Robiąc na złość słońcu, wstałam przed nim. Tej nocy miałam niespokojny sen. Niby klątwa pozwala mi być w jednym miejscu przez parę dni, ale to jeszcze nie znaczy, że chcę. W tej okolicy, jak już kilkakrotnie wspomniałam, jest niewiele zwierzyny.
Gdy tylko Jenna wstała podeszłam do niej i na dzień dobry zapytałam:
-Jak tam Forest?
Wadera ziewnęła, mlasnęła, wzruszyła ramionami.
-Całkiem nieźle. Da radę iść.
Pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam po czym zajrzałam do lezącego nieco dalej Sohy. Ku swemu zadowoleniu odkryłam, że wilk śpi. Tym lepiej dla niego bo wczoraj omal nie doprowadził mnie do obłędu. Gdyby zapomniał o śnie i padł w środku przeprawy przez góry, zupełnie nie wiedząc dlaczego, załamałabym się.
Staram się dopasować do klątw wilków, ale w przypadek Sohy zwyczajnie mnie przerasta. Trzeba mu znaleźć w końcu jakąś niańkę. Powinnam się skupiać na całej watasze, co i bez jego ,,pomocy" było dla mnie trudne z prostego względu-nie przywykłam do dowodzenia.
Kiedy wszyscy już się pobudzili oznajmiłam, że wyruszamy koło południa, a jeśli nie będą się ociągać to do podnóża gór dotrzemy najpóźniej dziś po zmroku. Ku swojemu niezadowoleniu zauważyłam, że znowu kogoś brakuje. Soha i Moonli już wrócili i otrzymali posiłek, ale teraz zabrakło Eloy'a i Azzai. Ktoś coś napomknął o tym, że poszli na jakiś spacer. Doszła mnie też z jedna kąśliwa uwaga na ten temat, ale ją zignorowałam pomimo cichych rechotów. Do moich obowiązków nie zalicza się chyba dbanie o kontakty ,,międzywilcze" w watasze. Postanowiłam zrobić krótki obchód licząc, że może spotkam obu włóczykijów.
Niestety nie dało to zbyt dużych rezultatów. Zamiast Azzai i Eloya spotkałam Vervadę i Paluku. Zdaje się, że basior dostaje korepetycje z wymowy. Moonli zastałam nad jeziorem przy, którym zeszłego wieczoru znalazłam ,,umierającego" Sohę. Wadera nie wyglądała zbyt dobrze, w sensie, że ponuro. Chciałabym podejść, spytać o co się rozchodzi i pomóc, ale odpychała mnie wizja prawdopodobnej klęski. Dobrze byłoby jednak zadbać trochę o morale w watasze. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do wadery licząc, że to nic poważnego.
Moonli?Jakiś problem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz