czwartek, 27 sierpnia 2015

Od Appalosy (CD Moonli i Paluku)

Odeszłam głębiej między drzewa. Szłam cały czas nie zważając , czy idę w dobrą stronę. Jeśli zauważę, że gdzieś mnie nie było, po prostu się wrócę. W końcu nigdzie nie skręcam. Lasy pięknie prezentują się jesienią. Opadające, złoto – brązowe liście. Głośny szelest przy każdym kroku. Idąc i rozmyślając tak nie patrzę, czy coś jest w lesie. Ale jak już się zorientuję, że coś może wyskoczyć zza krzaków zaczyna udzielać się strach… Z zamyślenia wyrwały mnie głosy Paluku i Moonli. Nie wiedziałam co mówią, ale znałam ich głosy. W sumie, może wypadałoby zaczekać? W sumie Moonli jest osłabiona, a ja sobie poszłam. Zwolniłam. Obserwowałam jeszcze przez chwilę las. Szczerze, to nic się nie zmieniło od chwili jak patrzyłam na niego przed chwilą…
- Appa! – Krzyknęła Moonlight. Stanęłam i wbiłam łapy w ziemię. Jej ton nie był „przyjaźnie” nastawiony.
- T-tak? – Zapytałam nadal nie odwracając się.
- Jak mogłaś ich zabić?! – Powiedziała wściekła. Czułam ten gniew.
- Ja.. Ja nie wiedziałam co zrobić! Bałam się! Ja..
- To może przestań się bać i zacznij myśleć! – Odkrzyknęła. To mnie zabolało. Wyminęła mnie ze smutnym i wściekłym wyrazem pyska jednocześnie. Łzy napłynęły mi do oczu.
- Nie płacz. – Powiedział półgłosem Paluku. – Musiałaś coś zrobić aby nas nie zabiła.
- Ale mogłam zrobić coś innego, a nie ją podpalić… - Starałam się nie okazywać smutku. Ale nie mogłam. Gdy tylko pomyślałam, że zabiłam niewinne zwierzę. – Jestem potworem…
- Nie Appa. Nie jesteś! Nie myśl tak, proszę. – Chyba starał się mnie pocieszyć.
- Ale to mnie będzie męczyć.. – Podniosłam wzrok na basiora. – I nigdy nie przestanie. – Ponownie spuściłam głowę i zaczęłam iść za Moonlight. Za mną ruszył Paluku. Zależy mi na nim. Ale wiem, że to Vervada to… Nie. Może ja skończę te głupie rozmyślanie. Podniosłam głowę. Popatrzyłam się w każdą stronę. Znowu zaczęłam obserwować te głupie liście. Patrzyłam w lewo, potem zwróciłam wzrok w przeciwną stronę i zauważyłam sylwetkę wilka. Podniosłam gwałtownie łeb i nastawiłam uszy. Zaczęłam obserwować. Paluk o mało co nie wpadł na mnie.
- Coś nie tak? – Spytał.
- Ciii.. – Uciszyłam basiora i dalej wpatrywałam się między drzewa. On również zwrócił tam wzrok . Wilk nagle się zatrzymał i chyba nas zauważył.
- Lua? – Spytał Paluk. Ja bym dalej na niego patrzyła, ale ten tylko zaczął iść w naszą stronę.
- Może. – A jednak to była wadera.

 Lua? Dokończysz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz