sprecyzowała pytanie, chcąc wykorzystać je jak najlepiej. Po sekundzie zauważyłem, iż ponownie przenosi na mnie wzrok.
– Te ataki bazują na zabieraniu mi sił przez te Szlamy. Ciągle to robią. Nawet teraz – oznajmiłem. Blue nagle odwróciła łeb się jednocześnie zaniepokojona, jak i zaciekawiona.
– Nie rozglądaj się – przerwałem jej – Nie zobaczysz. Sam ich teraz nie widzę. Lecz wracając do tematu… Ciągle pobierają mi energię. Trwa to już od dwóch lat. Ale czasem zdarzają się większe incydenty. Takie, jak widziałaś przed chwilą. Nie powiem, żeby występowały rzadko, lecz skłamię mówiąc, że często. Raz na dwa, czy trzy dni… – rzekłem. Zdałem sobie sprawę z tego, że powiedziałem ciupkę za dużo. Jednak nie zaprzątałem sobie tym teraz mojej bolącej głowy.

Blue?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz