-Tio ty tiu może sobie...-zagryzłem wargę uświadamiając sobie jak głupio to zabrzmi-...zaczekaj?
Nigdzie nie mogłem znaleźć owej wadery. Zacząłęm bez celu latać w tą i z powrotem, aż wkońcu wpadłem na Sohę.
-No cześć-powiedział basior pochylając się nade mną-Nic ci nie jest kolego.
Ja przywaliłem, a ten dalej stał. Przechylił się może o milimetr do tyłu.
-Mi nic, ale Moonlight krystializuje.
-Krysta..krys co?
-Krystia...Krystalizuje.-poprawiłem się.
-Aaaa-pociągnął basior takim tonem jakby rozumiał, ale miałem silne przeczucie, że tak na prawdę nic nie rozumie.
Wstałem pomasowałem głowę i pobiegłem z powrotem w do posążka.
Wadera już właściwie cała była w tym czymś. Kręciłem się nerwowo, wyłem, wołałem o pomoc. W końcu potknąłem się o kamień i zaryłem w ziemię. Tuż przed moim nosem było takie coś. Było niebieskie się świeciło. Wiem, bardzo szczegółowy opis. Przypominało trochę to co pokrywało waderę. tylko ,że to świeciło. Wziąłem to do pyska. Taki mądry jestem, że się domyśliłem, że to ma coś z tym wspólnego. Moja inteligencja i ja na zawsze razem, ale nie jestem na tyle mądry by wpaść na to co mam z tym tak właściwie zrobić.
Rzucałem niebieskim czymś w waderę, kładłem jej na karku, znowu rzucałem. Kiedy zobaczyłem łzy próbowałem coś z nimi wymodzić i coś nawet mocniej błysnęło, ale ostatecznie znów przygasło.
-To miały być łzy szczęścia kretynie-dobiegł mnie głos, najpewniej jakiejś wadery.
Z zarośli wyszły Ikana i Jenna. Alfa zabrała mi niebieskie coś i podała Gammie. Ta obwiązała go jakimś sznureczkiem. Zerknęła na Ikanę. Jej spojrzenie mówiło coś mniej więcej takiego ,,to nie zadziała". ,,Rozmówczyni" odpowiedziała obojętnym wzruszeniem ramion, tak jakby nie miało to dla niej większego znaczenia. Zupełnie tak jakby mówiła ,,trudno".
Irytowało mnie to zwlekanie. Wyrwałem akolicie niebieskie coś i zarzuciłem Moonlight na szyję.
Moonlight
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz