- Gdzie idziesz ? -spytałam szykującą się do odejścia akolitkę.
- Sprawdzę co u Eloy 'a i Paluku.Nie zamierzam siedzieć tak dalej .To bez sensu.
- Rozumiem -mruknęłam.Skoro nie było przy nas ani Alfy ,ani Bety ,a Gamma postanowiła nas na chwilę opuścić ,poczułam ,iż moim obowiązkiem jest dopilnowanie by na czas negocjacji nie doszło do wznowienia bijatyki.Westchnęłam głośno.Nieopodal , w sąsiedniej ,, watasze '' ,dobiegły nas śmiechy i wrzaski wrogich wilków.Wolałam nie zgłębiać przyczyn ich entuzjastycznych okrzyków ,więc skupiłam swoją uwagę na jednym z źdźbeł trawy.Chwilę później wzniosłam oczy ku niebu i spytałam w myślach : ,, Długo jeszcze ? ''
Obejrzałam się za siebie.Nasza wataha wydała mi się bardzo krucha.Widać było ,iż brakowało nam sporej części osób.Poza tym...kilka z nich zniknęło bez żadnego wyjaśnienia.Chwilę później zauważyłam kątem oka naszą akolitę.
- Jason -powiedziałam zwracając się do stojącego za mną basiora -przypilnuj tych tutaj -tu wskazałam na naszych wrogów- Ja idę rozprostować kości.W razie jakichkolwiek problemów -wrzeszcz.
Oddaliłam się i podeszłam do Jenny.
- Co się dzieje ?-spytałam cicho.Nie chciałam żeby cokolwiek zaniepokoiło wrogie wilki.
-Słuchaj...- zaczęła Gamma -Ikana i Soha wrócili.
- Już ? -rozejrzałam się wokoło w poszukiwaniu Alfy i Bety.
- Wrócili ,ale nikt nie może się o tym dowiedzieć.
- A więc...nici z negocjacji ?
- Niestety.
Wiedziałam ,że tak będzie...Ale co teraz ?
- Jakieś rozkazy ? -spytałam.
- Mamy plan...-Jenna wytłumaczyła mi przebieg całej akcji.
Potaknęłam głową na znak ,że rozumiem.
- Zaraz ,zaraz...a co z Eloy 'em i Paluku ? Przecież ktoś musi ich pilnować ,sami nie dadzą rady się obronić...
- Spokojnie.Zabezpieczyłam ich oparami.Nikt tam nie wejdzie.
- No dobrze.A wracając do naszego planu działania...to w jaki sposób mamy ich zbawić na ubocze ?
- Można ich przestraszyć -akolitka uśmiechnęła się szeroko.
- Może i są głupi -powiedziałam -Ale na pewno w razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa staną do walki.A chodzi nam właśnie o to ,żeby jakiś sposób ich wycofać.
- Spróbujmy ich zastraszyć.Może się uda.
Według naszego planu jeden z nas miał udać się kilka metrów dalej zagłębiając się w gęstym podszyciu lasu i wrócić chwilę później z wrzaskiem i piskiem tłumacząc ,że napatoczył się na potwora czy tam coś innego ,strasznego.My mieliśmy zacząć uciekać w ten sposób nakłaniając wrogich do podjęcia tego samego działania.I prawie się nam udało.
Na naszą ,,ofiarę '' wybraliśmy Jason 'a.Basior zniknął w krzakach i ku mojemu zdziwieniu nie wracał dość długo.
- To część planu ,prawda ?-spytała się mnie Jenna. W końcu to ja wybrałam na ,, ofiarę '' Jason 'a.
- Wczuł się w rolę -wytłumaczyłam niepewnie.
Jason ,gdzie jesteś ?Gdzie ty się podziewasz ?
- Aaaaaaaaaaaaaaa...!-usłyszeliśmy głośny wrzask.
- Zaczęło się -mruknęłam - Daj znać Ikanie i Moonlight ,niech idą teraz.
Akolita zniknęła ,lecz wróciła bardzo szybko.
- Poszły okrężną drogą ,ale powinno się udać.
Spojrzałam w stronę naszych wrogów.Wszyscy byli zaabsorbowani krzykiem ,a ich wzrok skupił się w jednym punkcie.Spojrzałam w tę samą stronę. Jason biegł na złamanie karku..., a z jego tylnej łapy sączyło się coś wyglądającego jak krew.Ponadto basior wrzeszczał głośno.
- Co on krzyczy ?-spytałam.
- Chyba coś jak ,, uciekajcie ''.Ha !Gdyby to nie było wcześniej przez nas wymyślone -dodała ciszej -to uwierzyłabym mu .
Nagle ni stąd ni z owąd ,kiedy Jason był w połowie drogi do nas ,z lasu za nim ,wyłonił się szereg jakichś wilków.
- Tego z nim nie ustalałam -powiedziałam zdumiona -A ty ?
Jenna pokręciła przecząco głową.
Jason podleciał do nas dysząc ciężko.Na jego tylnej łapie widniała głęboka rana.
Szereg wilków zbliżał się do nas bardzo szybko.Nie wiedziałam co mam teraz zrobić.
Ktoś dokończy ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz