wtorek, 20 stycznia 2015

od Paluku(CD. Moonlight)

Ta popatrzyła na mnie smutno.
-Klątwa- odparła i już chciała odejść.
-Zaczikaj!-zawołałem i chwyciłem ją za ramię, czego momentalnie pożałowałem. Jestem Afrykańczykiem, zimno jakoś mi nie leży.
 Wadera spojrzała na mnie ponurym pytającym wzrokiem.
-Weź siobie trochę ciepła-machnąłem ręką- Potem się jakoś zregienruję.
Można sobie łatwo wyobrazić jak wkurza mnie moja niepoprawna dykcja. Chcesz powiedzieć ,,dzień dobry", a z twojego pyska wydobywa się,,dień diobry"i to wcale nie dlatego, że nie wiesz jak to się wymawia, a dlatego, że po prostu nie umiesz.
-Nie...-odparła z ociąganiem.
-Nalegam-powiedziałem z nieudawaną powagą.
Nim się zorientowałem zrobiło mi się jakoś zimno. Obejrzałem uważnie prawa łapę, szukając na niej śladu lodu, ale niczego nie dostrzegłem.
-Skoro aż tak ci zależy-dodała i odeszła.
Może tylko mi się zdawało, ale odniosłem wrażenie, że odrobina lodu na ramieniu stopiła się. Odetchnąłem z ulgą.
-Cóż za dżentelmen- usłyszałem głos za sobą.
Obejrzałem się za siebie. W moją stronę szła Jenna, minęła mnie złośliwie się uśmiechając. Chwilę potem pojawiła się i Ikana, ale bynajmniej nie raczyła mi powiedzieć niczego miłego. Tylko uśmiechnęła się.  Trudno mi jednak określić, czy uśmiech ów miał wyrazić aprobatę czy może cos innego. Wzruszyłem ramionami. Nie ma co oczekiwać oklasków, lepiej zadowolić się własną satysfakcją.
 Osobiście czułem się bardzo dobrze z tym, że mogłem jakoś pomóc Moonlight. Choć nadal towarzyszył mi lekki chłód. Choć od jakiejś godziny siedziałem na słońcu to nie potrafiłem wyzbyć się go. W pewnym momencie podeszła do mnie Moonlight i spytała czy wszystko w porządku.
-Tak-skłamałem.
-Cieszy mnie to-odparła.
Wydawała się być nadal lekko przygnębiona. Może ma wyrzuty sumienia? Wysiliłem się na uśmiech.
-Polecam się na przyszłość-powiedziałem, choć nie miałem choćby najmniejszej ochoty na powtórkę. Jednakowoż nie ukrywam iż w razie czego pozwoliłbym się wychłodzić jeszcze raz, ale trochę później...
 Dobiegł nas głos alfy. Powiedziała ,że  wyruszamy  za parę godzin i nie życzy sobie by ktoś się znowu gubił. Wzruszyłem ramionami. Nie specjalnie mnie teraz interesowało szwendanie się. Byłem całkowicie przejęty swoim własnym wyziębieniem. Może, mała pogawędka pomoże mi odwrócić uwagę od tego nieprzyjemnego uczucie. Tak właściwie wolałbym odebrać teraz lekcję z Vervadą, ale chyba była teraz zajęta więc...
- Jak się czujesz?-spytałem siląc się na uśmiech.

Moonli?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz