„Chol.erny basior! Pokonał mnie! I jeszcze teraz jestem mu winna jakąś przysługę! Nie! Nie mogę na to pozwolić! Muszę coś wymyślić, żeby się pozbyć tego ciężaru...”
– Koleś jest dobry. Bawi mnie ta Twoja zaciętość, wiesz? – zapytał Ventus.
„ – A Ciebie bawi ta sytuacja, co?! Ty nie jesteś teraz mu czegoś winien!” warknęłam w myślach ostrym tonem.
– Było nie bawić się w 'wojnę' – zakpił dość złośliwie.
„ – Po prostu się zamknij!” wrzasnęłam na niego „ – Nie dość, że mam teraz na głowie tego… Patafiana przede mną, to jeszcze Ty zawsze musisz dołożyć coś od siebie!”
– Taka moja rola… – rzekł beztrosko, wzruszając barkami.
„ – Twoja rola to kontrolowanie pogody i odpokutowanie tego, co narobiłeś za życia! A nie zatruwanie mi mojego spokoju!”
– Jakiego spokoju? Przecież w Tobie się gotuje na każdym kroku! – zarechotał, wypominając mi moje chwile słabości.
„Już raz się zapomniałam...”, zaczęłam mój monolog, starając się ignorować Ventusa i iść do przodu z wzrokiem wbitym w ziemię, po której stąpałam z grymasem zadumy. „Nie mogę pozwolić, żeby to się powtórzyło. On chyba nie jest na tyle głupi, by puścić to między uszami. Mógł zacząć się domyślać… Ale jeśli tak jest, to muszę szybko odciągnąć go od tej myśli. Pewnie nie jest jeszcze za późno. Co powinnam zrobić w tej sytuacji…?”
– Ej. – Z moich rozmyślań, wyrwało mnie krótkie i rzeczowe zawołanie ciemnego basiora idącego przede mną, który gwałtownie się zatrzymał, przez co wpadłam na niego, obijając się od kości ogonowej wilka.
– Uh, huh? – Otrząsnęłam się i wróciłam do rzeczywistości, wydając przy tym pojedyncze mruknięcie zaskoczenia.
– Nie zamyślaj się w mojej obecności. To w ogóle cud, że potrafisz myśleć – prychnął wrednie Blade, odwrócił łeb i ponownie zaczął iść przed siebie.
– Och, przepraszam! – zawołałam ze skruchą i dogoniłam go, dalej nie stając z nim na równi. Wolę trzymać się z tyłu.
Westchnęłam cicho z lekką melancholią i czegoś w rodzaju rezygnacji. Mam nadzieję, że wrażenie zmęczonej wadery, skutecznie przykryje tą reakcję”
„ Ehh… Spokojnie, Farce, to tylko mało rozgarnięty basior. Nie ma co reagować na jego docinki tak pochopnie. Powoli zaczyna mnie od tego wszystkiego boleć głowa. Chyba powinnam odpocząć i się trochę przespać? Straciłam dużo sił na ten mały, bo mały, ale wciąż, pojedynek… Moja gwałtowna zmiana nastroju może być również spowodowana spadkiem cukru w organizmie. Po drzemce zapoluję. Świerze mięso postawi mnie na nogi...”
– Więc, księżniczko? – zaczął niespodziewanie basior – Ilu was jest?
„Przepraszam? 'Księżniczko'? Skąd on to wytrzasnął? Dobra, spokój. I tak już jestem wystarczająco padnięta...”
– Cóż… Trochę nas jest. – Postanowiłam przemóc moje zmęczenie i przybrać na swój pysk duży uśmiech – Dwudziestu paru… Dlaczego pytasz? – Tym razem, by nie wyjść na „niegrzeczną”, zrównałam swoje tępo z jego i stanęłam z nim ramię w ramię.
– Ot tak – odparł, obojętnie wzruszając barkami.
„Może powinnam go udusić?”, nagle naszła mnie dziwna (w swojej prostocie) myśl. „Do watahy jeszcze trochę, nikt się nie zorientuje, prawda? Nikt, oprócz mnie, go nie zna, więc jaki problem? Zabiję go szybko i bezproblemowo. Nawet jeśli jest lepszy ode mnie w walce, to gdy zaatakuję z zaskoczenia, nie będzie miał szans, co nie? Jego tchawica jest odsłonięta...”
Nagle mój wzrok nieświadomie zjechał na jego gardło. Faktycznie, był na wyciągnięcie mojej łapy, a raczej kłów…
– Co ty robisz? – zapytał, gdy zauważył moje nieodgadnione spojrzenie na jego czułym punkcie. Kolejny raz potrząsnęłam łbem, wybudzając się s transu.
– Ech, ja… M-Masz tam wyjątkowo błyszczące futro – palnęłam spanikowana z zachęcającym wyszczerzem. Basior podniósł podejrzliwie jedną brew.
– Jest takie samo jak na całym moim ciele – zauważył. „Cóż, słuszna uwaga”.
– Nieprawda. Ma inny odcień. – Dalej upierałam się przy swoim, lecz widziałam, że Blade chyba tego nie kupił. – Nieważne. Chodź już – powiedziałam szybko i wyprzedziłam go, by nie dostrzegł, jak mój cały pysk pokrywa soczysty rumieniec.
„Jak mogłam o czymś takim pomyśleć?! Ugh, łeb rozsadza mi ból, więc to chyba normalne, prawda? Albo ja już naprawdę wpadam w jakąś paranoję...”
– No, jesteśmy – oznajmiłam pewnie, gdy basior odsłonił łapą wielki krzew, ukazując grupkę „wyjątkowych” wilków – To ty porozmawiaj z alfą, a ja w tym czasie trochę odpocznę. Wiesz, zmęczyłam się tym całym ganianiem… – zaśmiałam się nerwowo, chcąc jak najszybciej odejść od wilka, bo obawiałam się, że nie dość, że zaraz rozsadzi mi czaszkę, to jeszcze stracę moją umiejętność aktorstwa.
Szybko się odwróciłam i poszłam w stronę jakiegoś najbliższego, CICHEGO miejsca. Padłam w jakiejś małej jaskini, niedaleko grupy. Ale przynajmniej nie było tu słychać ich rozmów…
– No to chyba nabrał podejrzeń… – podsumował Ventus, na co ja zmarszczyłam brwi, kładąc mój łeb na łapach.
– Przymknij się na chwilę, dobra? Proszę Cię.
– „P-Proszę”? Jesteś chora? – zdziwiła się fioletowa chmurka, patrząc na mnie w szoku.
– Najwyraźniej tak – mruknęłam, kuląc się jeszcze bardziej i zasypiając z grymasem bólu na pysku…
Blade? Również przepraszam za to niejasne opko, ale w „stanie”, w którym znajduje się Farce, jestem również ja -_-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz