Rozejrzałem się nerwowo. Byłem pewny, że słyszałem Rirę, Blue najwyraźniej też.
~ Może pomóc? ~ usłyszeliśmy w głowach melodyjny głos naszego towarzysza.
- Szukaj czarnej wadery z turkusowymi włosami - rzuciła Blue i zrobiła unik przed atakiem kolejnego kanibala.
Szybko doskoczyłem do nieszczęśnika, który odważył się podnieść łapę na
moją przyjaciółkę. Chwyciłem go szponami za gardło i przybiłem do
ziemi. Zdecydowanym ruchem rozszarpałem mu gardło. Nagle usłyszałem
znajomy głos:
- Asher! Blue!
Rira! Tak, to ona! Odwróciłem się w stronę wadery. Była jakieś dziesięć
metrów od nas. Gdy nas zauważyła na jej pusky odmalowała się ulga.
Nagle jeden z tubylców przeorał jej łapą po oczach. Blue wydała zduszony
okrzyk. Poczułem napływającą furię. Rzuciłem się w kierunku kanibala. W
ostatniej chwili skoczyłem na niego, powalając przeciwnika na ziemię.
Ten był zdecydowanie silniejszy niż jego pobratymcy, ale dla mnie był to
po prostu kolejny przeciwnik, kolejny wróg, jeden z wielu, którzy
odważyli się zaatakować moją watahę. Po parominutowej szarpaninie
wgryzłem się w kark kanibala. Zaciskałem szczęki coraz mocniej, aż
warknięcia przeciwnika przeszły w stłumione skomlenie. Wtedy do moich
uszu dotarł charakterystyczny chrzęst i basior znieruchomiał. Puściłem
go z odrazą i wróciłem do Riry. Blue i biały już przy niej byli.
Paluku nie dał nam długo odpoczywać. Wiem, że nie mam za co go winić,
ale chciałem zregerować siły nadszarpnięte przez długie pozostawanie pod
postacią Króla Kruków. Spojrzałem na leżącą jakiś metr ode mnie Blue.
Wadera westchnęła tylko i nie podejmowała już kolejnych prób zaśnięcia.
Niebieski i żółty błysk oczu z prawej strony powiadomił mnie, że nasz
nowy przyjaciel również nie śpi. Marvel (bo tak się nam przedstawił)
okazał się wykształconym medykiem. Na polu bitwy sporządził Rirze
prowizoryczny opatrunek, a gdy znaleźliśmy część naszej watahy z pomocą
Jenny porządnie zajął się raną. Początkowo sam mu nie ufałem, ale
okoliczności mnie do tego zmusiły i wszystkim chyba wyszło to na dobre.
Spojrzałem na Rirę. Leżała dalej niż my, dlatego też Paluku jej nie
obudził. Nikt też nie zamierzał jej budzić. Wkrótce jednak przyszły Ver i
Jenna. Nie miały też samych dobrych wieści. Było już na tyle jasno, że
nikt nie spał. Zostawiłem więc Blue z Marvelem i usiadłem obok Riry.
Wadera siedziała ze smutno zwieszonym łbem. Miała na poranionych oczach
bandaż więc zauważyła mnie dopiero wtedy, gdy się odezwałem:
- Hej, wszystko w porządku?
Rira?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz