piątek, 13 marca 2015

Nowy basior Marvel


Imię: Marvel (jeśli już chcesz zdrabniać to używaj skrótu Marv)
Płeć: Basior
Wiek: 7 lat
Partner: Zakochany...ale niepewny
Rodzina: Jest sierotą. Może kiedyś założy własną, ale ostateczną decyzję zostawia przyszłej partnerce.
Stanowisko: Medyk
Charakter: To na ogół wesoły i optymistycznie nastawiony do życia wilk. Chętnie dzieli się z innymi praktycznie wszystkim: zdobyczą, pomocą, wiedzą, a nawet swoimi układanymi w głowie wierszykami i piosenkami. Ma pełno pomysłów i często miewa wrażenie, że jeśli komuś ich nie przedstawi to mózg mu eksploduje. Jest nawet bardzo inteligentny. Trudno ukrywa emocje (gdy jest zakłopotany bawi się bransoletami na łapie). Łatwo też stwierdzić kiedy kłamie. Dawniej był bardziej pyskaty, ale teraz umie powstrzymywać komentarze (bo właśnie przez słowa został przeklęty). Bez większego trudu rozpoznaje kłamców i oszustów. Wie też, kiedy ktoś cierpi (zarówno psychicznie jak i fizycznie) i zawsze stara się pomóc. Nienawidzi zadawać ból, ale jeśli sytuacja tego wymaga nie waha się walczyć za siebie i watahę. Jest bardzo towarzyski, ale ogranicza się do jednego lub dwóch naprawdę bliskich przyjaciół. Gdy zajmuje się chorym lub rannym wygląda, jakby wpadł w trans - staje się niesamowicie poważny i całkowicie skupiony na wykonywanych czynnościach. Inne wilki mogą mieć o nim dwojakie zdanie: jedne od razu się zrażają jego niemal nieskończonym optymizmem, drugie łatwo czują do niego sympatię i widzą w nim dobrego przyjaciela.
Historia: Marvel nie ma rodziców. Wiedział o tym jeszcze zanim jego przybrani rodzice powiedzieli to jakże straszne dla nieświadomych niczego szczeniąt zdanie ,,Jesteś adoptowany". Starsze wilki oczywiście zdawały sobie sprawę, że roczne szczenię zdecydowanie przewyższało resztę rówieśników intelektem, jednak nie wpadliby na to, że dzieciak zauważy jak bardzo różni się od ,,rodziców". Kochał ich, to oczywiste. Przecież to oni go wykarmili i pogłębili wiedzę, z której jest tak dumny. Relacje więc nie zmieniły się. Marv dalej nazywał opiekunów mamą i tatą, nie rozpowiadał też faktu, że jest sierotą ani nie udawał rozpaczy z życia w kłamstwie. Inne szczeniaki obwiniały swoich rodziców o wszystko z byle powodu. Marvel uważał, że są głupie i nie ukrywał tego. Często dostał za to po pysku. Rodzice starali się go oduczyć takiego zachowania, ale wilczek nienawidził ukrywania swojego zdania na dany temat. No więc nawet gdy dorósł był pyskaty i gadatliwy. Kiedyś jednak przesadził. Miał wtedy dwa lata. Był już polecanym medykiem i wilki z watahy bezgranicznie ufały jego zdolnościom. Jednak większość swoich zdolności zapewniał pobliskiemu szamanowi. Początkowo Marvel nie podważał jego nauk, ale po jakimś czasie starzec chciał go wciągnąć w czarną magię, która w jego watasze była zabroniona. Basior nie zgodził się na to i zdobył posadę medyka z dotychczasowym doświadczeniem. Nie wydał jednak starca. Pewnego razu jego ,,mistrz" odwiedził go w robocie. Marv cały czas podejrzliwie mierzył go wzrokiem, ale nie przerywał pracy. Nagle starzec zaczął rzucać kąśliwe uwagi na temat sposobów i zdolności wilka. Basior nie odpowiadał. Szaman jednak na tym nie poprzestał. Gdy Marvel wracał do domu przez centrum swojej osady stary basior na cały regulator oświadczył, że młody medyk para się czarną magią. Gapie przystanęli i popatrzyli niepewnie na białego wilka. Marvel mógł go zignorować, rzucić coś w stylu ,,Staremu pomieszało się w głowie" i odejść. Tu popełnił błąd: zaczął się z nim kłócić. W końcu, nie zważając na gapiów, wywalił starcowi co o nim myśli. Używał dość nieprzyjemnego dla uszu języka, który w połączeniu z jego dźwięcznym, pięknym głosem brzmiał absurdalnie. Dorzucił jeszcze, że szaman tylko zazdrości mu sukcesów, których sam nigdy nie osiągnie, a teraz się na nim wyżywa. Wszystko wokół zamilkło, jakby cały świat oczekiwał reakcji starca. Ten zmierzył białego basiora morderczym wzrokiem po czym wypowiedział to okropne w skutkach zdanie: ,,Nie umiesz używać głosu to po co ci on?". Wtedy Marvel zaczął kaszleć, gardło okropnie go drapało. Nagle zaczął się dusić. Stracił władzę w łapach, przed oczy wystąpiły czarne i czerwone plamki. Padł na ziemię. Gapie cofnęli się przerażeni, paru znajomych Marvela chciało rzucić się na szamana, gdyby nie ppwstrzymujący ich starsi kompani. Ale Marv słyszał wszystko jak przez mgłę. Nie rozróżniał głosów ani słów. Rozumiał tylko poczylonego nad nim starca: ,,Naucz się pięknie mówić, albo nie mów wcale". I tu film się urwał. Gdy Marvel się obudził w swojej jaskini jego przybrani rodzice czuwali przy nim. Starał się im powiedzieć, że już wszystko dobrze...ale nie mógł. Został niemową. To było dla niego ciężkie przeżycie. Nie mógł już dzielić z innymi swoimi pomysłami, wiedzą...Nie mógł nawet nikomu się z tego powodu wyżalić. Do chwili, w której odkrył, że umie używać telepatii. Niestety, ta umiejętność tylko przemawiała przeciw niemu. Do alfy dotarło oskarżenie basiora przez szamana o czarną magię. Telepatia tylko tego dowodziła. Mimo nielicznych sprzeciwów Marvel został wygnany. Pozostało mu szukać miejsca, gdzie inni go zaakceptują.
Klątwa: Niemowa
Zasady klątwy: Marvel nie umie mówić. Nie może wydobyć z siebie żadnego dźwięku oprócz gwizdu. Umie za to porozumiewać się przez telepatię, tzn. kiedy zwraca się do kogoś wilk słyszy w głowie jego głos, który mimo klątwy nie stracił na pięknie. Może sprawić, by ,,słyszała" go więcej niż jedna osoba. Marv dzięki tej zdolności nauczył się też włamywać do cudzego umysłu. Może w ten sposób obezwładnić innego wilka. Nie umie czytać w myślach. Sam zresztą uważa to za niegrzeczne i obrzydliwe. Ogranicza się do rozpoznawania kłamstwa i ropoznawania prawdziwych dolegliwości drugiej osoby (o ile ta osoba wie co jej właściwie dolega). Klątwa może zostać zdjęta dopiero wtedy, gdy basior szczerze wypowie najpiękniejsze słowa na świecie. Wtedy rzekomo zamiast użyć telepatii, użyje głosu.
Nick na howrse: NyanCat^._.^~
Głos:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz