wtorek, 10 marca 2015

Od Blue (C.D. Riry): Spacerkiem na pole bitwy


Zajęłam swoją pozycję. Na razie nic się nie dzieje. Żadnych krzyków, wrzasków, wycia ani warczenia. Istna cisza. Ale ja wiem, że jest to tylko cisza przed burzą. Jednak nagle ciszę przerywa czyjś krzyk. Albo właściwie rozmowa, dla mnie to bez różnicy.
-Wszyscy są gdzie być powinni?- ktoś zapytał się drugiego wilka.
-Tak. Tylko Rira została w watasze.- odparł drugi głos.
-Rozumiem.- i rozmowa ucichła.
Ktoś został?- myślę.- Ale czemu? Nawet mnie posłano na walkę! Chociaż nigdy nikogo nie zabiłam! O co więc chodzi?
Rozglądam się. Nie ma tutaj nikogo w pobliżu, jestem poza zasięgiem wzroku innych. Co mi więc szkodzi? Nie wiem. Nie zastanawiam się nad tym, kiedy nagle opuszczam wyznaczone mi stanowisko. Biegnę w stronę watahy. Gnam przed siebie, najciszej jak potrafię i wtapiam się we wszystkie mijane przeze mnie cienie (moje szare futro, trochę w tym pomaga). W końcu docieram do terenów naszej watahy. Znalezienie jednego wilka będzie trochę trudne, biorąc pod uwagę, że jeszcze nie wszystkich rozpoznaję. Ale, na moje szczęście, widziałam już raz Rirę i wiem jak wygląda. Szukam wilczycy, o ślicznych i długich, niebieskich włosach.Nagle moją uwagę przykuwa kształt. Ciemny kształt, idący w stronę, z której właśnie przybyłam. To musi być Rira! Nie zastanawiam się nad tym, co właściwie jej powiem, tylko biegnę w jej stronę. W jednej chwili przypominam sobie, że nigdy jeszcze nie rozmawiałam z Rirą. Nigdy nie zamieniłyśmy nawet słowa. Ciężko więc będzie mi z nią porozmawiać. Nie wiem nawet jak zareaguje na mój widok. Ale nich będzie, spróbuję. Nie mam nic do stracenia. Tym razem mogę tylko zyskać. Ona też. Dlatego, podchodzę cicho do czarnej wilczycy i pytam:
-Cześć. Czemu idziesz na pole bitwy sama, hm? Coś się stało.- dołączyłam do wilczycy.
-W cale nigdzie nie idę! Chciałam po prostu… em… wiedzieć gdzie jesteście.
-Ta, jasne. Uważaj bo uwierzę.- brzmi to opryskliwie, ale uśmiecham się do wilczycy, aby nie zrozumiała mnie źle.
-A co z tobą… Blue, tak? Dlaczego dopiero teraz wyruszasz? Zdawało mi się, że wszyscy są na miejscu…- Rira zaczyna rozmowę, chociaż ja wiem, że i tak zna odpowiedź na zadane pytania. Ale ja i tak odpowiadam:
-Bo wszyscy tam są. Ja też byłam…
-Aha.- wilczyca marszczy brwi.- Więc, co tutaj robisz? Dlaczego…- Rira nie kończy. Zdaje mi się, że właśnie odpowiedziała sobie na to pytanie.
-Cóż… usłyszałam od kogoś, że zostałaś w watasze. Ale z tego co wiedzę to nie prawda. Nasza Rira się wymknęła.- posyłam jej pełne uznania spojrzenia, aby nie myślała sobie, że o coś ją oskarżam.
-Wcale nie! Ja tylko…- zaczyna się tłumaczyć, ale zaraz kręci głową i przyznaje mi rację.- To dlatego, że nie mogę walczyć.- spoglądam na wilczycę, stojącą obok mnie. Jak to nie może walczyć?
-Nie chcę mieszać się w cudze sprawy, ale… mogę tylko zapytać dlaczego?- Rira kiwa głową, a my znów zaczynamy iść przed siebie. Spacerkiem na pole bitwy.
-Po prostu… ciężko to wytłumaczyć. Ale… ja nie potrafię walczyć. To znaczy… nie wiem, czy potrafię, czy nie. Nigdy nikogo nie zraniłam, ani nie zabiłam. Nie wiem jak to jest.
-Ja też nie.- przyznaję. Wilczyca zerka na mnie ze zdziwieniem.- Mówię poważnie. Nigdy nikogo nie zabiłam. Nigdy nie brałam udziału w bitwie. Zastanawia mnie więc, czemu tylko ty zostałaś.
-To przez moją klątwę.- wilczyca parsknęła.- Po prostu nie mam „daru”, który pomógłby mi w walce. To wszystko.
-Naprawdę?- robię wielkie oczy, z niedowierzania.- Ja też nie. Nie na tym polega moja klątwa. Nie jest w żaden sposób związana z walką. A jednak…
-To czemu Cię tam posłano? Przecież możesz zginąć!- wilczyca zdaje się być tak zdziwiona tym faktem, że trochę mnie to bawi.
-Na tym generalnie polega wojna: wilki się zabijają i giną.- rzucam sarkastycznie. Rira kręci szybko głową i wykonuje nieokreślony gest, pokazując, że nie o to jej chodziło.
-Chodzi mi o to, że… ach! Po prostu już niczego nie rozumiem. Jaka jest różnica między mną i tobą, skoro żadna z nas nigdy nikogo nie zabiła? I nie ma „mocy” związanych z walką.
-Wiesz…- przyznaję się.-… ja mam chyba pewne podejrzenia. Myślę, że po prostu źle mnie zrozumiano, kiedy tłumaczyłam swoją klątwę.- wilczyca rzuciła mi nieokreślone spojrzenia, które mogło oznaczać złość, ciekawość, wyrzuty sumienia i zagubienie. A może wszystko po trochu?
-Jak to TŁUMACZYŁAŚ?- spojrzała na mnie zdziwiona. A jednak: zagubienie i ciekawość. Zaśmiałam się z niedowierzania. Czy to wszystko musi być aż takim sekretem?

-Normalnie. W przeciwieństwie do wielu wilków, nie czuję się dziwnie mówiąc o swojej klątwie. Jest to nawet ciekawe. Czuję się wtedy trochę lepiej. Naprawdę.- Rira marszczy brwi.
-A to… dziwne.- rzuca krótko, chociaż mówiła to raczej do siebie niż do mnie.
-Ano, trochę. Ale spokojnie, ja zawsze byłam dziwna.
-Nie wiem, czy powinno mnie to uspokoić.- rzuca wilczyca, uśmiechając się do mnie. Parskam śmiechem, przyznając jej rację.
-To… jak źle wytłumaczyłaś klątwę? Jeśli mogę…
-Jasne, że możesz.- nie daję jej dokończyć.- Chodzi o to, że… widzę duchy.- Rira patrzy na mnie dziwnym wzrokiem.- Mówię poważnie!- usprawiedliwiam się i zaraz dodaję.- Działam na nie jak magnez. One pobierają ode mnie energię, więc ja je widzę. Poza tym, dzięki mnie inne wilki mogą zobaczyć dusze. Ale tylko te, o zdolnościach „paranormalnych”. Rozumiesz?- zerkam na moją towarzyszkę, a ona kiwa głową.
-Tak, ale… nie. Jednego nie rozumiem. Jak można TO źle zrozumieć? Tak źle, że jesteś posyłana na wojnę?
-A… ta klątwa ma jeszcze drugą część. Można powiedzieć, że jestem pewnym źródłem energii. Dodaję siły chorym, umierającym i słabym wilkom.
-Jesteś niczym chodząca bateria.- zażartowała Rira. A ja po raz drugi utwierdzam się w przekonaniu, że ją lubię.
-Można tak powiedzieć.
-Ale… to znaczy, że jednak jesteś POTRZEBNA! A jak ktoś jest ranny? Musisz tam iść i im pomóc! Jesteś im potrzebna! Lepiej biegnij do reszty, a mnie zostaw w spokoju.- A z resztą. Nie ma już sensu, dłużej tego ukrywać. Przyszłam tutaj po to, aby zabrać ze sobą Rirę. Nie chcę aby czuła się niepotrzebna. Aby czuła się winna, że ona zostaje a inni walczą. Ale nie będę jej ciągnąć za sobą na siłę. Wybór należy przecież tylko i wyłącznie do niej. Dlatego zbieram szybko myśli i mówię:
-Rira… nie umiem tego kontrolować. A poza tym…- wstrzymuję oddech i spoglądam na Rirę.- przyszłam tutaj po ciebie. Chcę abyś wiedziała, że jeśli chcesz, to możesz walczyć.- Wilczyca robi zdziwioną i lekko przestraszoną minę:
-Ikana się zgodziła? Pozwoliła mi?
-Nie.- kręcę głową, a Rira spuszcza lekko głowę.- Ale chcę abyś coś wiedziała. Ja uważam, że powinnaś iść, jeśli chcesz i czujesz, że dasz radę.- Patrzę na wilczycę, a ona zerka na mnie. Na początku w jej oczach rozbłysła iskra nadziei, ale zaraz równie szybko zgasła.
-A co jeśli…- zaczyna. Słyszę jak głos jej się łamie.- Przecież nigdy nie walczyłam. Moja klątwa nie gwarantuje mi tego, że przeżyję… nie pomoże mi nawet w walce.- Nie pytałam się jej o klątwę, bo uznałam, że skoro sama mi o niej nie mówi, to jest to zbyt delikatny temat. A ja nie chcę doprowadzać nikogo do płaczu, ani sprawiać by cierpiał.
-Moja też nie. Ale wiesz… odkryłam jedną, ważną rzecz. Nie powinno się w takich sytuacjach polegać na klątwie. Trzeba wykorzystać własne atuty.
-A…tu…ty?- wilczyca się zamyśliła, ale jej głos był o jakieś czternaście ton weselszy.
-Aha. Ja na przykład jestem niska i wyglądam niepozornie. Nikt raczej nie będzie traktował mnie tam na poważnie. Ja uważam to za atut. Bo przecież, jeśli jest się wyszkolonym wojownikiem, to jest to widoczne. I to na takiego wilka, rzucą się najpierw. A ty jesteś miła. Wyglądasz na niewinną, pogodną i dobą wilczycę. Nikt raczej nie zaatakuje Cię na początku. A fakt, że jesteśmy waderami, może nam trochę pomóc. Wiem, że to okropne, ale siła najczęściej kojarzy się z basiorami. Wredne i smutne, ale niestety prawdziwe.
-Czy ja wiem… Ale Ikana kazała mi zostać…
-I co Z TEGO?! Posłuchaj mnie teraz uważnie, Rira. Słuchasz?- nie czekając na odpowiedź, mówię dalej.- Gdybyś była małym dzieckiem, które dostało „szlaban”, to nie wtrącała bym się do tego. Ale jesteś dorosła! Tu nie chodzi o zabawę. Tam będą ginąć wilki! Myślę, że przyda nam się POMOC! Nawet jeśli ty w siebie nie wierzysz, to JA BĘDĘ WIERZYĆ! Rozumiem, że Ikana chce abyś została. Bo nie masz mocy, które pomogą ci walczyć, ale są inne sposoby na wygrania bitwy. A jednym z nich jest wsparcie. Nawet jeden wilk może zmienić przebieg bitwy. A jeśli będziesz miała problemy, bo nie słuchałaś rozkazów Alphy, to wezmę tę karę na siebie, słyszysz?- nadal patrzę na Rirę. Ona co jakiś czas odwraca wzrok, zastanawiając się nad odpowiedzią. Ale my nie możemy się zastanawiać.
-Słuchaj, nie mamy czasu. Bitwa mogła się już zacząć! Idziesz, albo nie, szybka decyzja. Nie chcę cię do niczego namawiać, bo to nie o to tutaj chodzi. Ja też nie chcę mieć wyrzutów, że wpakowałam cię w wielkie niebezpieczeństwo, ale pamiętaj o czym ci mówiłam, dobrze? A teraz odpowiedz, idziesz ze mną, czy wolisz wracać sama do watahy?- Rira unika mojego wzroku w tak oczywisty sposób, że nie da się tego nie zauważyć. Wiem, że się boi. Każdy boi się przed walką. Nie wiemy co może nas czekać. Ale czasem w życie musimy podejmować ryzyko.
Patrzę na Rirę. Stoimy jakiś kawałek od reszty watahy, a ja czekam na odpowiedź.

Rira? Twoja odpowiedź?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz