Przez chwilę nie jestem w stanie wziąć najmniejszego wdechu. Najpierw
zupełnie wyprana z emocji i jakichkolwiek uczuć. Albo tak bardzo nimi
naładowana, że przestaję je odróżniać. Następnie na chwilę zamykam oczy.
Robię wdech i wydech. Kiedy otwieram moje niebieskie ślepia mój wzrok
najpierw pada na stojącego obok nas Marvel’a. Nie wiem czemu, ale szukam
u niego jakiegoś potwierdzenia. Zwykłe skinienie głową wystarczy. Coś
do udowodni mi, że ta biała wadera faktycznie mówi prawdę. Faktycznie…
jest moją siostrą?
Marv dziwnie unika mojego wzroku, więc teraz przyglądam się Sonei.
Wpatruję się w również niebieskie ślepia biało-czarnej wadery. Wilczyca
ta jest ode mnie trochę młodsza, może o rok lub dwa. Zaskakuje mnie
jednak to, że jesteśmy tego samego wzrostu. Nie, ona jest ode mnie
trochę wyższa, a wszystko przez długie nogi. No tak, super. Starsza
siostra niższa od młodszej, jeszcze tego brakowało. Noż cholercia! Może
moją prawdziwą klątwą nie jest użyczanie energii innym, tylko
karłowatość? Ha! Nie, dobra to byłoby naprawdę głupie. Z resztą, na tym
świecie na pewno są niżsi ode mnie i jestem tego prawie całkowicie
pewna.
Dochodzi do mnie, że moje milczenie trwa trochę za długo. Po raz drugi
przyglądam się biało-czarnej waderze. Sonei. Ma bardzo ładne imię. Jest
dźwięczne i bardzo… urokliwe? Nie wiem, ciężko mi je opisać, ale brzmi
jak nazwa jakiejś melodii a nie wilczycy. Dochodzi do mnie, że
chciałabym aby ta wadera o ładnym imieniu była moją młodszą siostrą.
-Naprawdę!?- mówienie tego wydaje się bez sensu, ale póki co to jedyne
słowo, jakie jestem w stanie z siebie wydobyć. Wadera uśmiecha się
rozbawiona, co oznacza, że moja mina i reakcja musi być naprawdę
zabawna.
-No, tak mi się zdaje. Sorka, że tak nagle to wypaliłam, ale nie byłam
pewna… no wiesz, jak zacząć. I nie wiedziałam jak zareagujesz na taką
wiadomość, więc…
-Jak zareaguję? Kurde, mam siostrę. Dziewczyno, zarąbiście!- kiedy mówię
to nagłos zdaję sobie sprawę z tego jak bardzo szczere są te słowa.
Uśmiecham się zadowolona. Patrzę na zupełnie obcą mi waderę. Dziewczynę,
którą widzę po raz pierwszy w życiu. Ona również mnie nie zna. Żadna z
nas niczego o tej drugiej nie wie, ale nie stanowi to dla mnie
najmniejszego problemu. Chyba właśnie po to są watahy, prawda? Żeby
zapoznać się z innymi.
Nagle przytulam się do Sonei. Jest to bardzo dziwne i niespodziewane
zachowanie i jestem tego w pełni świadoma. Ale co mam zrobić? Chol.era
no! Mam rodzinę! Rodzinę, która nie jest sztywna i formalna! Rodzinę,
która jest w stanie mnie zaakceptować! Może w końcu znalazłam chociaż
jedną, spokrewniona ze mną osobę, która się na mnie nie wypnie? Jak to
jest mieć siostrę? Jak to jest mieć kogoś tak bliskiego twojemu sercu?
Nie wiem. Nigdy nie wiedziałam, ale bardzo chcę się tego dowiedzieć.
-B.. Blue?- biała zdaje się być zdziwiona moim zachowaniem, ale odwzajemnia uścisk.
-Witaj w Watasze Przeklętych, siostro. Mam nadzieję, że wytrzymasz ze
mną nerwowo.- uśmiecham się diabolicznie, na co wadera parska śmiechem.
-Mam wrażenie, jakbym rozmawiała z samą sobą. Tylko starszą.- wilczyca
przyznaje się i po chwili posyła mi taki sam uśmiech. Może to głupie,
ale ja również czuję, jakbym rozmawiała z młodszą wersją siebie. Tylko
trochę wyższą.
-Jak dla mnie jest to dostateczny dowód, że jesteśmy siostrami.- mówię
to bardziej do siebie, ale samica i tak to słyszy. Po chwili puszczam
swoją… siostrę. To słowo brzmi dziwnie, nawet gdy nie wypowiadam go na
głos, a jedynie o nim myślę. Chyba będę musiała się do niego
przyzwyczaić.
-Dzięki Marv, że ją tutaj zaprowadziłeś.- zwracam się do mojego przyjaciela, który od jakiegoś czasu się nam przygląda.
~Nie ma sprawy. To był drobiazg.- mówi, jednak ja myślę, że kosztowało
go to zdecydowanie więcej. Nie wiem czemu, ale mam takie dziwne
wrażenie.
-Drobiazg czy nie. Ja tam jestem wdzięczna. Masz u mnie dług, Marvie.-
podchodzę do basiora i lekko szturcham go w ramię. Po przyjacielsku. Nie
jest to ani odrobinę damski gest, ale zawsze się nim posługuję. Wilk
uśmiecha się lekko zakłopotany.
~To ja was może zostawię? Nie chcę przeszkadzać…
-No coś ty!- odzywa się Sonea.- Nie przeszkadzasz. Prawda?- uśmiecham
się odrobinę. Młoda w ogóle nie zna tego wilka, a mówi do niego
swobodnie, jakby byli starymi znajomymi. Ale co poradzić? W sumie to ja
tez przytuliłam nieznaną mi waderę.
-Właściwie Marv… to mam do ciebie prośbę. Ostatnią.
~Tak?- zerkam niepewnie na białą waderę i białego basiora.
-Mógłbyś się na chwilę zająć Soneą? Opowiedzieć jej coś o watasze? Ja…
za jakiś czas bym do was przyszła. Muszę tylko z kimś pogadać.- mówiąc
to kiwam głowa w stronę Behemot’a, który siedzi pod cieniem drzewa.
Marvel kiwa głową bez sprzeciwiania się, chociaż widzę, że jego uśmiech
odrobinę przygasa.
~No dobrze… nie jestem dobrym przewodnikiem, ale zrobię co w mojej mocy.
-Um… przepraszam, jeśli sprawiam taki kłopot.- siostra zdaje się być lekko zmieszana.
-Nie ma sprawy.- macham niedbale łapą.- Wiesz, później pogadamy.
Odpowiem na każde twoje pytanie, pod warunkiem, że ty odpowiesz na moje.
Co o tym sądzisz? Całkiem rozsądnie, nie uważasz?- uśmiecham się i
wyciągam łapę.- Zgoda?
-Zgoda.- Sonea przybija mi piątkę.
Odchodzę od dwóch wilków, zostawiając je razem. Podbiegam do Behemot’a i
również siadam pod drzewem. Jestem naprawdę szczęśliwa i chyba to
widać, bo ciemny wilk zadaje mi pytanie:
-Kim jest ta nowa wadera?- odwracam się i spoglądam na Soneę. Uśmiecham się jeszcze szerzej.
-To… to jest moja młodsza siostra.- mówię to z dumą. Nie wiem co czeka
nas w przyszłości, ale mam nadzieję, że między mną a siostrą stworzy się
tak zwana „braterska więź”. Tak, na pewno tak będzie, skoro jesteśmy do
siebie podobne.
Behemot? A Marv, mógłbyś napisać jak opowiadasz Sonei o watasze? Proszę ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz