niedziela, 9 sierpnia 2015

Od Luy (CD Blade'a)

Mlasnęłam kilkakrotnie zapoznając się z otoczeniem. Wodziłam wzrokiem od wilka do wilka usiłując dopatrzeć się tego który wzbudził zainteresowanie mego rozmówcy. Niestety wokół panował okropny chaos uniemożliwiający mi skupienie się. Odpuściłam sobie dochodzenie i spojrzałam na słońce. Już raczej nie zdążę się wyspać. Jak nic zasnę w drodze...Chwila...chyba mnie olśniło.
 - Wyruszam, wyruszam Wężyku, ale pod jednym warunkiem- zrobiłam śmiertelnie poważną minę.
Wilk uśmiechnął się szeroko. Zlitował się, obudził, a ta mu jeszcze łaskę robi.
- A więc słucham jaśnie pani. Czego pani trzeba?
Te słowa wręcz ociekały sarkazmem. Kontynuowałam więc z niemniej poważnym wyrazem pyska.
- Pójdziesz ze mną- spojrzałam mu głęboko w oczy- A jeśli zasnę dopilnujesz bym nie rozwaliła sobie nosa- to powiedziawszy wskazałam na nadal nieco umorusany w krwi narząd węchu.
Basior skłonił się ironicznie.
- To będzie zaszczyt.
Wymianę uprzejmości, która mogłaby potrwać jeszcze dobre parę minut, przerwał głos wadery, która, z tego co udało mi się podchwycić z umysłów wilków, była kimś ważnym. Zakładam, że Alfą bo większość umilkła.
- Wyruszamy- powiedziała i odwróciła się.
Skrzywiłam się. Północ.
- Stryczek na skazańca czeka... Życie z oddechem ucieka.... Jeszcze chwilę będzie walczyć... Potem nigdy nie zatańczy...
- Że co proszę?- Blade' spojrzał na mnie jak na wariatkę- To jakiś wierszyk? Czyje to słowa?
Zaśmiałam się gorzko.
- Moje.

Podczas pierwszego etapu nocnej podróży kilkakrotnie przysypiałam przez co Wężyk, zgodnie z umową, zmuszony był do podpierania mnie. Łapy maszerowały dalej, ale umysł odleciał do sfery snów. Po przebudzeniu, jeszcze trochę zmulona, traciłam resztki równowagi i zbaczałam z trasy w padając między drzewa. Blade zanosząc się śmiechem szedł za mną i podnosił z ziemi lub wyciągał mi łeb z dziupli.
Uśmiechnęłam z satysfakcją na słowa ,,Zrobimy tu krótki postój"i bezceremonialnie obeszłam nieruchomego i wyraźnie rozbawionego Blade'a dookoła nie odrywając wzroku od jego ciała. Ostatecznie stanęłam na przeciw niego. Przeanalizowałam wszystkie dane dotyczące jego emocji, wyglądu, zaobserwowanego zachowania, tonu głosu i sposobu wypowiadania się.
- Lubie cię- stwierdziłam bez ogródek i uśmiechnęłam się serdecznie i wyciągnęłam ku niemu łapę- Lua.
Basior przekrzywił lekko głowę i uśmiechnął się. Po chwili wyciągnął ku mnie swą kończynę.
- Blade.
 W zasadzie wyglądało to bardziej jak ,,piątka" niż uścisk, ale co tam.
- Trudno jest uścisnąć komuś łapę bez przeciwstawnych kciuków- stwierdziłam marszcząc brwi i przebierając swoimi małymi, wilczymi paluszkami.
Wilk milczał uważnie się czemuś lub komuś przypatrując. Powiodłam za jego spojrzeniem. Któż to tego jegomościa tak interesuje?
W końcu udało mi się wypatrzeć obiekt. Okazała się nim młoda, brązowa wadera. Hmmm...to chyba ten szczeniak, który dołączył niedługo po mnie. Nie miałam jeszcze okazji z nią porozmawiać, zresztą jak i z większością członków tego społeczeństwa. Zerknęłam na Blade'a.
- Brzydka nie jest- mruknęłam.
Wzrok basiora powędrował ku mnie. Nie wyczułam z jego strony zmieszania, prędzej rozbawienie. Uniósł wyżej jedną brew.
- Sugerujesz mi coś?
Wzruszyłam barkami.
- Raczej nie, nazwałabym to raczej stwierdzeniem faktu. Pomyślałam, że skoro tak cię interesuje to może wolałbyś zmienić temat na jej osobę.
Basior pokręcił głową.
- To dobrze bo wolałabym uciąć sobie drzemkę. Obudź mnie jak będą wyruszać.
Nie czekając na odpowiedź wilka położyłam się na ziemi i zamknęłam oczy.

Blade?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz