wtorek, 3 marca 2015

od Ikany( CD. Sohy): Bij, zabij.

 Skrzywiłam się. Mogłabym wziąć to za żart gdyby fakt że Soha nie potrafi żartować.
- No trudno- wzruszyłam ramionami.
 Prześlizgnęliśmy się od tyłu, tak by obcy nas nie dostrzegli. Tam gdzie zebrano rannych.Potrzebowałam chwili by to wszystko przemyśleć. Wiele zależało od tego czy reszta znała plany alfy. Jeśli nie można by nimi lekko zamanipulować, ale jeśli byli poinformowani zorientują się od razu gdy mnie zobaczą. Nie mogę ryzykować pokazania im się, a z drugiej strony nie zechcą nikogo innego nikogo słuchać.
 Po chwili zrozumiałam, że z manipulacji nici. Nie uwierzą jeśli powiem im, że dogadałam się z ich alfą jeśli sami tego od niego nie usłyszą. Pokręciłam z poirytowaniem głową. Trzeba będzie to załatwić starą, dobrą metodą.
 Wstałam i podeszłam do opatrującej Eloy'a akolity.
- Jenna?
- Tak?- odparła nie odrywając wzroku od poszkodowanego.
- Mogłabyś sprowadzić mi tu Blue i Moonlight?
Gamma podniosła na mnie wzrok.
- Wiesz...mam tu trochę roboty. Tego trzeba połatać,- wskazała na wojownika- tego odtruć- jej wzrok powędrował ku leżącemu na trawie Paluku.
Westchnęłam.
- Ani ja, ani Soha nie powinniśmy się im na razie pokazywać.
Wadera zerknęła na krzywiącego się z bólu Eloy'a.
-Wytrzymam- stęknął.
Jenna wzruszyła obojętnie ramionami po czym zniknęła w zaroślach. Mój wzrok powędrował ku Sohy. Stał sztywno i uważnie przypatrywał się własnym łapom. Dopiero teraz zauważyłam, że są obryzgane krwią. Zdawał się intensywnie myśleć.
- Moonlight zaraz przyjdzie- zameldowała beznamiętnym głosem Jenna- Pozwolisz, że wró...
- Nie-ucięłam- Ty też.
Skrzywiła się nieco, ale po chwili siedziała już obok. Blue zajęła miejsce naprzeciwko mnie. Moonlight zjawiła się chwilę potem.Uh...będzie monolog.
-A więc sytuacja wygląda następująco- zaczęłam- Asher, Azzai i jakiś nieznany mi jegomość są przetrzymywani przez wroga, a my jesteśmy w mniejszości- zrobiłam pauzę- Zrobimy więc tak: Shelby razem z resztą watahy narobi zamieszania- wadera uśmiechnęła się- Najlepiej byłoby zwabić ich gdzieś na ubocze. W tym czasie Blue przebije się do nieszczęśników, oczywiście z eskortą- rzuciłam becie porozumiewawcze spojrzenie.
 Tak na prawdę wcale tego nie chciałam. Powinnam pilnować go żeby czasem czegoś sobie nie zrobił...
-Tymczasem nasz szpieg i ja przeszukamy okolicę w poszukiwaniu innych więźniów-dokończyłam.
Na chwilę zapadła głęboka cisza.
- Kto zajmie się rannymi?- zagadnęła Jenna.
Uśmiechnęłam się.
- Otocz przestrzeń wokół nich oparami, czy czym ci się żywnie podoba. Byleby niczym łatwopalnym- powędrowałam wzrokiem ku Eloy'owi.

 Ściemniało się.Akolita skończyła już zabezpieczać teren i wszystko było już w zasadzie gotowe. Wszyscy poinformowani. Jenna wybiegła spośród drzew na spryskane szkarłatną posoką pole bitwy, Blue i Soha czaili się w zaroślach czekając aż przyjdzie ich kolej. Podeszłam do nich, beta zaszczycił mnie przelotnym spojrzeniem po czym powrócił do obserwacji. Chwile potem wystrzelił, nim wadera zdążyła do niego dołączyć zatrzymałam ją. Zamrugała zerkając to na mnie to na Sohę.
- Pilnuj bydlaka- mruknęłam.
Potaknęła. Odprowadziłam ją wzrokiem.
-Miło jest chyba mieć kogoś o kogo można się troszczyć-dobiegł mnie głos zza pleców.
Odwróciłam się. Prawie zapomniałam o towarzyszącej mi Moonlight. Uśmiechnęłam się chyba najbardziej gorzko w ciągu tego całego dnia.
-Nie, to jedna z najgorszych rzeczy jaka może kogoś spotkać.

 
Kto dokończy?



2 komentarze:

  1. ,,Bij ,Zabij " ? Czyżby cytat z ,,Piratów z Karaibów '' ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewentualnie podświadomy. Nie myślałam o tej scenie pisząc opka.
    ~Ika

    OdpowiedzUsuń