piątek, 30 października 2015

Od Marvela (CD Blue)

        I to było jedno z tych stwierdzeń, których Marvel nie cierpiał. Nie żeby były od razu złe. Basior po prostu nie umiał na nie odpowiedzieć niczym sensownym, a język plątał mu się, chociaż wcale nie musiał go używać do rozmowy. Ktokolwiek inny uznałby słowa Blue za najzwyklejsze w świecie przekomarzanie. Ale nie Marvie. Szybko zauważył, że jego śmiech stał się bardziej nerwowy. Ucichł więc, co okazało się naprawdę głupim pomysłem.
  - Coś nie tak Marv? - zapytała Niebieska, dalej wesoła jak nigdy.
  ~ Nie, skądże. Głowa mnie tylko rozbolała - chłopak szukał jakiejkolwiek wymówki równocześnie rozglądając się za drogą ucieczki. Nagle do jego uszu dotarły jakieś śmiechy.
  Sonea!, pomyślał jakby to miało być jego wybawienie - rycerz w lśniącej zbroi, który uratuje go przed błękitnym, majestatycznym smokiem i kupidynem psychopatą...
  ~ Wiesz, pójdę sobie jeszcze odpocząć - biały basior zaczął się cofać w stronę tymczasowego obozowiska. ~ W końcu za chwilę ruszamy, a ja jestem taki padnięty po tym polowaniu NARAZIECZEŚĆ!
  Ostatnie słowa wypowiadał coraz szybciej aż popędził spanikowany byle poza zasięg wzroku Niebieskiej. W końcu zwolnił i obejrzał się za siebie...i ponownie nabrał ochoty by walnąć łbem w najbliższe drzewo. Brawo casanovo! Teraz to dopiero się popisałeś! Pieprzony kupidyn! Zrobię temu gnojkowi z mózgu galaretę jeśli go spotkam... - takie myśli (raczej Marvelowi nie podobne) krążyły teraz po jego głowie robiąc mu wyrzuty oraz równocześnie wyklinając wszelkie bożki i duchy odpowiedzialne za istnienie miłości i zauroczenia. Zmizerowany i nie do końca wiedząc, co ze sobą zrobić podszedł do grupki pod drzewem. Christopher opowiadał Darknenyomu i Sonei jakąś najwyraźniej porywającą opowieść, gdyż żadne z nich nie zwróciło uwagi gdy dosiadł się do nich Marv. Usiadł w pewnym oddaleniu za Soneą. Wadera jednak jakimś cudem wyczuła jego obecność i odwróciła w jego stronę łeb. Spojrzała nań pytająco, na co chłopak tylko machnął łapą nie chcąc drążyć tematu. Ale siostra Niebieskiej chyba nie przyjmowała sprzeciwu. Przeprosiła kompanów po czym spróbowała odciągnąć Marviego ,,na stronę". Gdy ten nie ustępował siłą przepchnęła go o kilka metrów.
  - Gadaj o co chodzi - wypaliła.
  ~ Nic nie chodzi - odparł niemrawo basior.
  - Oj chodzi, widzę to - upierała się wadera. - Mów.
  Basior już chciał zaprzeczyć, ale zawahał się. Po co to ciągnąć? Dusi to w sobie. Poza tym kto jak kto, ale Sonea może mu pomóc. W końcu jest siostrą Blue. Może jej właściwie nie zna, ale skoro są spokrewnione to na pewno biała wadera naprowadzi go na jakiś trop. Wziął głęboki oddech i wyrzucił z siebie:
  ~ Chodzi o Blue.
  Niemożliwe, by dziewczyna nie zrozumiała o co chodzi. Świadczył o tym wykwitający na jej pysku szeroki uśmiech.

Sonea? Wybacz stan opka, na więcej mnie na razie nie stać XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz