poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Od Sohy(CD Ikany)

Ikana westchnęła głośno kiedy usiadłem obok niej.
-Czy ty mnie juz nigdy nie zostawisz w spokoju?-spytała lodowato zimnym tonem z zaciętym wyrazem pyska
-To zależy co masz na myśli mówiąc spokój-odpowiedziałem
-Nie denerwuj mnie...-Ikana odsłoniła zęby w bezgłośnym warknęciu
Wstałem i oddaliłem się kilka kroków,nie dalej niż dwa metry,tak aby widzieć alfę kiedy ściemni się zupełnie.Na niebie pojawiły się pierwsze jasne punkciki.Spojrzałem na Ikane, odpowiedziała mi gniewnym spojrzeniem spod zmarszczonych brwi.Przez chwile nie miałem pojęcia co może znaczyć ten grymas źle się czuje, jest na mnie zła?
~Jesteś strasznie głupi~mruknął głos.~wiesz o tym?
-Przestań-odtrąciłem go
Przyjrzałem się Ikanie jeszcze raz.Co jest ze mną nie tak?

Jason wylądował tuż za moimi plecami.Odwróciłem się gwałtownie gotowy złapać go za gardło.
-Ej ej kolego-Jason odskoczył-to tylko ja
-Skąd mam wiedzieć ,że to ty?-spróbowałem zażartować jednak zabrzmiało to raczej zbyt poważnie
-No...Jason poruszył skrzydłami nerwowo
-To był żart -poinformowałem go pozbawionym emocji głosem
Wilk spróbował się uśmiechnąć jednak wyszedł to co zagościło na jego twarzy bardziej przypominało grymas niźli uśmiech.Uprzejmy grymas.
Zrobiło się cicho a żaden z nas nie zrobił nic by tą cisze jakoś zapełnić.
-To tego..-Jason przerwał niezręczne milczenie-ja już może pójdę...
Odpowiedziałem mu obojętnym milczeniem.Nie miałem pojęcia co jeszcze mógł bym powiedzieć.
-Będę pilnować ,żeby nas nie ukradli-uśmiechnął się słabo
Uśmiech znikł jednak szybko z jego twarzy , basior zniechęcony wziął rozbieg i wzbił się w powietrze.Potem zawisł nad polaną jakby oczekując ,że do niego zawołam, przez chwilę młócił skrzydłami nocne niebo niezdecydowany.
~Mógłbyś się czasem postarać -skarcił mnie Głos~mogłeś choć spróbować...
-Spróbować co?-słowa prześlizgnęły się przez gardło ze świstem- Mam udawać?
~Tak~potwierdził Głos~a ja mógłbym ci pomóc
-Tam gdzie idę uczucia nie będą mi potrzebne 

Wypadało by sie pożegnać.Ikana pochrapywała cicho ze swojego legowiska.Przekrzywiłem głowę i natychmiast zastygłem zaskoczony serią pisków i chrobotów które wydawała zbroja przy każdym ruchu.Spojrzałem zaniepokojony na alfę, ta jednak spała dalej.Poruszyła łapą przez sen.
~Uroczo~zamruczał Głos
Gdybym tylko mógł tu zostać, patrzyłbym tak na nią aż do świtu.Ale nie mogłem.Nie będzie bezpieczna puki żyje choć jeden kanibal.
Dziwnie łamać dopiero złożoną obietnice :
Już nigdy cię nie opuszczę
Każde słowo zadawało się wyć.
Jak mogłem ją tak zostawiać?
Tak Soha jesteś bardzo niegodziwym wilkiem, to już ustaliliśmy pomyślałem zagryzając wargę.
Odwróciłem się i jak najciszej dotarłem do granicy lasu.W tej chwili mógłbym jedynie zapewniać ,że wrócę ale nie chciałem łamać kolejnych obietnic.
~Wrócę-Głos wydawał się być tego zupełnie pewny
Nie patrzyłem za siebie ,zwyczajnie nie mogłem.Za ta słabość jednak przyszło mi szybko zapłacić.
-Gdzie się wybierasz?-spytał Jason szeptem
-Na piwo-stwierdziłem sucho
-Idę z tobą- Jason wyszczerzył kły
-Wcale nie-odepchnąłem go
-A właśnie ,że tak-wilk nie przestawał się uśmiechać
-Idę wymordować kanibali do jasnej!
-Wiedziałem-wilk uśmiechnął się jeszcze szerzej- i nadal idę z tobą
-Jak chcesz.
Basior podskoczył uradowany i wzbił się w powietrze.Po chwili jednak znów znalazł się na ziemi przeklinając drzewa i ich gałęzie.Jeśli uda nam się utrzymać dobre tępo rano dotrzemy do obozu kanibali.
~A jak Ikana się dowie i nas dogoni?-spytał cicho Głos

-Nie dogoni, rano będziemy już daleko
~A potem kiedy wrócimy?
-Wtedy powiem jej że to był twój pomysł-odpowiedziałem chłodno

Ika?Przepraszam ,że tak długo nie odpisywałem i tak dalej...nie będe się tłumaczyć bo nie mam nic na swoją obronę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz