Zdziwiła mnie obecność Azzai.A przede wszystkim jej mina na widok mnie i
Yuuki..Ale my przecież nie robiliśmy nic złego...rozmwialismy tylko i
polowaliśmy.Oszołomiła mnie również reakcja wadery.Była jakaś spięta i
zdenerwowana.Wzruszyłem ramionami.Nie mam żadnych wyrzutów sumienia.Nie
zrobiłem nic złego.A to co zaszło wcześniej pomiędzy mną ,a
Azzai...chyba ,aż takiego wielekiego znaczenia nie miało.Ot
,przyjacielski gest.
- Chodźmy Yuuki -powiedziałem do wilczycy -która odprowadzała odchodzącą Azzai wzrokiem -Wyczułemm ,że niedaleko jest ten jeleń.
Wadera przytaknęła i ruszyła obok mnie.Nagle zaczęły mnie opanowywać
pewne wątpliwości...Nie ! Eloy uspokój się ! Nie zrobiłeś ,przecież nic
złego.Azzai to ładna wadera ,Yuuki też...wszystkie wadery są ładne.
Skrzywiłem się.
Nie.Nie wszystkie wadery są ładne.Ale np. Ikana jest nawet ładna .Jenna
też.I Moonlight ,Rira...są nawet ładne.A Vervada też niczego sobie...Ale
w Azzai było jednak coś wyjątkowego...Oh co ja plecę ? Eloy ,uspokój
się ! Myśl o czymś innym....Myśl o polowaniu ...!
- Eloy ?-szepnęła Yuuki. -Wszystko w porządku ?
Przytaknąłem niezdarnie.Nagle niebo rozjaśniła błyskawica płosząc naszą
ofiarę.Wiatr zerwał się ,drzewa zaszeleściły niespokojnie...Druga
błyskawica !...I trzecia ! Ni stąd ni zowąd zerwał się silny deszcz...
- Yuuki ! -krzyknąłem próbuąc przekrzyczeć wiatr - Biegnij do watahy ! Wracamy !
Ruszyliśmy pędem i zaraz byliśmy już na miejscu.Wataha schowała się w jednej z jaskiń.Dotarliśmy do nich.
- Gdzie jest Azzai ? --spytała Ikana.
- Nie wiem -odparliśmy z Yuuki.
Rozejrzałem się.Moją uwagę przykuł szczególnie wyraz twarzy Vervady.
Alfa podeszła do niej.Chwilę rozmwiały szeptem.Ku mojemu zdziwieniu
Delta ruszyła do wyjścia razem z alfą.Chwilę później dołączyli do nich :
Paluku ,Jason i Jenna.
- Zostańcie tu -powiedziała Ikana zwracając się do pozostałych. -Tutaj
jesteście bezpieczni.Jeśli będę was potrzebować ,lub zawiadomić o czymś
-wyślę do was Jason ;a.A ty Eloy idziesz z nami.
Posłusznie udałem się za nimi.
Kiedy w końcu znaleźliśmy Azzai ,ta leżała pod usmażonym drzewem.Widać
było jakby cała energia burzy była pobierana właśnie z niej.Zacząłem
wszystkiemu się przyglądać.
Vervada rzucała razem z alfą różne zaklęcia ,jednakże nie dawało to
zbytnio rady , chociaż musze przyznac ,że burza się już uspokoiła. Jenna
próbowała zbadać Azzai ,a Paluku i Jason próbowali ją uspokić.W kocu
burza wzmogła się , a wiatr dosłownie prawie mnie uniósł.Nieoczekiwanie
nasza Delta posłała w stronę Azzai słup niebieskiego światłą ,który
trafił ją.Podbiegłem do Azzai.Burza momentalnie zniknęła.I zrobiło się
przerażająco cicho.Jenna opatrywała ją dalej.Plauku i Jason usiedli obok
akolitki.Ikana również podeszła ,ale Vervada kręciła się
niespokojnie.KU mojemu zdziwieniu słup światła ,który wystrzeliła Delta
uszedł z ciała Azzai i zmierzał w stronę Delty i Alfy.Obie wadery
spojrzały po sobie ,po czym wytworzyły jakieś magiczne bariery.Słabo
podziałały.Ikana poleciała kilka metrów dalej i wpadła w jakieś krzaaki
,a Ver poleciała i uderzła w jakieś drzewo opadając bezwłądnie na
ziemię.Takiego widowiska to ja w życiu nie widziałem.
<Ktoś chce dokończyć ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz