wtorek, 13 stycznia 2015

od Ikany(CD. Ashera i Yuuki): Ile to nas już jest?

-W sumie- zaczęłam- to ja...znaczy my też nie tutejsi.
Ciągle nie mogę przywyknąć do mówienia ,,my" zamiast ,,ja". Po prostu nie potrafię zaakceptować jakże prostego faktu, że powstała ta wataha.
 Wadera uśmiechnęła się.
-Wataha, tak?Macie jakiś konkretny cel?
Spojrzałam ku górom. Przez chwilę nic nie mówiłam ,,rozważając istotę wszystkiego i niczego", a oznacza to, że zwyczajnie się wyłączyłam i nie myślałam o niczym. Gapiłam się w jeden punk.
-Puki co naszym celem są obfitujące w zwierzynę lasy za wschodnimi szczytami, a potem...-wzruszyłam ramionami-...się zobaczy.
 Zapadła cisza. Ostatecznie obie zagapiłyśmy się w gwieździste niebo. Nie dostrzegłam ani jednej chmury. Ale jedna piękna noc nie oznacza, że jutro pogoda dopisze. Powróciło wspomnienie mojej pierwszej wyprawy, w przeddzień tego przedsięwzięcia niebo też było piękne.
 Może lepiej iść na około? Nie, po drugiej stronie i tak już się pewnie roi od zbirów, uchodźców i podróżnych, a ja chciałabym choć skrawek ziemi na wyłączność, dla watahy.
 Moje przemyślenia przerwał typowo ptasi gwizd. W moją stronę biegł Paluku, a za nim, nieco wolniej, podążały jeszcze dwa wilki. Było też kilka czarnych ptaków, których ze względu na oświetlenie nie byłam w stanie rozpoznać, choć kształty miały charakterystyczne dla kruków.
 Basior ledwo wyhamował.
-Znalazłem dwóch...-zawahał się-...względnie czterdziestu, jak liczyć ptaki.
Obok Paluku wylądował czerwonooki kruk. Pokrakał to na mnie, to na mego rozmówcę, po czym zamachnął się skrzydłami i po chwili siedział już na grzbiecie czarnego basiora. Podeszła też wadera, pod względem kolorków podobna, tylko włosy waliły po oczach.
-Witam- powiedziałam i powiodłam wzrokiem od wilków do zgrai ptaków i z powrotem.
Po chwili zorientowałam się, że to ci sami co przyszli ostatnio, razem z Azzai i Eloy'em.
-Niewypał Paluku-mruknęłam.
-Co?
-Ci nie chcieli-rzuciłam przez ramię-A co do...
-Zmieniłem zdanie-powiedział basior.
Zamrugałam. Nie wiem co ich do tego skłoniło, ale na pewno nie przemowa Paluku, biorąc pod uwagę  jak się wysławia. Imię basiora już znałam, Asher. Wadera przedstawiła się jako  Rira. Kiedy podczas rozmowy padło słowo ,,klątwa" ,wcześniej nie interesująca się naszą rozmową Yuuki, zerwała się z miejsca.
-Czyli to takie jakieś zbiorowisko wyrzutków jest?
Potaknęłam.
-Wchodzę w to-oświadczyła.
 Nie ukrywam ,że miałam mętlik w głowie(najpewniej z powodu późnej pory). To ile nas już będzie? Zaczęłam wyliczać wszystkich szeptem dla ułatwienia, co zwróciło na mnie uwagę wilków. Nigdy nie byłam dobra z matematyki.
-Jedenaście?-spytałam.
Ależ głupio musiała wyglądać moja mina. Czułam się jak kwoka nie mogąca się doliczyć się swych piskląt.
-Trzynaście-poprawił Paluku-Pominęłaś Sohę i mnie-dodał.
Palnęłam się w czoło.
-Nie myślę już trzeźwo-stwierdziłam-jutro pogadamy.

Asher?Rira?Yuuki?(wiem, że kiepskie, ale weny mi zbrakło)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz