wtorek, 14 lipca 2015

Od Sydney: Jak się tu znalazłam?

Podniosłam głowę. Słońce grzało niemiłosiernie i jak na złość, na niebie nie było ani jednej chmurki.- Co ja ci takiego zrobiłam? - Wyjojczałam, sama nie wiem, do kogo. Przekleństwa już dawno wyczerpałam, pozostało tylko marudzenie. Powoli wlokłam się, łapa za łapą. Od paru dni nie miałam nic w pysku, a ostatnie jezioro minęłam dwa dni temu. Szłam rozłożystymi polami, szukając zwierzyny lub po prostu skrawka cienia. Ulgę sprawiał jedynie lekki wiaterek, który od czasu do czasu wiał ze wschodu. Trawa lekko pochylała się w rytm podmuchów, szum akompaniował ptakom, które zlatując z drzewa na drzewo, ćwierkały w najlepsze. Atmosfera byłaby nawet sielankowa, gdyby nie to, że mój brzuch dawał o sobie znać, co chwilę wydając bliżej nieokreślone dźwięki. Rozejrzałam się raz jeszcze. Mój wzrok zatrzymał się na jednym punkcie. Zmrużyłam oczy. Albo miałam halucynacje, albo tam naprawdę połyskiwała woda. Zapominając o zmęczeniu, rzuciłam się w stronę zbawiennej, ukochanej, jedynej, cudownej wooody. Z uśmiechem zanurzyłam się w chłodnej tafli niewielkiego jeziorka. Przez tą cudowną chwilę, ogarniała mnie bezbrzeżna radość. Kiedy skończyłam kąpiel, wyszłam na brzeg, żeby się otrząsnąć. Nagle, poczułam czyjąś obecność. Nie zdradzając nic po sobie, spokojnie poszłam w stronę kamienia leżącego na brzegu i wygodnie na nim ułożyłam, jakby nigdy nic. Udając że szukam w sierści ,,rzepków", mogłam spokojnie się rozejrzeć. W krzewach naprzeciwko mnie, dojrzałam wilka. Ciężko mi było określić, czy to wadera lub basior, jednak pewne było to, że nie chce był zauważony. Powoli wstałam i z beztroską znów weszłam do jeziora. Tym razem wyszłam z wody tuż przed owym krzewem. Niemal poczułam na własnej skórze, jak tajemniczy wilk z napięciem wstrzymuje oddech. Odwróciłam się od niego, jakby z zamiarem odejścia, jednak gwałtownie rzuciłam si w jego stronę i powaliłam na ziemię.- Mów, kim jesteś albo pożegnaj się z życiem! - Zawołałam nieco zbyt teatralnie, zwłaszcza, że nie miałam zamiaru nikogo zabijać. Po prostu uwielbiałam teksty tego typu.

Dokończy ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz