John wszedł spokojnie do skalnej wnęki szukając znajomej, nadpobudliwej gammy. I znalazł - Jenna leżała brzuchem do góry bawiąc się aż zbyt dobrze znanymi basiorowi smugami dziwnego, namacalnego dymu.
- Znaleźliśmy już wszystkich - powiedział głośno. Należał do grupy łowców, którzy na rozkaz Jenny mieli szukać zagubione osoby.
Ale wadera dalej wpatrywała się jak zaczarowana w czarne smugi.
~ Nic tu po nas, już po niej - stwierdził oschle Mefistofeles.
Nie masz nic lepszego do roboty?, zapytał w myślach Helsing. Żadnych niewinnych dusz do gotowania w oleju?
~ Skądże. Po prostu nie chcę stracić swojego pionka.
Stracić? Dobra, może ma silną moc, ale z miejsca głowy mi nie urwie.
~ Nie o to mi chodzi...
~ Patrzcie kogo tu przywiało - odezwał się nagle nie mniej nieprzyjemny głos Jane.
Jenna dopiero wtedy zwróciła uwagę na John'a. Wstała pospiesznie i wyprostowała się.
- No co tam? - zapytała typowym dla siebie beztroskim tonem, zupełnie ignorując Jane i Mefistofelesa. Co więcej, Helsingowi wydawało się, że wadera cieszy się z jego obecności. Równocześnie jednak Jane napierała na jego świadomość swoją wzrastającą wściekłością. Wszystko jasne...
- Znaleźliśmy już wszystkich - powtórzył basior.
- Wspaniale! No to idziemy - stwierdziła Jenna i wymaszerowała sprężystym krokiem.
~ Ta dziewczyna cię do grobu wpędzi - ostrzegł John'a Mefistofeles.
Nie tacy już tego próbowali, pomyślał Helsing zupełnie nie rozumiejąc toku rozumowania pracodawcy.
Zmrok zapadł szybko. Basior oddzielił się od grupy wymykając do lasu. Cel miał prosty: dorwać Morową Dziewicę. Widmo musiało się kręcić gdzieś w pobliżu. Zostawiała tropy aż nazbyt widoczne. Idiotyzm, czy zamierzone działanie? Upiory nie należą do potworów bezrozumnych jak ghule. Równie dobrze to właśnie Helsing stał się zwierzyną łowną...A raczej stałby się, gdyby ślepo popędził za tropem zgnilizny i śmierci. Wielu jego poprzedników skończyło w taki sposób. Basior należał do tych niewielu, którzy przeżyli dekadę służby u Mefistofelesa. Ba! Prawdopodobnie był najdłużej żyjącym sługą diabła.
Mimo instynktów podpowiadających, że pakuję się w pułapkę, John podążał tropem jak gdyby nigdy nic. Musiał przechytrzyć upiora. Jedyny sposób, by to zrobić, to udać, że daje się nabrać. Zachowywał się więc jakby w ogóle się nie zaniepokoił. Oglądał w skupieniu ślady, węszył i ruszał dalej. Równocześnie czuł martwy wzrok wlepiony w jego grzbiet, niemal słyszał jak Morowa Dziewica wstrzymuje oddech gdy zatrzymywał się na zbyt długo. Nie atakowała. Czekała, aż jej ofiara odejdzie na odpowiednią odległość. Czuła, że z tą watahą nie poradzi sobie tak łatwo. Przeklętych nie da się tak łatwo wykończyć. Trzeba to robić po kolei. Krok po kroczku, cierpliwie...
Helsing oddalił się już znacznie od stada. Jego podejrzliwość wzrastała z każdym krokiem. W końcu, stojąc na jakiejś polance zaczął odliczać w myślach.
Raz...
Za chwilę zaatakuje.
Dwa...
Był już pewny. Już szykował się do sięgnięcia po srebrny nóż...
Trzy!
Basior obrócił się w miejscu w prawo, tam gdzie wyczuwał obecność upiora. W tym samym czasie wyjął nóż i stanął w pozycji obronnej trzymając w zębach srebrne ostrze.
Ale atak nie nastąpił.
Zdezorientowany basior popełnił wtedy podstawowy błąd: rozejrzał się. Ślad obecności nagle znikł. Czyżby...uciekła? Niemożliwe. Nawet nie posmakowała krwi. Tak spora wataha musiała ją kosztować wiele cierpliwości. Nikogo jeszcze nie zabiła, to pewne. Jenna przecież przy wyliczaniu nikogo nie pominęła. Przecież Morowa Dziewica nie poddałaby się tak...
John nagle stracił grunt pod łapami, pchnięty w bok potężną siłą. Ledwo zdążył się podnieść. Morowa Dziewica skoczyła w jego kierunku, wbijając szpony w ziemię, gdzie przed chwilą leżał. Przeorała ją zdeformowanymi palcami i zawyła przeraźliwie. Helsing poczuł łupiący ból głowy. Zmuszony wzrastającym niebezpieczeństwem stracenia przytomności, wyszeptał zaklęcie ochronne, pozbawiając się w ten sposób na chwilę możliwości korzystania z magii. Upiór okazał się sprytniejszy niż on. Zaplanował to wszystko z każdym szczegółem. Cóż, nie tylko on uczył się na błędach.
Helsing tym razem nie czekał na atak, tylko z miejsca zrewanżował się potworowi. Skoczył ku Morowej Dziewicy, wybijając ją z rytmu. Zaskoczona zdążyła zarobić głębokie cięcie na mostku, zanim zamachnęła się by odepchnąć przeciwnika. John uskoczył, przeturlał się unikając szarży i skoczył na grzbiet odsłoniętego w tym momencie upiora. Wbił srebrne pazury wywołując kakofonie odrętwiających wrzasków. Chwycił nóż i wbił go głęboko w grzbiet potwora na wysokości łopatek, tuż obok kręgosłupa. Chrupnięcie żeber powiadomiło basiora o minięciu celu jakim było zgniłe, czarne serce. Wbił więc nóż po raz kolejny, a potem - dla pewności - jeszcze kilka razy. Później już dźgał upiora z widoczną premedytacją, dopóki ten nie zrzucił go z siebie. Wilk wylądował na łapach gotowy do dalszej walki. I przez moment Morowa dziewica wydawała się chcieć go zaatakować...po czym runęła na ziemię wydając z siebie przeciągłe westchnienie, jakby ulgi.
Basior podszedł ostrożnie do upiora. Nie chciał już wstać. Bardzo dobrze. John wyszarpnął z gnijącego ciała swój srebrny nóż. Teraz zostało jeszcze jedno; Upiory nie brały się znikąd. Powstawały z ciał osób zamordowanych. Morowe Dziewice powstawały z ciał wader zabitych trucizną lub specjalnie zaaplikowaną im chorobą. Mściły się, to był cel ich istnienia. Ale w środku dalej tliła się niewinna dusza. Pogromcy demonów ignorują ten fakt. ,,To potwór, niech cierpi męki wieczne". Helsing do nich nie należał.
Ale uwalnianie duszy to nie prosty proces. Zwłaszcza z upiorów. Do uwolnienia duszy Morowej Dziewicy potrzebował kogoś mogącego odprawić zaklęcia (czyli siebie) i kogoś w roli medium. Najlepiej, by w tym wypadku była to jakaś wadera. Rytuał polega na spaleniu ciała i wypowiedzeniu formuły ,,Vigilaveris a somno aeternam" - obudź się z wiecznego snu. Dusza wtedy porozumie się z drugą osobą, czyli medium. Jej zadaniem będzie dowiedzieć się jak zmarła miała na imię. Imiona mają wielką moc. Medium przekazuje prowadzącemu rytuał imię i po wypowiedzeniu ,,Jesteś wolna, <tu wstaw imię>" dusza ujdzie z palącego się ciała, po którym nie zostaną nawet prochy. W innym wypadku ciało spłonie z duszą w środku i ta będzie się błąkać bez końca w czeluściach piekła.
Tylko kto jest odpowiedni na rolę medium?
Wybór nie był trudny. Tylko jednej osobie Helsing ufał na tyle, by pomogła mu odprawić rytuał. Całe szczęście wadera spała w oddaleniu od reszty. John podszedł do Jenny i upuścił ciało Morowej Dziewicy na tyle głośno, by wilczyca się obudziła.
- Musisz mi pomóc - powiedział krótko z grobową miną.
Jenna? Masz upragnione dokończenie x3 Wybacz, że musiałaś tyle czekać
Jaaaaaaaaaaaaaaaahuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu! Wreszcie! I jakie fajne! Opiszę niestety dopiero w piątek jak podejrzewam, ale mam nadzieję, że to nic ;)
OdpowiedzUsuńW porównaniu do tego ile ja kazałam ci czekać to rzeczywiście nic ;P
Usuń