Coraz częściej tracę kontrolę. To nie jest już zabawne. Coś ciągle każe mi pruć do przodu, chodź mocno trzyma mnie na łańcuchu. Nie podaję się, niestety wiem, przyjdzie dzień który zakończy moje męki. Coraz bardziej wątpię żeby udało mi się uwolnić od klątwy . Zmienia mnie. Moja klątwa mnie zmienia w potwora. Nie mam uczuć, nigdy nie poznam co to ciepło. A jeśli ciepło mnie zabije? Tak długi czas byłam za barierą zimna... Prawie go już nie odczuwam. Przywykłam do wiecznej zimy. Nagłe ciepło mnie stopi, mimo, że już nie jestem z lodu. Ciepło którego tak pragnę może mnie zabić. Przegrać, doprowadzić do wyparowania. Ale cóż mi pozostaje? Czy to nie było by najpiękniejsze zakończenie mojego zimnego i wiecznie białego snu. Łzy które zawsze są zimne. Smutne przeszklone oczy. Pyszczek, wykrzywiony w grymas rozpaczy. Wszystko we mnie krzyczysz ,,chce już zasnąć. " Też chcę zasnąć. Zasnąć w cieple, nie czuć chłodu już nigdy. Zasnąć, i nie widzi nikomu. Źle się czuję. Nie jestem wolna. Patrzę zza lodowych krat. Piękny letni krajobraz, czuć ciepło, w powietrzu, kolorach a nawet w wodzie. Wyobrażam sobie jakie jest ciepło. Jakie to uczucie gdy cię wypełnia? Jak jest odczuwać radość? Radość... Tak błahe uczucie które odczuwa się nawet przy, cieplejszym podmuch wiatru. Radość pojawia się na łące, jest zajęta w kolorach, roślinach, chmurach w woni kwiatów. Zimna bariera to niszczy. Wszystko umiera. Ja sprawiam, że wszystko umiera. Ja zabijam... Ja...
Z moich przemyśleń wyrwały mnie trzaski gałązek. Appalosa... Potrafi odczuwać ciepło. Miłość, Radość... A nie uśmiecha się. Woli zimno. Nagle ogarnęło mnie uczucie zazdrość czy nawet złości. Woli zimno? Gdyby znalazła się na moim miejscu... Właśnie... Spojrzałam, jej w oczy próbując zamrozić. Zanim się obejrzała jej łapy oblepił lód. Była przerażona ale jej klątwa była chyba osłabiona. Podeszłam bliżej. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Emocje miotały mną. Chciały mnie rozszarpać. Nagle coś zmieniło mnie od czubka ogona po sam nos. To było nawet jak dla mnie za zimno. Zaczęłam się trząść. Jedyne co przeszło mi przez myśl to uczucie którym była nienawiść. Zaczął padać śnieg. Czas się zatrzymał. Lodowe żmije okręciły mi się w okół łap zaczęły syczeć jedną przez drugą.
-Chcessssz ssssię uwolnić od tego bólu?- zapytała jedna.
-Pewnie, że chcessssz. To prossste.- przytaknęła druga.
-Chodź... Chodź... - zaczęły mnie prowadzić. Dotarliśmy na polane gdzie świeciło słońce. Film mi się urwał potem widziałam tylko ścinki. Zabitego niedźwiadka, potem jego matkę. Znów wróciłam do rzeczywistości. Niedźwiedzica uderzyła mnie łapą. Z hukiem uderzyłam o drzewo. Poczułam jak łamią mi się żebra. Nagle z odsieczą przybiegli, Appalosa i Paluku.
Appa? Paluku? Macie czas mnie ratować?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz