czwartek, 2 kwietnia 2015

Od Jenny: Problem

- Osz kurde! - mamroczę, leżąc na kamieniu. Pierwsze, co dociera do mojego nabzdyczonego mózgu to to, że jest już południe. Później, że jestem sama. A później, że jest tu straszny syf. Zwalam się z kamienia i próbuję stanąć na łapach. Kręci mi się w głowie i mam okropnie zamazany obraz. Chyba za dużo wczoraj wypiłyśmy z dziewczynami... Oj, zdecydowanie za dużo. Szit, muszę się ogarnąć bo jak mnie ktoś w takim stanie zobaczy to nie będzie ciekawie.
 - Jenna? Jesteś tam? - słyszę czyjś głos. Niestety,nie wiem do kogo należy, zbyt szumi mi w głowie.
 - Już, już - drę się, choć nie ma w tym takiej mocy jak zawsze i w dodatku zachrypłam. Wychodzę z jaskini i widzę Blue. Uśmiecham się delikatnie i staram się nie okazywać tego, jak bardzo do dupy się czuję.
 - Cześć Jenna, słuchaj mam taką proś... Ooooooo, wszystko w porządku? - pyta i już wiem, że nie wyszło. Zauważyła, że nie jestem całkiem... taka jak zawsze.
 - Em, troszkę... Troszkę ponad normę, ale mów.
 - Jesteś pewna?
 - Mhm, wal śmiało. Ale może wejdziemy do środka? Słońce strasznie wali po oczach...
 - No nie wiem, ledwie świeci...
 - Nieważne, po prostu chodź, okey? - Więc weszłyśmy. Klapnęłam ciężko na zadek i czekając co ma mi do powiedzenia Blue, nalałam sobie zawsze w gotowości miksturki, którą kiedyś często przygotowywałam, ale o tym innym razem.
 - No więc, mam prośbę - zaczęła znów Blue. - Chodzi o to, że trzeba wysłać grupę na polowanie, dawno nic nie jedliśmy a wiesz, samotne polowania dają efekty typu królik, czasem sarna. A trzeba czegoś porządnego...
 - Okey, okey. Daj mi chwilę... Kto się nadaje... - Zaczynam wychodzić z jaskini, Blue za mną. - Nie jestem pewna czy Azzai się nada, ale zapytam ją, wezmę też Rirę i Hiro... Ty też pójdziesz?
 - Tak, jasne - odpowiada.
 - Ok, to jeszcze.. Spróbuję jeszcze wyciągnąć Ashera, mam nadzieję, ze już się lepiej czuje - mamroczę. Łapy jeszcze mi się trochę plączą i obraz nadal nie jest zbyt wyraźny ale jest lepiej. Zdecydowanie. No cóż, doświadczenie robi swoje. Zbyt wiele razy przygotowywałam ten napój...
 Po jakimś czasie udaje mi się znaleźć wszystkich potrzebnych do polowania, ale Azzai rezygnuje, gdy widzi w grupie Hiro. Nie pytam, nie zaprzeczam. Wystarczy ich tyle, ile jest. Udają się więc na polowanie.
 Ja natomiast, wracając do siebie jestem prawie pewna, że ktoś za mną idzie ale...
~ Nieźle dowaliłaś, co?
 - No nie, to znowu ty? - pytam, myśląc o Jane.
~ Jakie znowu, nigdy z tobą nie gadałem.
 - Gadałem... Czekaj, śnisz mi się tak? Albo mam omamy od tych naparów, tak?
~ Eeeeeeeeee, nie. To ja, Marvel.
 - Osz, kurde! To ty?! Sorry, myślałam, że to taka jedna... Też mi włazi do łba i czasem mam tego dość. Ale pokaz mi się, nie widzę cię.
I wtedy zza linii drzew wychodzi biały basior.
~ No cześć ~ szczerzy się.
 - Hej. Wejdziesz? - wskazuję jaskinię.
~ Nie dzięki, tak tylko przechodzę. Do zobaczenia!
 - To pa! - Wchodzę do jaskini i kładę się, tylko 5 minut...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz