niedziela, 15 marca 2015

Od Eloy 'a :

Ocknąłem się.Kilka minut zajęło mi przypomnienie sobie gdzie i co robię w tych krzakach.Spojrzałem w bok i zobaczyłem leżącego obok mnie Paluku. Basior wyglądał lepiej ,zapewne eliksiry Jenny zaczęły działać.
- Długo spałem ? -spytałem.
- Sam nie wiem -odparł wilk -Też przed chwilą się obudziłem.
- To pewnie przez te opary -powiedziałem -mogły mieć jakieś skutki uboczne typu uśpienia nas.
- Możliwe.
- Jak się czujesz ? Jenna mówiła ,że do twojego ciała dostała się jakaś trucizna.
- Znacznie lepiej ,choć...strasznie łamie mnie w kościach.
Zaśmiałem się cicho.
- Co cię tak bawi ? -spytał wilk.
- Nic.Po prostu w tej chwili przypominasz mi starego wilka.Tylko tyle.
- Super -mruknął niezadowolony.
Nagle ,momentalnie zauważyłem ,że otacza nas zupełna cisza.Powinniśmy słyszeć odgłosy bitwy...a jednak.Do moich uszu dochodziły tylko ciche chrząknięcia ,piski i pojedyncze odgłosy konających wilków.
- Coś jest nie tak -odezwał się Paluku.
- Właśnie też to zauważyłem -odparłem.Lekko poruszyłem chorą nogą i wstałem.Z zadowoleniem stwierdziłem ,że prawie już nie boli.Już miałem wyjść z oparów kiedy nagle w nasz ,,kącik '' weszła Jenna ,Vervada ,Asher ,Azzai ,Blue ,TEN Hiro i jakiś biały basior.
- A gdzie reszta ?-spytałem.
- Nie wiemy -odparła Vervada - Po prostu zniknęli ,a my nie możemy ich znaleźć.Bitwa się skończyła ,niedobitki uciekły.Zostaliśmy tylko my.
Reszta wilków potaknęła głowami.
- To chodźmy ich poszukać...
- Znaleźliśmy już trop -powiedział Asher -ale to równie dobrze ślady tych niedobitków.
- Jednak -wtrąciła Jenna -nie pozostało nam nic innego jak podążanie właśnie tym tropem.
- A więc chodźmy -powiedziałem.
Ruszyliśmy.Na szczęście Paluku był w stanie ruszyć samemu.

Zrobiliśmy sobie krótki postój.Szliśmy już nie wiem ile czasu...a słońce zachodziło.Nagle kątem oka zauważyłem ,iż ten Hiro wziął Azzai za łapę i razem gdzieś poszli. Zdenerwowałem się na ten widok i dopiero dotarło do mnie ,że tak naprawdę czuję COŚ do Azzai i powinienem coś zrobić zanim ,, okazja ''mi ucieknie.
Kiedy w końcu wrócili ,a minęło dużo czasu ,podszedłem do basiora i powiedziałem :
- Trzymaj się od niej z dala.
- Słucham ? -warknął wilk -Nic ci do tego co ,kiedy i gdzie z nią robię.
Odpowiedź była dwuznaczna.Zdenerwowałem się jeszcze bardziej i rzuciłem się na niego parząc mu łapy.Ten jednak jakby nie poczuł oparzenia i bąbli na łapach.Wgryzł mi się w łapę.Wrzasnąłem ,jednak szybko zrewanżowałem się i wbiłem swoje kły w jego ogon.Strużki krwi zaplamiły trawę.
Wilki zebrały się wokoło nas nie wiedząc co robić.Nagle zza drzewa wypadła Vervada i Jenna. Vervada wrzasnęła do tłumku :
- Odsunąć się !
Wataha posłusznie się od nas oddaliła ,jednak z pewnym ociąganiem.
- Co wy wyprawiacie do czorta !? Siad ,ale to już !
Posłusznie usiadłem na ziemi ,Hiro tak samo.
Jakaś dziwna siła kazała mi usiąść...Może to było jakieś zaklęcie ?
- Zostawić was na chwilę samych ! -darła się z wyraźnym sarkazmem - I co ?! Do reszty zgłupieliście ?! Powinniśmy teraz trzymać się razem i sobie pomagać ! Przecież musimy odnaleźć resztę watahy...A wy co !? Jak szczeniaki ,po prostu !
Jenna chciała ją uspokoić i przerwać jej przemowę ,jednak Delta nie dała nikomu dojśc do słowa.Wilki osłupiały i z wielkimi oczami przypatrywały się Vervadzie.
- Żeby mi się to więcej nie powtórzyło -syknęła - Bo wtedy porozmawiamy sobie inaczej -z tymi słowy odwróciła się i odeszła.
- Spokojnie -powiedziała Jenna do nas -Każdy z nas miał dzisiaj zły dzień -wytłumaczyła i pobiegła za Deltą.
Siedziałem w osłupieniu nie mogąc się nadziwić.

Azzai ? Ver ? Jenna ? Hiro ? Ktoś inny ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz