- Słyszałeś ?-szepnęłam.
- Hm ?-wilk spojrzał na mnie - Co mówiłaś ?
- Nic -mruknęłam po czym wstałam i odeszłam.
Skierowałam się w stronę tajemniczego dźwięku.Z czasem owe dźwięki stały się niewyraźnymi słowami.Im bliżej kierowałam się na południe ,przedzierając przez dzikie chaszcze ,tym głosy stawały się wyraźniejsze.W końcu można było odróżnić pojedyncze zdania.
- Nigdzie ni widać llama de fuego *-usłyszałam.Odgarnęłam łapą jedną z gałęzi.Moim oczom ukazała się dwójka basiorów.Oboje nosili wisiorki z kolorowymi piórami ,jednak jeden z nich miał jeszcze kilka czarnych i czerwonych piór na za uszami.Po jego postawie mogłam się domyślać ,iż był kimś ważnym w owej dziwnej społeczności.
llama de fuego ?Ognisty płomień ?O kogo im chodzi...?Zaraz ,zaraz...
- Jak wy szukaliście ?! Macie go znaleźć i przyprowadzić do mnie.
- Ależ Jefe *...On zniknął...
- Nie obchodzi mnie to !On wszystko widział ! Wie !Myślisz ,że niby się nie domyślam ?Ah...Tylko wam coś polecić ,a wy wszystko estropeado *! Jak zawsze muszę całą robotę wykonać sam !
Drugi wilk spuścił głowę.
Odwróciłam się i odeszłam wracając do Eloy 'a.
Ognisty płomień ? Czyżby Eloy przestraszył ich swoją klątwą ?Poza tym...te wilki wydają się jakieś znajome...gdzie ja je mogłam spotkać...?
- Są w driodze -doszedł mnie głos Paluku.
Wyszłam z krzaków i kępy młodych drzewek ,które zasłaniał jeden wielki dąb.
- I co dalej ? -spytałam.
- No cóż...Ikana zdiecyduje -odparł wilk.
- Eloy ?-zwróciłam się w stronę drugiego basiora -Jakieś zmiany w otoczeniu ?
- Te wilki -powiedział -zaczęły się zbierać i jest ich coraz więcej.
Chwilę później zza drzew wyłoniła się nasza wataha.
- Widzę ,że ta sprawa stała się bardzo poważna -powiedziała Ikana - Widzieliście już Ashera i Azzai ,prawda ?
- Tak ,ale...-końcówkę odpowiedzi Eloy 'a niestety nie usłyszeliśmy.Zagłuszył go głośny dźwięk wycia oraz popiskiwania wilków.Wyjrzeliśmy zza ściany krzewów. Azzai i Asher byli przywiązani do jakichś pojedynczych badyli.Kilka wilków trzymało te gałęzie ,a cały korowód tej jakże dziwnej społeczności otaczał ich wyrażając wielką aprobatę.
- Zapowiada się mały obiadek ? -spytałam.
- Na to wygląda -westchnęła Jenna podchodząc do mnie.
- Ekhem.A więc co robimy ?-spytał Eloy.
- Chyba nie mamy wyjścia.Musimy znaleźć jakiegoś negocjatora -brzmiała odpowiedź Ikany.
Nie wiem jak to wszystko potoczyło się tak szybko.Nim się obejrzałam ,a z negocjacji pozostały istne wiórki.Jedynym obrazem były wilki rzucające się sobie do gardeł.Wilków z obcej nam społeczności było o wiele więcej ,jednak wszystko rekompensował nam fakt ,iż klątwy w końcu do czegoś przydały.A ja ? Ja ,spokojnie leżałam sobie na skrawku trawy oglądając w skupieniu mozolną wędrówkę księżyca i gwiazd po nocnym niebie.Chwilę później obok mnie znalazł się zdyszany Paluku.
- Już wymiękłeś ?
Basior przewrócił oczami i odparł:
- Może byś sama pomogła ,duszku ?
Warknęłam cicho nadal nie odrywając wzroku od nieba.
- Jakbyś nie zauważył...
- Widzę ,ale przecież Jenna ma jakiś eliksir czy coś na zatrzymanie twojej klątwy.
- Już ją pytałam.Niestety nie ma przy sobie. -westchnęłam.Chwilę później jednak uświadomiłam sobie pewną rzecz.Podniosłam głowę i spojrzałam na basiora.
- Skąd ,wiesz ,że Jenna zrobiła dla mnie specjalny ,,wynalazek '' na zatrzymanie mojej klątwy ?
Nie wiem czy to wina światło-cienia ,lecz wydawało mi się jakby wilk lekko się speszył.
- No wiesz ...Nasza akolitka chwali się swoimi osiągnięciami...
- Uważaj ! -krzyknęłam na widok jednego z wrogów zachodzących Paluku od tyłu.
Paluku ? A może ktoś inny ma coś do dodania ?
llama de fuego * -ognisty płomień
Jefe * -wódz
estropeade * -zepsuć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz