-Soha,gdzie jest Eloy?
-A czemu go szukasz?
-Oh nie twoja sprawa.To wiesz czy nie wiesz?
-Hehe chyba wiem o co Ci chodzi.No dobra Eloy,no nie wiem chyba poszedł do lasu.
-Ok dzięki.A propo zjedz coś.
-Ech no dobra.
Pobiegłam do lasu.Pomyślałam,żeby go nie wołać,może poluje.Myślałam sobie jak zacząć rozmowę.Weszłam na małą górkę by się rozejrzeć.Na niewielkiej polanie między drzewami były jakieś sylwetki.Pomyślałam,że jest to Eloy z jakimś zwierzęciem.Podbiegłam w tą stronę,po czym schowałam sie za skałą.To był Eloy z jakąś waderą.W głowie rodziły mi się dziwne i chore myśli.Podeszłam trochę bliżej.Usłyszałam coś o polowaniu i poszli.Postanowiłam za nimi iść.Po półgodzinnym łażeniu za nimi zauważyłam,że się skradaja.W oddali był ogromny łoś.Podeszłam z drugiej strony i skradałam się również za nim.Nagle wystartowałam.Nie miałam ochoty go zabić,tylko zwrócić na siebię uwagę.
-Azzai to ty?
-No a kto inny?
-Haha,śmieszne co ty tu robisz i czemu go spłoszyłaś?
-Yyy polowałam na niego,a wy?
-My też.
-My?
-A,Azzai poznaj Yuuki.
-Hej Yuuuki...co ty tu robisz i z nim?
-Yyy noo Eloy mnie spotkał i tak gadamy sobie.
-Posłuchaj,to jest teren watahy przeklętych,więc może odejdź sobie.
-Ale ja chce się przyłączyć.
-Co!!!Nie ma mowy brak miejsc.
-Eloy mówił,że moge się do was przyłączyć,co nie Eloy!-(Słowo Eloy zostało powiedziane w tym samym czasie)
-Yyy...No...tak zgadza się.
-Grrr no cóż to se idź to tej watahy,ja idę.
Pobiegłam.Byłam zazdrosna,nie wiem czy to to uczucie,ale nie wiem jak inaczej to powiedzieć.Biegłam bardzo długo.Po chwili upadłam pod drzewem i tak leżałam.Z moich oczu wypływały łzy.
-NIENAWIDZĘ TEGO ŻYCIA!!!!
Nagle uświadomiłam sobię,że leżę nad drzewem,gdzie dostałam klątwę.Szybko wstałam i go zobaczyłam w całej okazałości.Drzewo było całkowicie spalone.Ale nie przejmowałam się tym bo nie zauważenie sprawiłam,że wytworzyłam ogromną burzę.
Eloy(szczególnie)I reszta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz