piątek, 3 lipca 2015

Od Blue (C.D. Sonei): Białe duchy, szare zjawy.

Przez chwilę nie jestem w stanie wziąć najmniejszego wdechu. Najpierw zupełnie wyprana z emocji i jakichkolwiek uczuć. Albo tak bardzo nimi naładowana, że przestaję je odróżniać. Następnie na chwilę zamykam oczy. Robię wdech i wydech. Kiedy otwieram moje niebieskie ślepia mój wzrok najpierw pada na stojącego obok nas Marvel’a. Nie wiem czemu, ale szukam u niego jakiegoś potwierdzenia. Zwykłe skinienie głową wystarczy. Coś do udowodni mi, że ta biała wadera faktycznie mówi prawdę. Faktycznie… jest moją siostrą?
Marv dziwnie unika mojego wzroku, więc teraz przyglądam się Sonei. Wpatruję się w również niebieskie ślepia biało-czarnej wadery. Wilczyca ta jest ode mnie trochę młodsza, może o rok lub dwa. Zaskakuje mnie jednak to, że jesteśmy tego samego wzrostu. Nie, ona jest ode mnie trochę wyższa, a wszystko przez długie nogi. No tak, super. Starsza siostra niższa od młodszej, jeszcze tego brakowało. Noż cholercia! Może moją prawdziwą klątwą nie jest użyczanie energii innym, tylko karłowatość? Ha! Nie, dobra to byłoby naprawdę głupie. Z resztą, na tym świecie na pewno są niżsi ode mnie i jestem tego prawie całkowicie pewna.
Dochodzi do mnie, że moje milczenie trwa trochę za długo. Po raz drugi przyglądam się biało-czarnej waderze. Sonei. Ma bardzo ładne imię. Jest dźwięczne i bardzo… urokliwe? Nie wiem, ciężko mi je opisać, ale brzmi jak nazwa jakiejś melodii a nie wilczycy. Dochodzi do mnie, że chciałabym aby ta wadera o ładnym imieniu była moją młodszą siostrą.
-Naprawdę!?- mówienie tego wydaje się bez sensu, ale póki co to jedyne słowo, jakie jestem w stanie z siebie wydobyć. Wadera uśmiecha się rozbawiona, co oznacza, że moja mina i reakcja musi być naprawdę zabawna.
-No, tak mi się zdaje. Sorka, że tak nagle to wypaliłam, ale nie byłam pewna… no wiesz, jak zacząć. I nie wiedziałam jak zareagujesz na taką wiadomość, więc…
-Jak zareaguję? Kurde, mam siostrę. Dziewczyno, zarąbiście!- kiedy mówię to nagłos zdaję sobie sprawę z tego jak bardzo szczere są te słowa.
Uśmiecham się zadowolona. Patrzę na zupełnie obcą mi waderę. Dziewczynę, którą widzę po raz pierwszy w życiu. Ona również mnie nie zna. Żadna z nas niczego o tej drugiej nie wie, ale nie stanowi to dla mnie najmniejszego problemu. Chyba właśnie po to są watahy, prawda? Żeby zapoznać się z innymi.
Nagle przytulam się do Sonei. Jest to bardzo dziwne i niespodziewane zachowanie i jestem tego w pełni świadoma. Ale co mam zrobić? Chol.era no! Mam rodzinę! Rodzinę, która nie jest sztywna i formalna! Rodzinę, która jest w stanie mnie zaakceptować! Może w końcu znalazłam chociaż jedną, spokrewniona ze mną osobę, która się na mnie nie wypnie? Jak to jest mieć siostrę? Jak to jest mieć kogoś tak bliskiego twojemu sercu? Nie wiem. Nigdy nie wiedziałam, ale bardzo chcę się tego dowiedzieć.
-B.. Blue?- biała zdaje się być zdziwiona moim zachowaniem, ale odwzajemnia uścisk.
-Witaj w Watasze Przeklętych, siostro. Mam nadzieję, że wytrzymasz ze mną nerwowo.- uśmiecham się diabolicznie, na co wadera parska śmiechem.
-Mam wrażenie, jakbym rozmawiała z samą sobą. Tylko starszą.- wilczyca przyznaje się i po chwili posyła mi taki sam uśmiech. Może to głupie, ale ja również czuję, jakbym rozmawiała z młodszą wersją siebie. Tylko trochę wyższą.
-Jak dla mnie jest to dostateczny dowód, że jesteśmy siostrami.- mówię to bardziej do siebie, ale samica i tak to słyszy. Po chwili puszczam swoją… siostrę. To słowo brzmi dziwnie, nawet gdy nie wypowiadam go na głos, a jedynie o nim myślę. Chyba będę musiała się do niego przyzwyczaić.
-Dzięki Marv, że ją tutaj zaprowadziłeś.- zwracam się do mojego przyjaciela, który od jakiegoś czasu się nam przygląda.
~Nie ma sprawy. To był drobiazg.- mówi, jednak ja myślę, że kosztowało go to zdecydowanie więcej. Nie wiem czemu, ale mam takie dziwne wrażenie.
-Drobiazg czy nie. Ja tam jestem wdzięczna. Masz u mnie dług, Marvie.- podchodzę do basiora i lekko szturcham go w ramię. Po przyjacielsku. Nie jest to ani odrobinę damski gest, ale zawsze się nim posługuję. Wilk uśmiecha się lekko zakłopotany.
~To ja was może zostawię? Nie chcę przeszkadzać…
-No coś ty!- odzywa się Sonea.- Nie przeszkadzasz. Prawda?- uśmiecham się odrobinę. Młoda w ogóle nie zna tego wilka, a mówi do niego swobodnie, jakby byli starymi znajomymi. Ale co poradzić? W sumie to ja tez przytuliłam nieznaną mi waderę.
-Właściwie Marv… to mam do ciebie prośbę. Ostatnią.
~Tak?- zerkam niepewnie na białą waderę i białego basiora.
-Mógłbyś się na chwilę zająć Soneą? Opowiedzieć jej coś o watasze? Ja… za jakiś czas bym do was przyszła. Muszę tylko z kimś pogadać.- mówiąc to kiwam głowa w stronę Behemot’a, który siedzi pod cieniem drzewa. Marvel kiwa głową bez sprzeciwiania się, chociaż widzę, że jego uśmiech odrobinę przygasa.
~No dobrze… nie jestem dobrym przewodnikiem, ale zrobię co w mojej mocy.
-Um… przepraszam, jeśli sprawiam taki kłopot.- siostra zdaje się być lekko zmieszana.
-Nie ma sprawy.- macham niedbale łapą.- Wiesz, później pogadamy. Odpowiem na każde twoje pytanie, pod warunkiem, że ty odpowiesz na moje. Co o tym sądzisz? Całkiem rozsądnie, nie uważasz?- uśmiecham się i wyciągam łapę.- Zgoda?
-Zgoda.- Sonea przybija mi piątkę.
Odchodzę od dwóch wilków, zostawiając je razem. Podbiegam do Behemot’a i również siadam pod drzewem. Jestem naprawdę szczęśliwa i chyba to widać, bo ciemny wilk zadaje mi pytanie:
-Kim jest ta nowa wadera?- odwracam się i spoglądam na Soneę. Uśmiecham się jeszcze szerzej.
-To… to jest moja młodsza siostra.- mówię to z dumą. Nie wiem co czeka nas w przyszłości, ale mam nadzieję, że między mną a siostrą stworzy się tak zwana „braterska więź”. Tak, na pewno tak będzie, skoro jesteśmy do siebie podobne.


Behemot? A Marv, mógłbyś napisać jak opowiadasz Sonei o watasze? Proszę ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz