- Myślisz, że jej się spodoba? - zapytał Asher w zupełności skupiony na swojej robocie. Pytał bez żadnego celu. I tak był pewny, że jego plan się powiedzie. Nie pamiętał kiedy ostatnio coś komuś dał w prezencie, a co dopiero w prezencie przeprosinowym. A już zwłaszcza dla jakiejś wadery. Ale Rira nie jest dla niego ,,jakąś" waderą, toteż starał się jak mógł.
Corvo przekrzywił łebek i z powątpiewaniem przyglądał się pracy basiora. Zakrakał jakby mówił ,,No nie wiem stary, czy to zadziała".
- Pewnie, że zadziała! - Asher uśmiechnął się dumnie.
Spojrzał na swoje dzieło. Kruk zastanawiał się czy basior kiedykolwiek musiał zrobić coś romantycznego. Patrząc na prezent dla Riry szczerze w to wątpił. A był to złapany rano przez czarnego wilka brązowawo-szary królik. Początkowy zamysł basiora polegał na sprezentowaniu go bez żadnych większych ceregieli. Jednak Corvo tak długo go dręczył, że dla świętego spokoju zawiązał szarakowi wstążkę z wiązki uschniętej, pożółkłej trawy. Krukowi niedokładnie o to chodziło, ale Asher nie przyjmował więcej porad. Był całkowicie pewien, że Rirze spodoba się taki prezent. Kto nie lubi królików?
Corvo zakrakał z wyrzutem.
- A cicho, nie znasz się - Asher zadarł dumnie nosa, patrząc na kruka z góry.
Wziął głęboki oddech, chwycił podarunek w zęby po czym dumnie dreptając z uniesioną głową ruszył do boju. Po kilku minutach zauważył niebieskowłosą waderę.
- Rhy-ra! - zawołał niewyraźnie przez zaciśniętą szczękę.
Wilczyca odwróciła się w jego stronę. Basior podbiegł do niej hamując w ostatniej chwili. Położył królika na ziemi i przysunął go do łap Riry nosem. Wyprostował się niczym dumne szczenię patrząc na dziewczynę wyczekująco. Wadera zamrugała kilka razy zdziwiona.
- Co to ma być? - zapytała.
- Prezent - odpowiedział po czym dodał (jakby to nie było oczywiste): - Dla ciebie.
Rira zmarszczyła gniewnie brwi rujnując nagle dobry nastrój basiora.
- I to ma wystarczyć? - powiedziała teatralnie wysokim głosem. Czyli dalej jest wściekła. - Zdechły królik? Że niby co, sama sobie takiego nie złapię?! TAKA JESTEM NIEUDOLNA?!
Z każdym słowem coraz bardziej podnosiła głos, a Asher coraz bardziej się ,,kurczył". Kilku członków watahy zwróciło uwagę na kłótnię i przypatrywało się jej w zaciekawieniu. A Rira tymczasem rzuciła na cały regulator dobitny argument:
- GDYBY NAPRAWDĘ CI NA MNIE ZALEŻAŁO TO BYŚ SIĘ BARDZIEJ POSTARAŁ!
Po tych słowach odwróciła się zarzucając włosami i oddaliła od zamarłego w bezruchu czarnego basiora. Asher w życiu nie przypuszczałby, że da się kiedyś zdominować jakiemukolwiek wojownikowi. A tymczasem większość basiorów przekonuje się, że najgorszym dla wojownika przeciwnikiem jest jego własna ukochana. W skrócie: nic tak nie gnoi faceta jak porządna kobieta.
Corvo, który przyglądał się całej scenie z konaru najbliższego drzewa, zleciał na ziemię i spojrzał na Ashera wzrokiem typu ,,A nie mówiłem?". Basior westchnął zrezygnowany.
- Dobra, miałeś rację - zwiesił łeb. - I co ja mam zrobić, by mi wybaczyła?
Wilki. Wszystko im trzeba wyjaśniać i prowadzić za rączkę jak dziecko. No ale co w tej chwili mógł zrobić Corvo? Całe życie służył Asherowi przykuty do niego klątwą oraz przyjaźnią. Wpychał mu jedzenie do gardła gdy nie chciał jeść, zmuszał do drzemek - robił wszystko, by utrzymać chłopa przy życiu. Nie da mu się teraz załamać przez jedną kłótnię. No i sam też lubił Rirę.
Kruk szarpnął basiora dziobem za ucho i wzbił się w powietrze. Wilk zrozumiał przekaz i ruszył za ptakiem. Wtedy ten przyspieszył. Asher dalej nie spuszczając Corvo z oka przeszedł z truchtu w pełen bieg. Nie miał zielonego pojęcia, gdzie kruk go prowadzi. Oddalali się znacznie od watahy. A ptak w pewnym momencie tak przyspieszył, że basior by go nie zgubić zmienił się w Króla Kruków. Zauważył przy tym, że coraz bardziej nad tym panuje. I z mniejszą przyjemnością stwierdził, że pewna jego część tęskniła za możliwościami pół ptasiej formy.
Corvo tymczasem co jakiś czas krakał donośnie. W odpowiedzi dołączał do niego inny kruk, zdawał krótką relację i odlatywał. Tym sposobem towarzysz Ashera doskonale wiedział gdzie ma się kierować. I w końcu zanurkował ostro w dół. Basior na chwilę stracił kruka z oczu. Przyspieszył wypatrując ptasiego przyjaciela. Nagle drzewa wydawały się rozstąpić przed zaskoczonym wilkiem, otwierając przed nim widok na szerokie kwieciste pole. Chabry!, pomyślał pocieszony. Jesienne kwiaty mieniły się przed nim w trzech kolorach: fioletowym, białym i pomarańczowym. Corvo wylądował mu na grzbiecie dumnie strosząc pióra.
- Dobra robota - pochwalił go basior i (nie zmieniając formy) zaczął dobierać kwiaty z każdego koloru w jak najlepszy bukiet.
Jakąś godzinę później przed leżącą na trawie Rirą z lasu wypadł obszarpany dzikus. Dopiero po chwili rozpoznała w nim Ashera. Basior był w formie Króla Kruków. Dopiero teraz, gdy dotarł na miejsce, łapy nabrały z powrotem właściwego kształtu, pióra wydawały się ,,wsiąknąć" w futro, a zimne błękitne oczy na powrót przybrały ciepłą, złotą barwę. Razem z Asherem wróciły kruki, które od jego dołączenia nie opuszczały stada przeklętych na krok. Obsiadły drzewa gotowe do spełniania jakichkolwiek rozkazów. Jeden z nich, zapewne Corvo, usiadł na gałęzi nad wilkami. Rira dopiero teraz zwróciła uwagę na trzymany przez basiora w pysku bukiet. Asher położył go przed nią, usiadł i zniżywszy pokornie głowę powiedział:
- Ri, przepraszam cię. Najmocniej, z całego mojego przeklętego serca. Za dzisiaj i za tą wcześniejszą kłótnię. Wcale nie uważam, że jesteś słaba. Po prostu cię kocham i martwię się o ciebie. Ale i tak byłem ignorantem, bo myślałem wtedy o sobie. Bo bałem się co będzie jak cię stracę.
Rira? Przynieść jeszcze tego króliczka? :>
,, Ukochana", ,, kocham"... Przynieś ktoś słownik!
OdpowiedzUsuńO! Czekaj, mam pod ręką słownik wyrazów obcych... powinien się nadać.
UsuńNo dalej. Otwieraj, stwierdzam to z przykrością, ale trzeba się uczyć TT3TT
OdpowiedzUsuńNo ja nie wiem. Mi już nic nie pomoże xD
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOkay...to wiele wyjaśnia XD
Usuń