-Ałł....-usłyszałem jęk basiora.
Lekko podniosłem głowę ,potem grzbiet.Opadłem jednak szybko czując przeszywający ból w okolicach karku.
- Nic ci nie jest ?-wydyszałem leżąc.
- Nic konkrietnego...kilka siniakiów...A ty ?
- Małe potłuczenie -mruknąłem.
Usłyszałem szelest trawy i liści na niej leżących.Chwilę później Paluku stał nade mną z grymasem na pysku.
- Przepriaszam ..ja..-zaczął tłumaczyć basior.
- Nie ważne -przerwałem mu -Tylko pomóż mi wstać.
Ciężko dźwignąłem się na łapy. Paluku pomógł mi.Chwilę później ból karku dał o sobie znać.Warknąłem pocierając łapą o kark.Poczułem na łapie ciepłą ciecz.Spojrzałem na swą kończynę -widniała na niej ciemna posoka.
- Wiesz może gdzie jest teraz akolitka ?-spytałem spoglądając na wilka.
- Wim.Jest w jedniej z jaskiń...ale teriaz raczej ci nie pomożie.
- Dlaczego ?
Basior przez chwilę stał szukając słów.Potem powiedział :
- Jest nio...nietrzeźwia.
- Trudno.Sam sobie poradzę -ruszyłem nad strumyk.Kiedy tam dotarłem zanurzyłem swoją głowę w wodzie próbując przemyć ranę.Szybko jednak skończyłem i udałem się do wskazanej przed basiora jaskini.Już kilka metrów przed nią poczułem ostrą woń.
Wszedłem do środka.W półmroku dostrzegłem dwie postacie.Jedną z nich była nasza akolitka kiwając się na boki.Obok niej leżała druga wadera -Azzai.
- Co tu się dzieje ? -warknąłem.
- Eloooy...?-usłyszałem głos Azz.
- O ! Hiro...coś się stało ?-wybełkotała Jenna.
- Już nic -mruknąłem cicho.Przeniosłem swój wzrok na Azzai.Chwilę później zarzuciłem ją sobie na grzbiet i wyszedłem z jaskini.Ból karku ponownie przeszył moje ciało ,jednak próbowałem nie zwracać na nie najmniejszej uwagi.
- Azzai...-westchnąłem -Jak mogłaś zrobić coś tak głupiego ? -lekko pokręciłem głową w niedowierzaniu.
Przystanąłem na środku jednej z polan i lekko zrzuciłem z siebie waderę.Ta skuliła się na trawie bełkocząc niewyraźnie.
Azzai ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz