sobota, 11 kwietnia 2015

Od Appalosy (CD Moonlight)

Szliśmy wraz z Palukiem z przodu. Rozmowa była bardzo miła, a Moonli najwyraźniej topiła się w swoich myślach.
- Moonli, niedaleko jest jakieś bajorko, będziesz chciała zrobić postój? – Zapytałam nadal idąc. Cisza – Moonlight? – Spytałam nieco zaniepokojona. – M... – Odwróciłam się i spojrzałam na waderę. Była nie przytomna. – Palluku? - Spytałam drżącym głosem.
- Tak? – Patrzył na wilczycę. Byliśmy zszokowani. Najgorsze jest to, że nie miałam pojęcia o medycynie. Chol*ra! A myślałam nad tym kierunkiem.
- Możesz jakoś pomóc?
- Ja… Ja nie wiem. – Jego głos się załamywał.
- Mam pomysł! – Zapewne kolejny beznadziejny. Pierwsze lepsze mi wpadło do głowy - Weźmioesz ja na plecy i przeniesiemy ją do tego jeziora. Zimna woda powinna pomóc.
- Mhm… - Chyba był nie pewny co do tego pomysłu – Niech będzie. – Basior położył się na glebie, a ja z trudem wsunęłam waderę na jego grzbiet. Powolnym krokiem podszedł do wody i zrzucił z barków. Zrobił to dość brutalnie, ale kto chce nosić wilka na plecach, prawda? Podeszłam do wody.
- Ach! – Zakrztusiłam się powietrzem
- Co się stało? – Po tych słowach spojrzałam na łapę. Nie było rany, chociaż odczuwałam jak bym się oparzyła. Najwyraźniej nadal poznaję swoją klątwę.
- Nie wiem. Chyba oparzyłam się… wodą… - Basior zaśmiał się. – Wiem, że to brzmi śmiesznie, ale nic nie poradzę na moją klątwę. – Powiedziałam oburzona. Paluku odwrócił się nadal uśmiechając. Zanurzył łapę w wodzie i zaczął chlapać Moonli po pysku. Nadal leżała nie przytomna. Obserwowałam ją. Czy nie zacznie mrugać, oddychać. Po dłuższej chwili ocknęła. Powoli otworzyła oczy, a oddech miała przyśpieszony i płytki.
- Co… co się stało?
- Nie wiem. To znaczy… Straciłaś przytomność, tyle.
- Aha. Fajnie. – Mruknęła. Zaczęła powoli przesuwać łeb w stronę wody, a następnie powoli majtać językiem aby trochę napić się chłodnej wody.

Moonlight? Paluku? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz