wtorek, 24 marca 2015

Od Marvela (CD. Blue): Diagnoza

Spojrzałem zdziwiony na swoją łapę. Dalej czułem w niej dziwne mrowienie, które przeszło w przyjemne ciepło rozchodzące się po całym ciele. Uśmiechnąłem się do Blue.
~ Zdecydowanie – odpowiedziałem.
Nagle obok nas jak burza przebiegł Asher. Blue już chciała go zapytać o co chodzi, ale ten nawet się nie zatrzymał i pobiegł dalej.
~ Co go ugryzło? – zapytałem.
Blue tylko westchnęła i spojrzała w stronę, z której nadbiegł.
- Ech, nie ważne. To chyba nie nasza sprawa – wyjaśniła.
Pokiwałem głową ze zrozumieniem i już więcej nie roztrząsałem tego tematu. Kapiące na łeb krople deszczu zaczynały mnie irytować. W końcu mimo zmęczenia podjąłem próbę wstania i przeniesienia się pod drzewo. Prawie się udało. Podniosłem się na pięć sekund, przeszedłem, a raczej przyczłapałem metr bliżej drzewa, pod którym leżeliśmy i padłem jak długi nie interesując się już zajmowaniem wygodniejszej pozycji.
~ Wydaje mi się, czy grawitacja jest silniejsza niż zwykle? – rzuciłem.
Blue parsknęła śmiechem i sama spróbowała wstać. Porzuciła jednak ten zamiar i podczołgała się tylko pod sam pień.
- Chyba masz rację – stwierdziła z uśmiechem. – To przyciąganie jest jakieś strasznie silne…
~ Czy ja wiem. Nie jestem fizykiem, co najwyżej medykiem.
- To jaka jest twoja diagnoza z medycznego punktu widzenia?
~ Nadwyrężenie mięśni dwugłowych i trzygłowych oraz śmiechowych…
- Śmiechowych? – Blue parsknęła śmiechem. – To takie istnieją?
~ Tak. To mięśnie odpowiadające za ruszanie ustami – wyjaśniłem. – Odpowiadają więc także za uśmiech i po części śmiech. Mogę dokończyć?
- Ależ proszę, panie doktorze.
~ Naciągnięcie ścięgien łącznych, obciążenie stawów, przyrost i gwałtowny spadek adrenaliny, przyspieszone krążenie…To chyba wszystko, nie licząc licznych ran kłutych, ciętych, szarpanych…
- Dobra, dobra! – przerwała mi wadera. – Przez tą twoją diagnozę wszystko zaczyna mnie boleć…
Uśmiechnąłem się.
~ Ale przynajmniej mamy nieco lepszy humor – nagle naszą rozmowę przerwał długi pomruk.
Usiedliśmy i rozejrzeliśmy się czujnie. I znowu. Już miałem stwierdzić, że chyba nam się przesłyszało, kiedy dobiegło nas kolejne burczenie. Tym razem zorientowałem się skąd pochodziło. Zapomniałem, że ostatni raz jadłem jakieś dwa dni temu.
~ Fałszywy alarm – parsknąłem śmiechem, który oczywiście usłyszała tylko Blue. ~ To tylko mój żołądek.
Blue? Śniadanko? :3 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz