wtorek, 12 sierpnia 2014

Nowa wadera Jenna

 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbvZNjh0OLsqIl2XSL2WAiT1hWG9kSzRptGSwVdky13gclrntKEBvhX6xzQsSePTIuripV1DDJ7crFraUcNhceztBa3yiH8FGuysTf7CEOMrXN9JDPXQgG9p9tpfDbFqMrX3r1K782BO0/s400/904478.jpeg
Imię: Jenna
Płeć: Wadera
Wiek: Hm, zastanówmy się. Jeśli policzyć teorię to 7,5 roku. Jednak, jeśli dodać do tego czas, który został mi zabrany przez klątwę to więcej ale sama nie wiem ile.
Partner: Jestem otwarta ale nie było jeszcze nikogo, kto by się do mnie zbliżył.
Rodzina: Nie pamiętam ich.
Stanowisko: Samica Gamma, Akolita
Charakter: Hm, Jenna jest zdecydowanie "chłopczycą". Pomimo swojego pochodzenia nie zachowuje się jak księżniczka. Wręcz przeciwnie: jak szczenie z ulicy. Biega po nienormalnych miejscach, jest dość chamska ale tylko jeśli ma powód taką być, no i w dodatku śmieje się tak głośno, że ściany drżą. Jest twardo stąpającą po ziemi waderą ale czasem pozwala sobie na odlot. Na ogół nie "zarzuca" biodrami ani nie macha basiorom ogonem przed nosem. Nie boi się burzy, ciemności ani ciężkiej pracy. Woli przeżywać przygody niż siedzieć nad wodą i oglądać swoje odbicie. Lubi żartować, dobrze się bawić ale wie kiedy przestać. Ma szacunek do innych, jest tolerancyjna. Nie zawsze mówi prawdę i jest świetną aktorką ale nie robi tego często. Tylko jeśli musi. Nie lubi romantyzmu, "słodziaśnych" rzeczy itp. Lubi siedzieć i patrzyć w księżyc o zmroku, tajemnice, latanie, przygody. Ma swoje własne zdanie na niektóre sprawy, odmienne od wszystkich.
Historia: Wszystko zaczęło się daleko stąd, w odległej krainie zwanej Nessie. Urodziłam się tam jako córka alf. Wszystko było w porządku. Nie mieliśmy wrogów, żadnych wojen. Ja nienawidziłam swojego życia od momentu w którym miałam już jako takie pojęcie o życiu, świadomość. Zawsze miałam inne zdanie na temat tego, jak wygląda idealne życie. Moja mama i wszystkie znane mi wadery w moim wieku były świecie przekonane, że mam świetne życie. Ale ja nigdy nie przyznawałam im racji, za co miały mnie z inną, dziwną, walniętą. Z tego też powodu nigdy nie miałam przyjaciółki.
W moje 2 urodziny, czyli w dniu w którym osiągnęłam dojrzałość, spotkałam dziwne stworzenie. Była to piękna kobieta. Zbliżyłam się do niej ale to był błąd.
Wyglądała tak:


Kiedy zobaczyłam, że ma takie oczy nie mogłam oderwać od niej wzroku. A potem skupiła go na mnie i wypowiedziała tylko jedno słowo: ból. A zaraz potem padłam na ziemię, wyłam, cierpiałam. Ale uparcie moje ciało nie chciało się poddać. Dziewczyna zwróciła się do mnie i tym samym przestała nie torturować.
- To niesamowite. Jesteś pierwszą istotą, która opiera się moim pieszczotom. - uśmiechnęła się. Mówiła cicho, jej głos był miły, kojący. Absurdalny w porównaniu z tym, co potrafiła. - Tak nie może być. Ale skoro jesteś taka dzielna to zasługujesz na nagrodę. Przekażę ci takie upominki. - zamknęła oczy i podniosła nieco głowę. Byłam zdezorientowana. O co jej chodziło?! I wtedy dziewczyna otworzyła oczy i dmuchnęła na mnie. Przeszedł mnie dreszcz.
- Teraz będziesz miała do dyspozycji kilka darów. Ale żeby ci utrudnić zadanie wyślę cię do krainy, w której będziesz ćwiczyć swoje dary. Powodzenia. - uśmiechnęła się delikatnie po czym otoczyła mnie czerń. Nie było żadnego przebłysku, nic, co dało by nadzieję, na wyjście.
- Zdradź mi przynajmniej swoje imię, żebym wiedziała kogo wyklinać za to coś! - wydarłam się.
- Jane (Dżejn). - odpowiedział głos i ucichł.
Przez lata (a przynajmniej tak mi się wydawało) siedziałam w tej czarnej otchłani i z braku wszystkiego (dosłownie) sprawdzałam moje nowe umiejętności. Oczywiście, nic nie ustaliłam. Przez cały czas zastanawiałam się, co ona mi zrobiła. Któregoś dnia, usłyszałam jej głos.
- Nareszcie, jesteś gotowa. Trafisz teraz w miejsce, odpowiednie dla ciebie. Ale najpierw, przejdziesz metamorfozę. - usłyszałam. Poczułam na sierści iskierki, które zniknęły tak szybko jak się pojawiły. Następnie poczułam ścisk w żołądku, uczucie jakbym straciła grawitację, aż w końcu byłam na jakiejś polanie. Niedaleko zamigotało jeziorko. Poszłam tam by się napić ale stanęłam jak wryta kiedy zobaczyłam swoje odbicie. Wyglądałam inaczej! Ta blond małpa mnie zmieniła. Byłam wściekła ale usłyszałam tylko chichot. A potem cisza, trzask gałązek i z krzaków wyłonił się basior i oznajmił, że jest tu wataha do której mogę dołączyć. Zgodziłam się ale nie wypowiedziałam ani jednego słowa. Bałam się, że również słowami mogę go zranić. Patrzył na mnie ciekawy ale nic nie powiedziałam. Gdy znaleźliśmy alfę też się nie odezwałam. Zgodziła się bym dołączyła i tyle. Dopiero gdy zobaczyłam następną waderę, Vervadę, odezwałam się.
Klątwa: Chodząca śmierć.
Zasady klątwy: Posiadam trzy śmiertelne zdolności.
Pierwsza: tak jak to robiła moja "klątwiara", potrafię wzrokiem wzbudzić w tobie ból, cierpienie, szczęście, miłość itp.
Druga: jestem chodzącym prądem. Całe moje ciało promieniuję elektrycznością.
Trzecia: potrafię wytworzyć opary, które odbierają zdolność czucia, słuchu i wzroku.
Tej klątw nie można zdjąć, ponieważ to "dar". A takiego typu klątwy nic nie zmieni.
Nick na howrse: keiraKD

Mój poprzedni wygląd

 











Nowa wadera Vervada



Imię: Vervada
Płeć: Wadera
Wiek: 5 lat ( Wliczając lata uśpienia liczy sobie 505 lat )
Partner: Szuka
Rodzina: Brak
Pozycja: Delta
Wykształcenie : Wojskowe ,magiczne oraz doradcze.
Charakter: Vervada na ogół jest dość ekscentryczną waderą.Zazwyczaj siedzi cicho i obserwuje otoczenie.Nie oznacza to jednak ,że jest nieśmiała.Wręcz przeciwnie.Vervada odznacza się dużą odwagą.otwartością oraz inteligencją.Zawsze jest tam gdzie coś się dzieje.Ma dziwne zwyczaje i lubi wtrącić swoje trzy grosze.Na jej pyszczku zazwyczaj tańczy tajemniczy uśmieszek.Nawet jeśli ktoś ją dobrze pozna nadal zostanie mu wiele do odkrycia ,bowiem Vervada jest bardzo tajemnicza.
Historia: Jej historia zaczyna się pięćset lat temu kiedy to nastały niespokojne czasy.Była uczennicą niezbyt trzeźwego na umyśle maga oraz córką pary silnych wilków.Ostatniego dnia roku krainą ,w której mieszkała , władzę przejęły demony - silne i dumne.Nikt nie miał najmniejszych szans na przeżycie i wkrótce stwory zaatakowały ją i jej rodzinę.Matka Vervady pragnęła ocalić swą jedyną córkę więc wezwała duchy i oddała ją pod ich opiekę.Wtedy duchy przeklęły ją : klątwa miała uchronić ją przed tamtejszym złem jednakże później stała się też jej brzemieniem.Postanowiły również uśpiłć ją na pięćset lat.
Klątwa: Dematerializacja
Zasady klątwy: Kiedy blask księżyca oświetli Vervadę jej ciało dematerializuje się.Oznacza to ,że staje się przezroczysta przez co każdy mógłby wziąć ją za ducha ,bądź zjawę.Jeśli ktokolwiek chciałby ją w tym czasie pociachać na kawałki to jego starania napewno spełzną na niczym.Jej ciało powraca do normy dopiero gdy oświetlą ją promienie słońca.
Nick na howrse: Winter *