piątek, 23 października 2015

Od Hioshiru (CD Blade'a): Jabłko Zagłady

Popatrzyłam się na twarz Blade'a. Zmarszczył brwi i z zniesmaczeniem patrzył się na piękne,okrągłe,czerwone jabłko. Postanowiłam mu trochę podokuczać i wzięłam gałąź z jabłkiem.Gdy już szliśmy sobie razem w stronę watahy, zaczęłam misję "Jabłko Zagłady",czyli rzucanie w wilki gdzie popadnie. Na razie miałam jedno jabłko,więc...szybko zrzuciłam jabłko na ziemię i szczękami rzuciłam w stronę Blade'a.Miałam farta,bo rzuciłam prosto w głowę.Wilk podskoczył w górę i cofnął się oszołomiony, a ja jak niby nic upadłam na ziemię i zaczęłam się śmiać.Blade popatrzył się na mnie z oburzeniem, jednak po chwili również zaczął się śmiać.Nie było to tak widoczne jak u mnie,ale....śmiał się.Ale,gdy ja już trochę spoważniałam to wszystko ucichło.Basior rozglądał się,jakby cała ta sytuacja była dla niego niezręczna.Po chwili popatrzył się na jabłko,podszedł do niego i odrzucił go do mnie.Lecące jabłko było coraz bliżej,aż w ostatniej chwili zrobiłam unik.Jabłko rozkwasiło się na najbliższym drzewie.Popatrzyłam się na niego ze zdziwieniem.Przecież widać było,że się fajnie bawił a teraz?
-Hej co cię trapi?-spytałam się go z entuzjazmem.
Basior nic nie mówił,tylko patrzył się na ścieżkę.
-No weź!-powiedziałam znów tylko trochę głośniej.Wilk popatrzył się na mnie.Z jego twarzy wynikało bym się zamknęła.
-Ah...tak...denerwuje cię moja obecność tak?
-Nie o to mi chodzi...Po prostu chcę się nad czymś skupić.-nagle odpowiedział.
-Niby na czym?-oparłam się na nim.Basior popatrzył na mnie ze zdziwieniem i odsunął się trochę,ale nie na aż tak daleko bym przestała się na nim dłużej opierać.
-Nieważne.
I tak szliśmy. Po dłuższej chwili odeszłam trochę od niego by trochę potruchtać po lesie. Gdy się odwróciłam w stronę Blade'a on się trochę uśmiechał,ale gdy mnie zauważył od razu spoważniał. Jakby nie chciał wyrażać wprost swoich uczuć. Po paru skokach przez powalone konary drzew powróciłam znów na ścieżkę. Nagle znikąd zaczęło się robić zimniej,i zimniej...

-I co zmęczyłaś,co?-zapytał.
-No trochę.-(dyszałam)
-Hmmm...trochę mnie zadziwiasz...bo co robi tu wilk,który pochodzi z dżungli?
-Heh...Wiesz,bo przyszłam tu po to by się spotkać z moim kuzynem,Paluku.
-Ah tak.-powiedział z trochę udawanym zdziwieniem.
Po tej krótkiej rozmowie nastała cisza. Poprawka,głęboka cisza. Spojrzałam w górę. Widać było,że chmury zaczęły się zbierać. W klanie,gdy się zbierały chmury to zwykle chowaliśmy się w drzewach bo gdy ktoś zachoruje przez zwykły deszcz to zwykle po nim. Instynktownie chciałam zacząc iść szybciej,jednak pewien wilk mi to nie umożliwiał. Popatrzyłam znów na Blade'a. Coś w nim było zaskakującego. Niby tajemniczy...a jednak.
-Wiesz co,kiedyś zawsze codziennie przychodziliśmy nad rzekę w dżungli. Tam się kąpaliśmy,bawiliśmy się i inne zabawne rzeczy. Ja byłam inna od reszty…Ja zawsze odsuwałam się od mych pobratymców. Gdy tam byliśmy to ja rysowałam w piasku. Pamiętam,że rysowałam ostatnio wilka. To było z półtora roku temu. Na początku zrobiłam szkic. Później poszłam po muł,ponieważ owy wilk miał być czarny. Wyszedł mi dość śmiesznie…-gdy popatrzyłam się na Blade'a patrzył z zaciekawieniem,patrzyliśmy się przez chwilę w oczy i znów powróciłam do opowieści-Otóż był bardzo wysoki,chudy .Jednak coś mu brakowało. Poszłam po kamyczki. Szukałam z paręnaście minut i wreszcie znalazłam dwa czerwone kamyczki. Po przyczepieniu ich nareszcie jakoś wyglądał….Niestety wcześniej czy później wszystko musi się skończyć. Jak na nieszczęście kiciusie postanowiły powiększyć swe terytorium. Gdy się znalazły nad rzeką wszyscy uciekli w popłochu. Wspięłam się szybko na drzewo i ze smutkiem patrzyłam się jak niszczą mój obrazek.
-Hmmm...smutne.-powiedział po chwili. Widać było,że słuchał.
Zamiast odpowiedzi uśmiechnęłam się w jego stronę. On spojrzał na mnie i odwrócił wzrok. Nim się obejrzałam to już byliśmy w watasze. Bez żadnego słowa poszliśmy w swoją stronę. Jednak po paru godzinach zebraliśmy się by wyruszyć dalej. Byłam zadowolona bo po raz pierwszy idę z watahą w nieznane,po nowym świecie. Jeszcze tylko kompana brakowało. Nagle zjawił się nasz czarny basior. Myślałam,że będzie szedł z Luą,ale...jednak nie.
-Hej,będziemy iść razem?
Potrząsnęłam energicznie głową na znak „tak!Chce”.Wyglądało to jakby Blade spadł mi z nieba,ale nie dosłownie.

Blade'uś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz