niedziela, 5 kwietnia 2015

Od Appalosy (CD. Moonlight)

 Obudziło mnie wycie wilków. Otworzyłam leniwie oczy i rozejrzałam się w koło. Spojrzałam na Moonli, ale jej nie było. Wstałam na równe nogi. Zapaliłam płomień na środku jaskini. Był niebieski. „Mhm… Ujawnia moje uczucia” – pomyślałam. Zaczęłam chodzić nerwowo wokół małego ogniska. -„Wycie wilków i brak Moonlight. To źle wróży. Zostawiła mnie, czy poszła na walkę?” – Z moich przemyśleń wyrwały mnie dwa wilki krzycząc „Co jest?!”.
- Emmm? Może jaśniej? - Zapytałam
- Co to? – Odpowiedział basior. Miał przyjemny, lekko ochrypły głos. Ale też był ubrudzony krwią. Podeszłam do Moonli
- Nic ci nie jest?
- Nie! – Powiedziała to oschle. Jakby miała mnie już dosyć. – To jest Paluku. Myślę, że chciałaś o to spytać. – Powiedziała poważnie, bez jakichkolwiek uczuć.
- A ty to Appalosa? – Spytał basior.
- Tak. – Zaczął wpatrywać się w moją dolną „wargę” – Coś nie tak?
- Kolczyk? – Spytał zdziwiony
- Y, tak? – Chyba potraktowałam go zbyt oschle.
- Nie no, ok. – Spojrzał na drugą waderę.
- Możesz to ugasić? – Spytała
- Ja?
- Nie! Proszę kamieni!
- No bo… Ech… - Podeszłam do ognia. Starałam się, ale się nie udało. Zawsze tak było.
- Nie potrafisz? Nie potrafisz ugasić ognia ze swojej klątwy? Ha! – Parsknęła śmiechem.
- No… Nie – Posmutniałam.
- Może ja spróbuję? – Odezwał się Paluku.
- Mam nadzieję, że ci się uda. To może sprowadzić kanibalów. – Odezwała się Moonlight. Basior starał się, ale ogień nie znikł.
- I co teraz?! Jesteśmy straceni!
- Skoro jesteś taka mądra, to sama do choroby spróbuj! – Odezwałam się. Już byłam na nią wkurzona. Ile można?! Wadera zabrała się do roboty. O dziwo, udało jej się.
- Nie było takie trudne – Odezwała się z tym beznadziejnym uśmieszkiem dumy.
- Ale dlaczego ogień był niebieski? – Spytał basior.
- Ogień wydaje moje uczucie. – Odpowiedziałam.
- Czyli można się z łatwością dowiedzieć, co czujesz. Hmm… To taakiee smutne! – Odpowiedziała lekceważąco wadera. Chyba coś się stało. Dzisiaj jest wyjątkowo nie miła. Co z tego, że znam ją tylko dwa dni, i tak jest dziś wyjątkowo nie miła.
- Klątwa ma swoje strony… - Powiedziałam oschle.
- Może się stąd ruszymy? Trzeba znaleźć watahę!
- Paluku ma rację. – Powiedziałam poważnie.
- Słońce jeszcze nie wzeszło. – Dodała Moonlight.
- Skoro wielce szanowna pani Moonlight chce czekać do rana, niech czeka. – Wadera spojrzała się na mnie z oburzeniem . Ja spojrzałam na wilka – Paluku? Idziesz?
Paluku? Moonlight? Idziecie, czy nie? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz