piątek, 20 lutego 2015

Od Vervady ( CD. Paluku ) :

Razem z Eloy 'em spędziliśmy czas siedząc w dzikich krzakach.Ponieważ miałam uaktywnioną klątwę ciernie roślin mnie nie kaleczyły.Niestety basior nie miał takiego szczęścia.Jego łapy były poorane małymi ranami ,z których ciurkiem spływały kropelki krwi.Nagle do moich uszu doszedł cichy szmer.
- Słyszałeś ?-szepnęłam.
- Hm ?-wilk spojrzał na mnie - Co mówiłaś ?
- Nic -mruknęłam po czym wstałam i odeszłam.
Skierowałam się w stronę tajemniczego dźwięku.Z czasem owe dźwięki stały się niewyraźnymi słowami.Im bliżej kierowałam się na południe ,przedzierając przez dzikie chaszcze ,tym głosy stawały się wyraźniejsze.W końcu można było odróżnić pojedyncze zdania.
- Nigdzie ni widać llama de fuego *-usłyszałam.Odgarnęłam łapą jedną z gałęzi.Moim oczom ukazała się dwójka basiorów.Oboje nosili wisiorki z kolorowymi piórami ,jednak jeden z nich miał jeszcze kilka czarnych i czerwonych piór na za uszami.Po jego postawie mogłam się domyślać ,iż był kimś ważnym w owej dziwnej społeczności.
llama de fuego ?Ognisty płomień ?O kogo im chodzi...?Zaraz ,zaraz...
- Jak wy szukaliście ?! Macie go znaleźć i przyprowadzić do mnie.
- Ależ Jefe *...On zniknął...
- Nie obchodzi mnie to !On wszystko widział ! Wie !Myślisz ,że niby się nie domyślam  ?Ah...Tylko wam coś polecić ,a wy wszystko estropeado *! Jak zawsze muszę całą robotę wykonać sam !
Drugi wilk spuścił głowę.
Odwróciłam się i odeszłam wracając do Eloy 'a.
Ognisty płomień ? Czyżby Eloy przestraszył ich swoją klątwą ?Poza tym...te wilki wydają się jakieś znajome...gdzie ja je mogłam spotkać...?

- Są w driodze -doszedł mnie głos Paluku.
Wyszłam z krzaków i kępy młodych drzewek ,które zasłaniał jeden wielki dąb.
- I co dalej ? -spytałam.
- No cóż...Ikana zdiecyduje -odparł wilk.
- Eloy ?-zwróciłam się w stronę drugiego basiora -Jakieś zmiany w otoczeniu ?
- Te wilki -powiedział -zaczęły się zbierać i jest ich coraz więcej. 
Chwilę później zza drzew wyłoniła się nasza wataha.
- Widzę ,że ta sprawa stała się bardzo poważna -powiedziała Ikana - Widzieliście już Ashera i Azzai ,prawda  ?
- Tak ,ale...-końcówkę odpowiedzi Eloy 'a niestety nie usłyszeliśmy.Zagłuszył go głośny dźwięk wycia oraz popiskiwania wilków.Wyjrzeliśmy zza ściany krzewów. Azzai i Asher byli przywiązani do jakichś pojedynczych badyli.Kilka wilków trzymało te gałęzie ,a cały korowód tej jakże dziwnej społeczności otaczał ich wyrażając wielką aprobatę.
- Zapowiada się mały obiadek ? -spytałam.
- Na to wygląda -westchnęła Jenna podchodząc do mnie.
- Ekhem.A więc co robimy ?-spytał Eloy.
- Chyba nie mamy wyjścia.Musimy znaleźć jakiegoś negocjatora -brzmiała odpowiedź Ikany.

Nie wiem jak to wszystko potoczyło się tak szybko.Nim się obejrzałam ,a z negocjacji pozostały istne wiórki.Jedynym obrazem były wilki rzucające się sobie do gardeł.Wilków z obcej nam społeczności było o wiele więcej ,jednak wszystko rekompensował nam fakt ,iż klątwy w końcu do czegoś przydały.A ja ? Ja ,spokojnie leżałam sobie na skrawku trawy oglądając w skupieniu mozolną wędrówkę księżyca i gwiazd po nocnym niebie.Chwilę później obok mnie znalazł się zdyszany Paluku.
- Już wymiękłeś ?
Basior przewrócił oczami i odparł:
- Może byś sama pomogła ,duszku ?
Warknęłam cicho nadal nie odrywając wzroku od nieba.
- Jakbyś nie zauważył...
- Widzę ,ale przecież Jenna ma jakiś eliksir czy coś na zatrzymanie twojej klątwy.
- Już ją pytałam.Niestety nie ma przy sobie. -westchnęłam.Chwilę później jednak uświadomiłam sobie pewną rzecz.Podniosłam głowę i spojrzałam na basiora.
- Skąd ,wiesz ,że Jenna zrobiła dla mnie specjalny ,,wynalazek '' na zatrzymanie mojej klątwy ?
Nie wiem czy to wina światło-cienia ,lecz wydawało mi się jakby wilk lekko się speszył.
- No wiesz ...Nasza akolitka chwali się swoimi osiągnięciami...
- Uważaj ! -krzyknęłam na widok jednego z wrogów zachodzących Paluku od tyłu.

Paluku ? A może ktoś inny ma coś do dodania ?




llama de fuego * -ognisty płomień 
Jefe * -wódz
estropeade * -zepsuć

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz