niedziela, 8 marca 2015

Od Riry: Los niemagicznej wilczycy.

Cały czas chodziłam w kółko jakiegoś głazu. Wbiłam poważny wzrok na ziemię pod moimi łapami i dyskutowałam sama ze sobą. Oczywiście, w myślach.

- Idziemy! -krzyknęła Alfa i zaczęła kierować się do wyjścia. Wszyscy podążyli za nią, włącznie ze mną. Przy wyjściu, nagle ktoś mi zagrodził drogę długą łapą.
- Rira, ty zostajesz - rzekła Ikana.
- A-Ale dlaczego? Też chcę pomóc! - zawołałam z błagalnym wzrokiem.
- Jakie masz moce? - zapytała dosadnie, choć dobrze znała odpowiedź i wiedziała, że ja też o tym wiem.
- No... Ja... Ja nie za bardzo... Ale... Ale przecież też jestem wilkiem! Mogę pomóc! - krzyknęłam z rozpaczą. Alfa pokręciła łbem.
- To zbyt niebezpieczne. Masz zostać. - odparła twardo i pobiegła do innych, doganiając ich. Położyłam uszy po sobie i spuściłam głowę.
- Rozumiem... - mruknęłam i odwróciłam się.

Tak właśnie wyglądało to, co tak bardzo mnie dobiło. Nie dość, że zostałam tutaj i nic nie mogę zrobić, by im pomóc, to jeszcze zamartwiam się o Asher'a i Azzai. Przeklęta klątwa! Że też nie mogło mi się trafić jakaś fajna moc jak telekineza, panowanie nad żywiołem, czytanie w myślach, latanie... To nie! "Prozopagnozja" jasne!
Padłam zrezygnowana na ziemię z obolałymi łapami. Zacisnęłam mocno powieki w akcie bezradności. Zostałam tylko JA. Nawet Yuuki i Blue poszły! A dołączyły po mnie... Przekręciłam się na brzuch i zasłoniłam oczy łapami.
Może mogłabym tam pójść mimo zakazu Ikany? Tak zawsze robią w tych bajkach lub legendach, a potem wszystko i tak kończy się dobrze... Ale nie. Przecież życie to nie bajka. Nie wiadomo, co się stanie. Pewnie byłabym tylko ciężarem. Mieli rację zostawiając mnie tutaj. Ja nawet nie umiem porządnie walczyć. Nigdy nikogo nie zabiłam i nie poczułam smaku krwi wilka. Balast. Zbędny balast. Mam ochotę teraz walić łbem o ziemię, prócz udania się oczywiście do reszty. Ale tego nie mogę zrobić. Zakaz to zakaz, nie? Chociaż... Znam zapach wszystkich wilków z naszej watahy, bez niego nie mogłabym się obejść z rozpoznaniem kogokolwiek... Nie! Przestań! Przestań o tym myśleć! Nie kuś mnie! Pamiętasz? Nie umiesz zabijać. Nie przydasz się. Proste? Proste. Nie użalam się nad sobą. Stwierdzam fakty.
Warknęłam przeklinając pod nosem i wstałam. Dobra, zrobię tak: znajdę ich trop i wrócę. Chcę tylko wiedzieć, w którym kierunku poszli. Tyle. I tak nie mam co robić.
Wzięłam głęboki wdech i wypuściłam powietrze, dalej drżąc na całym ciele. Poczekałam, aż się uspokoję i ruszyłam przed siebie z nosem przy ziemi. Pewnie wyglądałam jak pies tropiący. Po dość krótkiej chwili wyczułam ich zapach.
- Znalazłam trop, co nie? Mogę wracać - mamrotałam do siebie. - Ale muszę się upewnić. Znajdę jeszcze ślady. I wracam. - postanowiłam i udałam się, po strużce zapachu, przed siebie.
 
 Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz