wtorek, 11 sierpnia 2015

Od Blade'a (CD Farce): Pojedynek aktorski, co?

Podniosłem się i otrzepałem częściowo ubłocony pysk. Przymrużyłem oczy i zakląłem niedelikatnie, wypowiadając może nawet kilka słów za dużo. Powiedziałem wszystko na głos, bez obawy, że ktoś usłyszy, gdyż byliśmy z daleka od reszty stada. Nie obchodziło mnie towarzystwo Farce, nawet jeśli była dziewczyną. Nie miałem zamiaru traktować jej jak „damy” (jak kogo?).
Wstałem i już miałem coś powiedzieć tej wrednej jędzy, która zapewne zaraz skomentowałaby mój upadek. Przeklęta dziura i ta chol.erna kałuża błota!
„A ty czego się tak śmiejesz, co?”- pomyślałem od razu, zakładając z góry, że wadera wybuchnie kpiącym śmiechem.
Ale nie! Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu ona… ona śmiała się naturalnie. Zupełnie, jakby ktoś właśnie opowiedział jakiś strasznie zabawny żart. Zupełnie, jakby spędzała czas w towarzystwie swych najlepszych kumpli. To głupie porównanie, zważywszy, że byłem tam tylko ja, ona i kałuża błota.
Ale musiałem przyznać się przed samym sobą do jednego. Jej śmiech nie był tylko naturalny, ale również… delikatny? Czysty? To był jeden z tych rzadkich rodzajów śmiechu, które sprawiają, że od razu masz dobry humor. Równie dobrze mógł należeć do kogoś innego. Zapewne, gdybym usłyszał taki śmiech, nie widząc jego właścicielki, pomyślałbym, że to jakaś ładna, delikatna wadera śmieje się tak pięknie i czysto. Był po prostu śliczny i miałem ochotę usłyszeć go po raz kolej… ej! Zaraz, ZARAZ! O czym ja w ogóle myślę?! Chol.era! Jak to „śliczny”?! Co mi znów do głowy strzeliło!? To chyba przez ten upadek. Może poprzestawiało mi się coś w głowie i teraz nie potrafię normalnie myśleć? Tak, wygaduję bzdury i tyle.
Jednak coś mi tutaj nie pasowało. Dlaczego ktoś taki jak Farce został obdarzony takim głosem? Przecież wiedźmy powinny śmiać się tak, jak na wiedźmy przystało. Czyli rechotać, robiąc przy tym paskudne miny, od których aż włos się jeżył. A tutaj co? Nie dość, że śmiała się naturalnie to jeszcze… no, w miarę ładnie (jak na czarownicę, oczywiście. Żebyśmy się przypadkiem źle nie zrozumieli).
Otrząsnąłem się i szybko przywołałem na twarz swój złośliwy grymas. Przypomniały mi się słowa tej brązowej wadery. Nasz następny pojedynek miał polegać na byciu miłym, tak? A właściwie to na udawaniu miłego. To miała być tylko gra aktorska.
Kto pierwszy pęknie? A proszę bardzo! Dla kogoś kto nie zna takiego sowa jak „honor”, ani nie ma żadnych hamulców, to nie będzie znów takie trudne. Byłem jednak ciekaw, jak księżniczka poradzi sobie z tym zadaniem. A raczej, byłem ciekaw jak bardzo jej duma na tym ucierpi.
Podszedłem do Farce, która dalej patrzyła na mnie rozbawiona. Złapałem się na tym, że chciałem po raz kolejny usłyszeć jej śmiech. Zdawało mi się, że w jej niebieskich oczach… co? Skąd ja znam kolor jej o c z u ?! Ugh, zmieńmy temat (To przez ten chol.erny upadek!).
Skoro wszystko było tutaj tylko grą, to ja mogłem robić co zechcę. Oczywiście, wiedziałem, że oficjalny pojedynek jeszcze się nie zaczął, gdyż wtedy musielibyśmy być dla siebie mili, pomocni i… po prosu musielibyśmy ograniczyć wszelkie złośliwości i podłe gierki. Założyłem jednak, że tym będę martwić się później. A póki co… póki co mogłem chwilkę pograć. Nic mnie to nie kosztowało, bo potrafiłem udawać i sprawiać, że ktoś czuł się niezręcznie. Jak zareaguje Farce? Byłem tego niezmiernie ciekawy.
-Pięknie się śmiejesz.- podszedłem do niej, patrząc się jej głęboko w oczy. Wadera stała nieruchomo i już się nie uśmiechała. Teraz przypatrzy wala mi się ze zdziwieniem i niepewnością. Na to właśnie liczyłem.
Uśmiechnąłem się do niej delikatnie (tak, moi drodzy! Ja nie zawsze uśmiecham się wrednie.) i poprawiłem jej czarną różę, którą miała wpiętą we włosy. Farce dalej patrzyła się we mnie z niedowierzaniem, robiąc wielkie oczy. Ani trochę się jej nie dziwiłem.
Nie potrafiłem się teraz powstrzymać. Mój delikatny uśmiech znikł z mojego pyska, a zastąpił go mój zwykły, złośliwy grymas. Zacząłem się śmiać, szczerze rozbawiony. Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie zrobiłem. W to jak daleko się posunąłem. I to tylko po to, by sprawdzić jak zareaguje. A ona wpatrywała się we mnie z takim zdziwieniem w oczach! Ha!
-Pojedynek aktorski, co?- odezwałem się w końcu, patrząc na waderę kpiąco.- Już widać, że przegrasz.- znów zacząłem się śmiać.
Kątem oka zerknąłem na Farce. Teraz już nie patrzyła się na mnie z niedowierzaniem. O nie… to co dostrzegłem w jej oczach było czystą nienawiścią, jaką bez wątpienia teraz odczuwała. No cóż, jakby na to nie patrzeć to trochę uraziłem jej dumę. Sprawiłem, że zaniemówiła i w żaden sposób nie potrafiła mi się wtedy odegrać. Nie miałem pojęcia co wtedy sobie o mnie myślała.
Oczywiście, wiedziałem, że nie uwierzyła w moją grę aktorską całkowicie. A przynajmniej, nie na samym początku. Byłem właściwie pewien, że przez myśl choć raz jej przeszło, że tylko udaję i robię sobie z niej żarty. Ale byłem doprawdy ciekaw, jak się wtedy czuła i co myślała.
Że się zmieniłem? Że nie chcę już być dla niej wredny? Że zacząłem patrzeć na nią inaczej? A może, że ją polubiłem? Zauroczyłem się? Zako… Oj, bo zaraz zabrnę za daleko!
-Oh, mam cię już szczerze dość, wiesz?!- Farce warknęła oburzona.- Ciebie i tych twoich… sztuczek! Jesteś…
-Okropny?- podsunąłem jej słowo, unosząc jedną „brew” odrobinę.
-Jesteś ostatnim dupkiem.
-Ach tak? Posłuchaj, z takimi zdolnościami aktorskimi, nie sądzę byś miała szanse wygrać, wiesz?- odparłem kpiąco.
Farce wpatrywała się we mnie, jakby właśnie obmyślała plan morderstwa. Tak, nie miałem co do tego wątpliwości, że w tamtym momencie najchętniej obdarłaby mnie ze skóry. Ale ani trochę mi to nie przeszkadzało. Było coraz zabawniej.
Jednak nagle na twarzy Farce pojawił się przebiegły uśmiech. Dalej patrzyła się na mnie ze złością, ale teraz już trochę inaczej. Zupełnie, jakby wpadła na jakiś podły plan.

 Farce? Co tam sobie zaplanowałaś? XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz