wtorek, 14 kwietnia 2015

Nowa wadera Sonea


Imię: Sonea
Płeć: wadera
Wiek: 6 lat
Partner: klątwa jej na to nie pozwoli… r a c z e j
Rodzina: starsza siostra- Blue
Stanowisko: zielarka
Wykształcenie: medyczne, oraz zna się na wszelkich zjawiskach „parapsychicznych” i „paranormalnych”
Charakter: Podobnie jak Blue, Sonea jest dziwną i ekscentryczną waderą (powiedzmy, że to rodzinne). Często leży samotnie na trawie, obserwując wilki, rośliny i krajobraz dookoła niej. Rzadko kiedy uczestniczy w „codziennym życiu watahy”. Nie chodzi o to, że nie spełnia swoich obowiązków jako zielarka, gdyż kocha swoją pracę. Mówiąc „codzienne życie” mam na myśli kłótnie, sprzeczki, czy też dyskusje, w których wadera rzadko uczestniczy. Mało kiedy popiera czyjąś stronę podczas bójek, gdyż nie chce narobić sobie wrogów. Poza tym, najczęściej kiedy ktoś pyta ją o opinię, odpowiada jednym zdaniem, więc dyskutować się z nią nie da. Wilczyca ogranicza się najczęściej do kilku słów, nie dlatego, że jest małomówna i nieśmiała. Po prostu ciężko jest jej znaleźć wspólny język z innymi, n o r m a l n y m i wilkami.
Co dziwne, wadera potrafi znaleźć sobie przyjaciół. Nie potrzebuje ich wielu, więc nie jest to dla niej problem. Niektórzy mogą powiedzieć, że Sonea jest chłopczycą, ponieważ woli „męskie towarzystwo”. Ale jej po prostu najczęściej lepiej rozmawia się z basiorami i tyle. Ale to nie znaczy, że jest kochliwa! A wręcz przeciwnie, klątwa wadery nie pozwala jej na t e g o rodzaju przywiązania.
Sonea jest kreatywną, błyskotliwą i sprytną wilczycą. Jej głowa jest pełna pomysłów, chociaż rzadko kiedy dzieli się swoimi przemyśleniami z innymi. Poza tym, ciężko jej trafić na wilka, który byłby w stanie naprawdę jej słuchać.
Jeśli ktoś bliżej pozna Soneę, dowie się, że jest to również wrażliwa, delikatna, ale i silna psychicznie wilczyca. Jest osobą tolerancyjną i otwartą, nawet jeśli nie daje tego po sobie poznać. Potrafi znosić wszelkie dziwactwa innych, gdyż sama nie należy do tych najnormalniejszych wilków.
Historia: Nigdy nie poznałam dobrze swojego ojca. Nie wiem nawet czy kiedykolwiek go widziałam. A może bywał wtedy zbyt mała, by cokolwiek pamiętać…?
Co do mojej matki, to jej oblicze już dawno zatarło się w mojej pamięci. Nie pamiętam spędzonych z nią chwil, więc z pewnością nie upłynęły na zabawach i miło spędzonym czasie. W każdym bądź razie, posiadam tylko jedno wspomnienie związane z matką. Moment, w którym mnie zostawiła. Mówiła mi wtedy:
-Jeszcze po ciebie wrócę. To tylko na chwilę, Sonea.
I po co było tak kłamać? Dobrze pamiętam jak odchodziła. Jej białe futro, było zdecydowanie jaśniejsze, od leżącego śniegu. Ale czy to możliwe? Cóż, byłam wtedy jeszcze szczeniakiem, więc możliwe iż wspomnienie jest wyidealizowane.
Moja wataha… cóż mogę o niej powiedzieć? Z pewnością nie traktowała mnie tak, jak powinna. Z dwóch powodów. Po pierwsze, urodziłam się biało-czarna, a nie śnieżnobiała, jak każdy wilk ze stada. Drugim problemem byli moi przyjaciele. Ponoć kiedy byłam szczeniakiem bawiłam się z młodymi Wataha Czarnych Wilków- wrogiej nam sfory. Alfa naszego stada nie ukarał mnie za to, gdyż byłam wtedy tylko bezmyślnym szczeniakiem. Jednak, gdy podrosłam również spędzałam czas z moimi „zakazanymi znajomymi”. Były to spotkania tajne i niebezpieczne, ale przez to spotykaliśmy się jeszcze częściej. Kiedy jest się młodym, każdy zakaz brzmi jak zaproszenie.
Któregoś dnia zostaliśmy nakryci. Miałam wtedy nieco ponad rok. Siedziałam przy jeziorze, w towarzystwie mojego najlepszego przyjaciela- Harrin’ a. Byliśmy we dwójkę, więc dla osób z zewnątrz mogło wydawać się to podejrzane. I tak te pewnie było. Wilki zabrały mnie do Alfy. To moje własne stado rzuciło na mnie klątwę! Szamani powiedzieli, że dzięki temu nigdy nie zwiążę się z niewłaściwym wilkiem. A przecież Harrin i reszta byli tylko moimi przyjaciółmi! W każdym bądź razie, od tamtego momentu, kiedy pocałuję jakiegoś basiora, ten najprawdopodobniej umrze (prawdopodobnie, bo nie sprawdzałam -.-). Wyjątkiem ma być moja prawdziwa miłość, czy coś takiego. Innymi słowy, durny stek bzdur. Ale na wszelki wypadek, wolałam uważać.
Zaraz po tym jak Wataha Białych Wilków mnie przeklęła, postanowiłam opuścić stado. Nie mogłam tego znieść. Gdzie się udałam? Do watahy, w której miałam przyjaciół. Do watahy, w której naprawdę chciałam żyć. Do watahy, która była naszym wrogiem. Do Watahy Czarnych Wilków. Stado przyjęło mnie i traktowało jak równego sobie, a czasem nawet lepiej. Mogłam z nimi zostać, gdyż nie byłam śnieżnobiała, a posiadałam miejscami czarne futro. Zabawne, za coś takiego w mojej watasze byłam dyskryminowana, a w tej traktowana prawie jak dziecko alfy. To się nazywa ironia losu, prawda?
W drugiej watasze żyłam kilka miesięcy. W tym czasie podszkoliłam się z medycyny. Ba! Zostałam świetną zielarką i medyczką. Ponadto, nowa wataha podarowała mi pewną… klątwę? Chociaż ja nazywam ją darem. Matka Harrin’ a, była szamanką, dlatego też chętnie nauczyła mnie kilku rzeczy. Od tej pory potrafię przywoływać duchy, dusze i najstraszniejsze zjawy. A, kiedy poproszę, duchy się mnie słuchają. Poza tym dzięki tej klątwie nie tylko ja widzę zjawy, więc zawsze mogę kogoś straszyć. Innymi słowy- w watasze żyło mi się dobrze. Dowiedziałam się również od syna alf, że do Watahy Czarnych Wilków, jakieś dwa lata temu dołączyła pewna wilczyca- Blue. Ponoć była ona dyskryminowana przez ta sama watahę co ja, i to z tego samego powodu! Była szara, a nie biała! Poza tym, okazało się, że Blue jest moją starszą siostrą! Kiedy się o tym dowiedziałam, postanowiłam ją odnaleźć. To dlatego opuściłam Watahę Czarnych Wilków- by wyruszyć w nieznane.
-Będę za Tobą tęsknił.- powiedział mi Harrin, kiedy się z nim żegnałam.
-Może kiedyś wrócę.- chciałam go pocieszyć, ale wiedzieliśmy, że już nigdy się nie spotkamy.
-Wiesz… chciałbym…
-Nie.- pokręciłam głową i odsunęłam się od basiora.- Wiesz, że nie można. Nie chcę aby coś ci się stało.
-Wiem… nie zrobiłbym tego… nawet jeśli bardzo bym chciał.
I tak się rozstaliśmy. Kiedy żegnałam się z przyjaciółmi, wiedziałam, że już nigdy ich nie zobaczę. Ale wybrałam odnalezienie siostry. Chciałam mieć chociaż raz, prawdziwą rodzinę. Dlatego wyruszyłam w podróż. Moja wędrówka trwała ponad pół roku, czyli była dłuższa niż się spodziewałam. Ale w końcu, napotkałam na swojej drodze pewną watahę.
Klątwa: „Łącznik” ; „Delikatna Śmierć”
Zasady Klątwy: 
-Sonea jest w stanie przywołać duchy i najstraszniejsze zjawy. Może z nimi rozmawiać, a większość duchów się jej słucha.
-Jeśli Sonea pocałuje jakiegoś basiora, ten najprawdopodobniej umrze… wyjątkiem będzie jej prawdziwa miłość. Jeśli wilczyca ją znajdzie, pozbędzie się tej klątwy.
Nick: Annabeth
Głos:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz