- To znaczy? - spytałem. Musiałem usiąść, bo nagle wróciło moje zmęczenie sprzed przemiany.
- Wszystkie twarze...dla mnie wyglądają tak samo - odparła niepewnie Rira. - Nie umiem ich rozróżnić.
- To teraz już rozumiem, dlaczego cały czas gapisz się na cudze łapy
czy tułów - spróbowałem się uśmiechnąć. Splunąłem na ziemię krwią obcych
wilków. Do wieczora nie pozbędę się tego smaku z języka. - Umiesz
poznawać innych po umaszczeniu czy głosie?
- Trochę tego i trochę tego - odpowiedziała wilczyca o wiele pewniej. - A...ty umiesz się przemieniać kiedy zechcesz?
- Nie - mruknąłem smutno. - Jeszcze nie umiem nad tym panować. Z tego
co wiem, to klątwa zostanie złamana kiedy nauczę się nad nią zupełnie
panować.
- Wtedy zniknie? Nie będziesz już mógł panować nad krukami? - wadera spojrzała na siedzącego na moim grzbiecie Corvo.
- Tych umiejętności nigdy się nie pozbędę - odpowiedziałem. - Król
Kruków, czyli to moje drugie wcielenie, uratował mi w pewnym sensie
życie i cały czas je przedłuża. Bez jego ducha umarłbym na miejscu.
Chodzi chyba o to, że umiejętność, nad którą się panuje w stu procentach
nie może być nazwana klątwą tylko darem.
Rira pokiwała głową ze zrozumieniem. Po chwili zmarszczyła nos i zaproponowała:
- Może lepiej stąd chodźmy. Ten zapach zaczyna mnie drażnić.
Skinąłem głową na znak zrozumienia. Też nie cierpiałem siedzieć blisko
trupów. Przeszliśmy parę kroków w ciszy, ale wilczyca w końcu nie
wytrzymała i zapytała:
- Skoro ten...Kruczy Król przedłuża ci życie, to znaczy, że jesteś nieśmiertelny?
Trochę wahałem się nad odpowiedzią. Stwierdziłem jednak, że skoro Rira
znosi fakt, że panuję nad ptakami i umiem zmienić się w mutanta to chyba
wszystko przetrzyma. Odparłem więc:
- Tak.
- Ile masz lat? - wadera była wyraźnie ciekawa.
- 300.
Rira gwizdnęła z podziwem. Przeszliśmy parę kroków gdy nagle drogę
znowu zastąpił nam jakiś wilk. Przyjąłem w momencie postawę gotowości na
atak. Nie mam pewności, czy nie jest to kompan tamtych za nami nadal
broczących krwią basiorów. Obcy wilk spojrzał za nas i otworzył ze
zdumienia oczy widząc pobojowisko. Na drzewach zebrało się parę kruków
(mało, bo nie byłem jeszcze pewny czy dojdzie do kolejnej bijatyki).
Nieznajomy zmierzył nas wzrokiem i zauważył krew na moich łapach i
tułowiu.
Ktoś? (Nieważne, basior wadera, po prostu należy w końcu dołączyć)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz