środa, 25 lutego 2015

Od Sohy:Negocjacie?

Jeszcze przed paroma minutami przyduszałem do ziemi ubabranego krwią (oczywiście jego a nie moją) wilka wsłuchując się w ciche trzaski pękających kości i świszczący oddech czułem jak dusi się własną krwią która z chlupotem zalewa mu pęknięte płuca (prawdziwa muzyka), a teraz drepcze za Ikaną która idzie obok alfy wrogiej nam watahy.
 Szef tamtej bandy zdecydowanie nie wygląda na godnego zaufania idąc z tyłu mogę jedynie przypuszczać ,że uśmiecha się podle szczerząc żółte kły nie widzę jego pyska tylko chudy zad zapadłe boki i łysiejący kikut pozostały po ogonie.Z tym drugim rzecz wygląda podobnie: pobliźniony kark i pysk pokryty nie tyle futrem co rzadką szczeciną poprzetykaną płatami różowej ,łuszczącej się skóry do tego jeszcze nienawistne a jednocześnie badawcze spojrzenia którymi obrzuca mnie i Ikane gdy myśli ,że nie patrze.
 Ikana wygląda jakby zupełnie się niczym się nie przejmowała.W ponurej ciszy jaka zapadła od chwili opuszczenia pola bitwy wyraźnie odcina się jej beztroska a nawet powiedziałbym radosna aura.
  Padalec na stanowisku prowadzi nas najpierw przez las a potem na szczyt wzgórza.W oddali widać dwie białe wapienne skały i wąwóz między nimi.
~Zasadzka! -zdaje się krzyczeć coś wewnątrz mnie
Wbijam wzrok w grzbiet Ikany ta cała sztywnieje i pozorna beztroska nagle znika oboje wiemy co znaczy dla tych ,,negocjacij'' tamten wąwóz.
-Można wiedzieć gdzie idziemy ?-pytam wypychając się między alfy.
Doradca natychmiast reaguje obnażając zęby wyglądające jak rzędy spróchniałych pniaków i uwalnia falę zgniłego smrodu.Ikana marszczy nos i krzywi się nieznacznie.
 Alfa nie reaguje na moje pytanie tylko idzie dalej
~powtórz-słyszę w głowie głos
-Gdzie idziemy?!-staram się by wypadło to groźnie
-Tam...-alfa zatacza krąg łapą starannie omijając wąwóz
~naprawdę dasz się na to nabrać? -kpi głos
W myślach obracam różne opcje ale żadna z nich nie wydaje się dostatecznie dobra.Przerwanie negocjacji może być wyrokiem dla Azzai uwięzionej gdzieś pod strażą kanibali a jeśli damy się zaciągnąć do tamtego wąwozu skończy się to dla nas marnie.
Wiatr zmienił kierunek od strony wąwozu napłynęła fala powietrza niosącego zapach obcych wilków.
-Stop-mówię kładąc łapę na barku obcego alfy starając się jednocześnie odgrodzić Ikanę od jego doradcy.Walka wydaje mi się w tej chwili jedyną dobrą opcją
-Właśnie, stój -odzywa się wreszcie Ikana odpychając mnie na bok -negocjacje odbędą się tu i nigdzie indziej
-zobaczymy -syczy alfa tamtej watahy cofając się o krok.


Ikana? Wojna jest fajna hm?

4 komentarze: