sobota, 14 lutego 2015

Od Ashera ( CD. Azzai ) :

Dzień nie zapowiadał się ciekawie.
Blue miała tej nocy wartę na innym stanowisku, więc nie mogłem z nią pogadać. Riry też nigdzie nie było. Rano wróciłem do reszty watahy, zdałem Ikanie raport i mieliśmy się zbierać do dalszej wędrówki, kiedy nagle Vervada zauważyła pewien brak...
Nie było z nami Azzai.
- Musimy ją znaleźć - zaczął Eloy, ale alfa mu przerwała:
- Rozchodzenie się po lesie nie ma sensu. Tylko jeszcze bardziej się pogubimy. Niech jedna osoba pójdzie...
- Ja pójdę! - wyrwałem się.
Ikana rzuciła mi pytające spojrzenie.
- Moje kruki szybko przeczeszą teren. Gdy znajdą Azzai zaprowadzą mnie do niej - wyjaśniłem.
- Niech będzie - odparła alfa. - Pospiesz się! Nie mamy całego dnia.
Pobiegłem więc w las rzucając w myślach rozkaz do Corvo i pozostałych. Ptaki rozpierzchły się. Minęło pół godziny, zanim jeden wrócił przekazać mi, że znalazł trop wadery. Ruszyłem za nim. Dotarłem na małą polankę. Azzai była tu jakieś trzy, góra cztery godziny temu. Nagle usłyszałem jakiś szelest. Z krzewów wyskoczyły naraz obce wilki okrążając mnie. Nie zdążyłem zareagować kiedy jeden z nich ogłuszył mnie.

Przywlekli mnie związanego do jakiejś zniszczonej wioski. Gdy tylko się obudziłem i zrozumiałem swoją sytuację ogarnęła mnie czysta furia. Nawet tego nie blokowałem. Pozwoliłem na pojawienie się Króla Kruków. Szpony rozerwały więzy i przeorały gardło najbliżej stojącego nieszczęśnika. Stanąłem w pozycji bojowej strosząc pióra na grzbiecie i mierząc wszystkich morderczym spojrzeniem. Dzikusy cofnęły się zaskoczone. Dwóch odważnych podeszło bliżej. Pierwszy rzucił się na mnie. Gapie obserwowali pojedynek. Po krótkiej bijatyce basior dusił się własną krwią. Tłum zawiwatował. Ogarnęła mnie prawdziwa wściekłość. Zrobili sobie ze mnie widowisko! Atrakcję! Drugi z basiorów zakrzyknął:
- Do gladiatora z nim! Zobaczymy, który jest lepszy!
Rzucili się na mnie całą bandą. Zaskoczenie i przewaga liczebna wygrały. Wepchnęli mnie do cuchnącego trupem pomieszczenia i zatrzasnęli kratowaną bramę. Rzuciłem się na kraty jak wściekłe zwierze. Nic nie rozumiałem. Po co mnie tu przywlekli? Kim jest ten cały "gladiator"? I po cholerę mam z nim walczyć?!
Dzikusy odeszły. Uspokoiłem się, ale nadal nie wróciłem do swojej postaci. Kruczy Król może się jeszcze przydać, a kto wie, czy uda mi się go sprowadzić z powrotem.
- Asher?
Odwróciłem się zaskoczony. Z mroku pomieszczenia wyłoniła się Azzai i jakiś obcy basior. Do tej pory jedynym wilkiem, który widział moją przemianę, była Rira. Dla Azzai musiał więc być to duży szok widzieć mnie w takim "stanie".

Azzai? Co robimy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz