Energicznie potrząsnęłam głową. Nie marzy mi się zabawa z kanibalami. Nie próbowałam wilczej zupki i raczej nie zamierzam. Wzdycham. Nie mogę tu tak leżeć w nieskończoność. Niechętnie opadam na prawy bok i podnoszę z ziemi.
Chwilę sobie postałam zanim dotarło do mnie, że należałoby już zrobić krok. No, ale jak zrobić krok gdy nie wie się w którą stronę? Moje płuca opuszcza znaczna część powietrza, a gdy powraca dociera do mnie co należy w takiej sytuacji zrobić. Obróciłam się kilkakrotnie z zamkniętymi oczami,a po ich ponownym otworzeniu ruszyłam przed siebie.
Czyli północ. Skrzywiłam się gdy poczułam na szyi nieistniejący sznur. Zebrało mi się na wymioty. O, co to to nie, Lua. Żadnego zwracania. I tak masz pusty brzuszek moja droga. Co ty chcesz wyrzucić? Nic nie ma!
Z trudem przełknęłam ślinę. Węzeł powoli się rozluźnia i znika. Rozglądam się i węszę dokoła. Do nozdrzy wdarła się woń zająca. Jeszcze przez chwilę nasłuchuję usiłując dokładniej określić jego położenie. W końcu zwierzaczek nadepnął na cienką gałązkę zdradzając mi swoją pozycję. Krótki sprint, slalom między drzewami i skok. Smak ciepłej krwi w pysku.
Po paru godzinach wędrówki natykam się na w miarę świeży trop. Spora grupa wilków. Zbyt duża bym mogła jasno myśleć, a moją bronią, wyjąwszy talent do zabijania i urok osobisty, jest przecież iluzja. Jak ja mam bawić się maga nie mogąc skupić myśli na czymkolwiek. Gdyby nie to, już dawno przyłączyłabym się do jakichś koczowników. Wzdycham z rezygnacją. Jakże ja nie cierpię samotności. Co innego gdy ma się jakiś wybór, a ja go nie mam. Gdybym należała do jakiejś watahy samotne wycieczki nie stanowiły by problemu, bo byłoby gdzie, po co i do kogo wracać.
Robię naburmuszoną minę. Nie widzę w tym większego sensu z racji tego iż w pobliżu nie ma żywego ducha.
Idąc wzdłuż rzeki coś poczułam...emocje...
Głośno wypuściłam powietrze. Nie jestem teraz w nastroju na konwersacje. Zbaczam więc nieco na bok i staram się stąpać w miarę cicho. Kątem oka dostrzegam siedzącą na gałęzi waderę. Obrzuciła mnie przelotnym spojrzeniem po czym powróciłam do obserwacji czegoś znajdującego się , najpewniej, gdzieś za krzakami po mojej lewej. Kiedy już prawie zniknęłam z pola widzenia nieznajomej wyczułam, że się we mnie wpatruje. Z nieznanych powodów nie byłam w stanie odczytać jej emocji. Kiedy tylko próbowałam się ich chwycić umykały. Zmarszczyłam ,,brwi".
Obejrzałam się za siebie by jeszcze raz spojrzeć na to dziwaczne stworzenie. Sierść miała kremową, loczki złote, a oczy czerwone... I jeszcze to znamię...
Podniosłam wyżej głowę chcąc jej w ten sposób pokazać, że jej zdolność do umykania przede mną wcale nie wzbudziła u mnie respektu. Ta uśmiechnęła się szeroko ,,upuszczając" nieco swych emocji. Przeważała tu pogarda, ale dało się też wyczuć nutkę zainteresowania, zdaje się, że moimi próbami odczytania jej uczuć. Z pewnością nie było to wszystko. Po paru sekundach wyczułam intensywne znudzenie moją osobą. Wadera powróciła do wcześniej przerwanej czynności.
Naglę poczułam napierające na mnie umysły. Uczucia, dużo uczuć. Zaskoczenie, szczęście, ekscytacja, niepewność, irytacja... Poczułam jak trzęsą się pode mną łapy. Za dużo radości... Za dużo entuzjazmu...
Kiedy udało mi się już opanować własne myśli ruszyłam w stronę sporej grupki wilków. Wyłoniłam się z zarośli kilka metrów od największego ich skupiska. Przez parę sekund pozostawałam ,,niewidzialna". Pierwszym wilkiem, któremu udało się dostrzec czarną plamę w kolorowym świecie był biały basior. Lewe oko miał błękitne, a prawe złote lub żółte. Jego pysk nawet się nie poruszył gdy usłyszałam jedno słowo:
~ Witaj.
Zmarszczyłam ,,brwi". Czyli telepatia...
- No cześć - odparłam najswobodniej jak się dało przy takim natłoku zaskoczenia jakie wydostało się z tłumu na dźwięk obcego głosu.
Opadło ono jednak dość szybko. Wilk przekrzywił głowę. Widocznie zaciekawił go fakt, że niezbyt przejęłam się faktem iż gada do mnie podczas gdy jego pysk pozostaje nieruchomy.
~ Zgaduję, że nie pierwszy raz spotkasz telepatę.
- Ostatni raz był z piętnaście lat temu.
Marvel?
Nadal nie rozumiem. Po co doszlas do watahy, skoro piszesz, ze nie jestes w watasze?
OdpowiedzUsuńA ja z koleji nie rozumiem pytania. Bo chyba jak się nie jest w watasze to dołącza się po to żeby być.
OdpowiedzUsuń~Zdezorientowana Lua