poniedziałek, 16 marca 2015

Od Eloy 'a :

Było już dobrze po północy.Żar ogniska dogasał ,więc ,,wyczarowałem '' trochę ognia ,żeby ogrzać śpiące przy ognisku wilki.

Następnego dnia zostaliśmy w tym samym miejscu.Nigdzie nie ruszaliśmy ,choć moim zdaniem powinniśmy iść dalej ,bo z czasem trop ,którym podążamy zniknie nam z oczu.Nagle poczułem wielki głód.Uśmiechnąłem się i podszedłem do Azzai.
- Idziemy na małe polowanko ? -spytałem.
- Czemu nie ? -odparła.
Ruszyliśmy przed siebie.Chwilę później poczuliśmy woń jakiegoś zwierza .Poszczęściło nam się.Był to tłusty jeleń.Spojrzeliśmy po sobie po czym skoczyliśmy na jelenia.Ofiara padła w jednej chwili -we dwoje byliśmy od niej silniejsi.Zanieśliśmy jelenia watasze -na posiłku nie pojawiła się jednak ani Vervada ,ani Jenna. Hiro też zresztą nie było.
- Wiesz ,Azzai ? Może pójdziemy na jakiś spacer ?Nie chce mi się siedzieć w miejscu.
- Ok.
Najpierw udaliśmy się nad rzekę.W pewnym momencie popchnąłem waderę ,a ta wpadła z pluskiem do wody.Zaśmiałem się głośno.Wilczyca zmierzyła mnie krytycznym wzrokiem.Chwilę później skoczyła na mnie i wepchnęła mnie do rzeki.Nurt pchnął mnie na wystający z wody kamień.
- Ała -mruknąłem.
Wadera tarzała się ze śmiechu na brzegu rzeki.
- Naprawdę ,Azzai ,to było bardzo śmieszne -powiedziałem sarkastycznie.
Później udaliśmy się na jedną z leśnych polan.Tam pogrążyliśmy się w rozmowie.Niedługo potem postanowiliśmy wracać do watahy.Zbliżało się południe.
W pewnym momencie kątem oka zobaczyłem zbliżającego się Hiro. Azzai jednak nie zobaczyła basiora.Momentalnie przyciągnąłem do siebie waderę i pocałowałem ją.Spojrzałem kątem oka na gotującego się ze złości basiora.
- Dopiekłem mu -pomyślałem z satysfakcją.

Azzai ? Hiro ? A może ktoś chce coś dodać ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz