Rira podpłynęła do brzegu i wyszła z wody. Poszedłem w jej ślady. Na nos spadła mi kropla wody. Wadera spojrzała zdziwiona w niebo.
- Burza? Przecież miała być dzisiaj piękna pogoda - oburzyła się.
Zerwał się gwałtowny wiatr. Corvo zakrakał z przerażeniem i odleciał.
- Lepiej wracajmy! - spróbowałem przekrzyczeć wiatr, ale nie na wiele się to zdało.
Wadera na szczęście wiedziała co miałem na myśli i pobiegliśmy przez las do tymczasowych jaskiń watahy. Jeszcze nigdy nie widziałem tak silnej burzy, a żyję dobre trzy wieki. Nagle drogę zagrodziła nam rzeka. Rozejrzałem się. Parę metrów dalej rosło jakieś uschnięte drzewo. Podbiegłem do niego i naparłem na pień łapami. Ale nawet z pomocą Riry ruszyło się tylko trochę. Myślałem gorączkowo. Gdybym mógł się zmienić chociaż na minutę...
- Odsuń się! - zawołałem do Riry i skupiłem się.
Było to jedno z moich "małych zwycięstw" nad duchem Króla Kruków. Łapy zamieniły się w szpony, na grzbiecie pojawił się grzebień z piór i poczułem rozpierającą mnie siłę. Naparłem na drzewo, które tym razem przewaliło się z hukiem. Gdy byliśmy już po drugiej stronie znów cała siła wyparowała zostawiając mnie w swojej zwykłej postaci. Dotarliśmy zdyszeni do jaskini, gdzie była już reszta watahy. Corvo na szczęście wrócił cały.
Później okazało się, że to Azzai była odpowiedzialna za burzę, która minęła szybko. Wieczorem Jenna stwierdziła, że powinna przebadać całą watahę. W nocy przyszła kolej na moją wartę.
( tu mniej więcej mieści się opowiadanie Blue )
Blue opowiedziała mi trochę o swoim dzieciństwie i klątwie. Miło mi było z tego powodu. Zaufała mi, a zaufanie cenię sobie wysoko. Nie naciskałem ani nie przerywałem. Po prostu słuchałem. Gdy skończyła nastała chwila ciszy. Zastanawiałem się, a przez moje zamyślenie nad nami kołowały kruki. Blue obserwowała je z zaciekawieniem. W końcu stwierdziłem, że powinienem odwzajemnić zaufanie. Zacząłem więc:
- Ja...nie pamiętam dokładnie swojego dzieciństwa. Miałem tylko ojca. Poniekąd byłem ciężko chory, a życie uratowali mi szamani. Jakoś wszczepili we mnie duszę wilka, który nosił imię Króla Kruków. No i...od tamtego czasu mam te dziwne zdolności. Panuję nad krukami, a one traktują mnie...no jak króla. Ale jest jeszcze zła strona. Gdy za bardzo się uniosę gniewem mogę zmienić się w mutanta. Nie umiem jeszcze nad nim panować, ale mam nadzieję, że wkrótce mi się to uda. Wtedy nie będzie już to klątwą.
Blue przez chwilę milczała. Przez myśl przeszła mi obawa o to, co sobie teraz o mnie pomyśli.
Blue?
Rozumiem, że opowiadanie do dokończenia? Już zabieram się za pisanie :D
OdpowiedzUsuńBlue
Yay :D Czekam z niecierpliwością
OdpowiedzUsuń~Asher
Już je napisałam. Oczywiście jest do dokończenia xD
OdpowiedzUsuńBlue