wtorek, 14 kwietnia 2015

Od Darkneyomu: (CD. Azzai) Słoneczny Uśmiech.

Azzai, jest bardzo ładna waderą, mogła by byż moją siostrą, ciocią czy nawet mamą. Na razie może zostaniemy przyjaciółkami. Chciałam bym znów mieć kogoś bliskiego. W mojej watasze wszyscy byli dla siebie mili, i przyjacielscy. Każdy pomagał drugiemu jak tylko mógł. Szkoda, że m nie tam tak nie postrzegali. Azzai… chyba jest miła. Czemu duch musiał akurat wkraść się do jej umysłu i wyśpiewać mi wszystko… Dobrze, że nie oddał mi swojej wiedzy. Nauczyłam się już z nimi nie rozmawiać ale nadal jest mi ciężko powstrzymać napływ wiedzy.
-No tak , jeśli ty tak to ujmiesz.- Powiedziałam podchodząc do wadery- Jesteś naprawdę śliczna. –Wadera się trochę zdziwiła. Miała śliczne czarne futro. I bardzo ładne oczy.
-Ach… jesteś strasznie chuda… - Wadera, przewierciła mnie wzrokiem. Widać, że była też trochę zła… pewnie myślała, że rodzice mnie tak głodzą- Kto cie przeklął?
-Nie wiem, urodziłam się już taka- Powiedziałam, ze smutkiem. – A czy ty jesteś przeklęta? -Nie zdążyła odpowiedzieć kiedy wszystkie informacje o jej klątwie pojawiły się mi nagle w głowie. Świat zakwitował, a ja straciłam równowagę i upadłam. Uch… co znowu? Czy to jakiś duch przekazał mi informacje o niej? Czemu to robią?
-Co się stało?- Spytała z troską Azzai, momentalnie schylając się ku mnie. – Coś cie boli? Niedobrze ci się zrobił??
-Ach… nie to tylko klątwa. Ilość wiedzy którą posiadam osłabia mnie i gdy nagle dużo wiedzy dostarczają mi duszę wtedy mdleję. To była mała dawka informacji… Eh…
-Dobrze spokojnie, leż tu a ja pójdę coś upolować dobrze?- Spytała Azzai z troska, i chyba troszkę się przestraszyła.
-D-dobrze- Wyjąkam. Ugh… znów się zaczyna. Wiem co zrobię. Poczekałam aż wadera, odejdzie troszkę dalej. Zamknęłam oczy… Sny… zrobię jeden dla Azzai. Wystarczy mi tylko kilka chwil. Dobrze więc… miejsce. Może chciała by być ze swoją watahą? Tak. Więc sen będzie, gdzieś na polanie… dobrze wiec… teraz … będzie mi łatwiej jak przeniosę się na polanę, pod ogromnym drzewem. To będzie mój punkt odniesienia. Wiem! Dużo kwiatów. Nagle znalazłam się we śnie. Stałam w cieniu ogromnego dębu. Na łące rosły piękne maki i stokrotki. Może lekki wietrzyk? Nagle zawiał, kochany wietrzyk. Uniósł płatki i liście. Wyglądało to ślicznie. Puszyste chmurki przesuwały się po niebie, błękitnym niebie. Pojawiły się kształty wilków… ale z ciemnej, masy… było ich wiele. Musi być to duża wataha. Gdzieś z tych wilków, wyłoni się ten który podoba się Azzi. Tak i się stało. Pojawiła się postać Azzi. Ona będzie widzieć właśnie oczami tego hologramu. Ciemny kształt wilka, zabierze ją, może…. Gdzieś na jakieś wzgórze. Potem niech ona, dopowie sobie koniec snu. I się obudzi. Otworzyłam oczy. Czułam się troszkę lepiej. Usiadłam, rozejrzałam się dookoła, przeciągnęłam się i mocno ziewnęłam. Azzai, jeszcze nie było… Ciekawe gdzie jest. Wstałam i rozprostowałam nogi. Czułam obecność jakiejś duszy. Wyostrzyły mi się zmyły. Muszę od niej uciec. Ruszyłam przed siebie, dusza znajdowała się szesnaście metrów na lewo od mnie. Nie wyczuła mojej obecności. To dobrze. Biegłam już dobre trzy minutu, zgubiłam ją? Obejrzałam się, na chwile za siebie i wpadłam na coś ciepłego i dużego. Przekoziołkowałam, troszkę i wylądowałam pod Azzai. Wadera, zdziwiła się a potem zaśmiała. Zaśmiałam się razem z nią. Nie czułam już obecności tego… ducha.
-A co ty tu robisz?- Zapytała.
-Uciekam, przed duchami.- Powiedziałam. Wadera, uśmiechnęła się a ja wypełzałam stając przed nią.
-Tak, oczywiście. Mam kolację, przepraszam, że zajęło to tak długo.- Powiedziała. Długo… to była zaledwie chwila… ale… nie jestem do końca pewna. Azzai pewnie się zmęczyła… a ja posiadam można by powiedzieć pełna energii. Pozwoliłam by jej duch mógł podpiąć się bezkarnie do źródła mojej energii pozwalając by nieświadomie i ją mi zabierał. Nagle poczułam się strasznie głodna. Spojrzałam na jelenia a potem na Azzai. Ona uśmiechnęła się promiennie. Zobaczyłam jej aurę. Była podobna do Aury którą posiadają, wilczyce które mają szczeniaki. Była ona jasna i ciepła, czuć było wyrozumiałość, opiekuńczość ale i zamartwianie się. Powoli odzyskiwała energie.
-Tak możesz już jeść proszę, częstuj się.- Powiedziała popychając mnie lekko w stronę jelenia. Była o wiele większa od mnie. Wtopiłam kły w mięso. Było jeszcze ciepłe. Wyrwałam kawałek i skonsumowałam ze smakiem. Energia powoli powracała pomimo wampira energetycznego Azzai. Niewiele osób wie, że każdy posiada w sobie wampira energetycznego. Niektórzy pozwalają, im wysysać energie z siebie, inni długo ćwiczą by muc wysysać samemu energie, inni zaś zabijają go w sobie. Są również wampiry energetyczne które są tak zwanymi ,,wegetarianami’’ posiłkują się energią która sami wywołają. Rozśmieszając, można nieszkodliwie zebrać trochę energii. Jest ich niewielka ilość wśród ,,aktywnych’’ wampirów. Są również wampiry, energetyczne, bardzo rozwinięte tak zwane ,,krwiopijcy’’ Mogą wyssać energię ze wszystkiego co, żyje bez względu na różne blokady, stanową one najmniejszą część wampirów nie ważne czy ,,aktywnych’’ czy raczej ,,uśpionych’’. Rozwinięcie wampira do ,krwiopijcy’’ jest bardzo trudne i potrzeba wiele ćwiczeń. Większość wampirów, to ,,weganie’’ żywią się tylko, energią którą pozwolą im zabrać inni. ,,Uśpione’’ wampiry energetyczne po prostu nie biorą energii… nie magazynują. Pozwalają organizmu wilka czerpać ją z jedzenia… picia i wykorzystywać ją w pełni. Wampiry energetyczne ,,aktywne’’ zabierają energie, magazynują ją i wydzielają dawki swojemu wilkowi. Wampir energetyczny jest w każdym wilku, niektórzy o tym wiedzą, niektórzy nie. Wampir jest częścią wilka, tak zwanej ,,duszy’’ . Tak pochłonęło mnie myślenie o wampirach, że nie zauważyłam kiedy pochłonęłam pół jelenia. Mój wampir podłączył się do jakiegoś drzewa by uzupełnić brak energii, który wyssał ze mnie wampir Azzai. Odcięłam go już bo poczułam, że Azzai już uzupełniła swój brak energii, a nawet ma ją w zapasie.
-Przepraszam, że zjadłam, aż połowę tego jelenia- Powiedziałam. Kurde, Azzai dopiero zaczęła jeść a tu bęc i połowy nie ma.
-Nic się nie stał. Jedz jesteś strasznie chuda- Uśmiechnęła się.
-A co stało się z tym bizonem?- Zapytałam, trochę posmutniał. Ciekawe czemu.
-Nie smuć się. Jeleń też jest bardzo dobry. Nie lubię gdy się smucisz. Choć znam cię jeden dzień.
Azzai? Nie smuć się! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz