niedziela, 17 maja 2015

Od Farce: „Kogo mam unikać…?”

Łączyłam ze sobą wszystkie fakty; ta wataha została rozdzielona, jednak większość się już znalazła, w tym ich alfa, lecz niektórzy dalej znajdują się poza naszym zasięgiem. To skomplikowane.
– Nikt nie mówił, że będzie łatwo – rzekł Ventus nawet nie zaszczyciwszy mnie swoim spojrzeniem.
– Oj, zamknij się – mruknęłam pod nosem. Właśnie w tej chwili wszyscy siedzieli przy ognisku, nawet ci, którzy większość czasu byli odludkami. Ja, wymawiając się zmęczeniem, oddaliłam się od nich i położyłam na miękkiej, wilgotnej trawie. Byłam na tyle daleko od zbiorowiska, by mnie nie usłyszeli, lecz na tyle blisko, by móc ich obserwować.
– Muszę znaleźć swoich – odparłam.
– Serio? – zdziwił się – Przecież ty też jesteś w pewnym sensie przeklętą – powiedział ilustrując mnie wzrokiem wisząc jednocześnie w powietrzu.
– I dlatego mam tu zostać? Oszalałeś? Tu są same wyrzutki i świrusy! – poskarżyłam się – Nie mam zamiaru się ich trzymać. Nawet ci, co chcieli mnie przygarnąć, jak oni mieli… – zastanowiłam się, lecz nim moja pamięć podsunęła mi odpowiednie imiona, Ventus zrobił to pierwszy:
– Rira i Asher – mruknął, ciekawy mojej odpowiedzi
– Właśnie. Nawet oni mają nierówno pod sufitem. A ta wadera nawet bardziej – prychnęłam pogardliwie.
– Ale u kogo masz zamiar się zatrzymać? – zapytał
– U nikogo. Nie będę pod niczyją opieką. Po prostu przez jakiś czas mam zamiar się u nich stołować, a jak zobaczę gdzieś w oddali moją rodzinę, to dam dyla. – Uśmiechnęłam się na samą myśl o tym.
– Jak chcesz. Ale przez to, że jesteś do mnie przykuta…
– TY jesteś przykuty do MNIE – poprawiłam go.
– Tak, tak – machnął lekceważąco łapą, puszczając moją uwagę pomiędzy uszami – Ale kiedy ktoś się o tym dowie, będziemy mieć kłopoty. OBOJE – powiedział z wyraźnym naciskiem na ostatnie słowo.
– Dlaczego tak sądzisz? – zapytałam bez krzty zainteresowania, dalej wpatrując się w mały, świecący punkt przede mną, będący ogniskiem.
– Bo po pierwsze; dowiedzą się że jesteś wredną hipokrytką, a po drugie; na świecie mało jest wilków, którzy walczą z takimi jak ja…? Nie będę miał szansy na odpokutowanie tych chole*nych grzechów – warknął wyraźnie niezadowolony z takiego obrotu sprawy.
– W takim razie jak chcesz zapobiec naszemu zdemaskowaniu? – zapytałam, tym razem wkładając trochę zaangażowania w moje zdanie.
– Ostrzegę cię, kogo masz unikać, żeby taka sytuacja nie miała miejsca – odparł. Niemal od razu automatycznie przewróciłam oczami, jednak podjęłam się wyzwania.
– Po dobra, Panie Wszystko-Wiedzący. To kogo w takim razie mam się wystrzegać? – Wbiłam wzrok w grupkę wilków zabranych przy palącym się ognisku.
– Widzisz tą szarą, koło alfy? – zapytał wskazując odpowiednią wilczycę – To Darknenyomu. Ma moc czytania w myślach – poinformował mnie. Na jego słowa, nie mogłam się powstrzymać od prychnięcia. Duch jednak zignorował to i mówił dalej:
– Te dwa białe, dość podobne do siebie wilki, to Sonea i Marvel. Ona ma moc kontaktu z duchami, ten ma telepatię i czytanie w myślach. Potem jest Lua. To ta czarna, z puszystym ogonem i świecidełkami. Empatia. Jak się za bardzo zbliżysz, wyczyta Twoje prawdziwe emocje. Jest jeszcze ta parka siedząca koło siebie – Blue i Behemot. Znowu w grę wchodzą duchy. Może nie mogą mnie zobaczyć, ale na bank wyczują moją obecność – mówił z dużym zaangażowaniem. Widać, że to było dla niego ważne.
– A skąd ty to wszystko wiesz, co? – przerwałam mu, patrząc na niego podejrzliwym wzrokiem. Ventus tylko przewrócił oczami i westchnął, jakby to było oczywiste.
– W przeciwieństwie do Ciebie, ja interesuje się innymi i uważnie słucham. A TY widzisz tylko czubek własnego nosa – najechał na mnie swoimi oskarżeniami.
– Ej! – zawołałam oburzona.
– Co „ej”? To prawda! – wyparował. Już otworzyłam pysk, by rzucić jakąś kąśliwą uwagą, lecz żadna nie przychodziła mi do głowy. Dałam za wygraną i przeklęłam Ventusa pod nosem. Odwróciłam się zadem do niego oraz rozmawiających w oddali wilków i położyłam swój łeb na łapach. Bez słowa, zamknęłam oczy i usiłowałam zasnąć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz