czwartek, 14 maja 2015

Od Luy

Drażnił mnie deczko fakt iż zostałam ,,uwięziona". Nie powiedziałam przecież, że chcę dołączyć, a już tym bardziej, że znudziła mi się wolność. Zachowałam jednak ciszę i nie komentowałam decyzji o zostawieniu na straży jednego wilka. W dodatku basior nie wyglądał mi na wojownika. Wygląda więc na to, że wadera albo nie docenia mnie, albo przecenia tego, tak zwanego, Marvela. Do czasu powrotu watahy zamieniłam z basiorem ledwie kilka zdań. Nie dotyczyły one w zasadzie niczego konkretnego. Efekt znudzenia obu stron.
Teraz leżę w pewnej odległości od ognia. Marvel dopiero po około godzinie dołączył do reszty. Widocznie upewnił się już w przekonaniu iż nie zamierzam uciekać. Powiodłam wzrokiem po każdym widocznym pysku nie zatrzymując się w zasadzie na żadnym. Do czasu gdy owa Jenna postanowiła mi zasalutować. Parsknęłam odpowiadając tym samym. 
Z moich wstępnych obserwacji wynika iż wataha jest pozbawiona Alfy. Na pierwszy rzut oka zdawali się nawet zgrani i sympatyczni, ale mimo odległości i tak widziałam to czego inni nie. Od paru wader emanowały nieprzyjemne aury zazdrości lub niechęci, co najmniej. Basiory były zdecydowanie mniej spięte. Tak...ciekawe ile jeszcze pociągnął. Wataha Przeklętych...też mi coś. Jak mnie zechcą to dołączę, ale prosić o nic nie będę, a dołączę tylko po to by zobaczyć jak długo wytrzymają ze sobą nawzajem. Ile czasu minie nim wataha się rozpadnie? Wyczułam chłodną kalkulację na obrzeżach mej świadomości. Skąd ja znam te niewyraźne emocje? Tą obojętność? Czyżby to mój Koleżka rozważał krok zbliżony do mojego? Oj coś czarno to widzę... Umysł wilka stał się nagle wyraźniejszy. Zwróciłam głowę w jego kierunku i uśmiechnęłam się lekko mimo, iż wcale go stąd nie widziałam. Przez chwilę dało się wyczuć irytację, a potem nie było już nic.
Odszedł.
Zwijam się w kłębek i przyciskam ogon do siebie by choć trochę się ogrzać. Mimo niezbyt grubej sierści nie marznę zbyt szybko, ale z pewnością jest mi o wiele gorzej niż tym przy ognisku. Mija około pół godziny nim podchodzi do mnie Marvel. Otwieram jedno oko.
~ Może jednak trochę się zagrzejesz.
Przez chwilę rozważam czy zaryzykować dla odrobiny ciepła. Bynajmniej nie przywykłam do bliskości innych wilków, a przy ogniu kłębi się nie mała grupka. Wzdycham głośno i przytakuję. Moje ruchy są dość flegmatyczne. Chyba nie dało się wstać wolniej. Niechętnie podążam za basiorem tak jakbym nie znała drogi. Gdy siadam przy reszcie wilków nie muszę nic mówić by pojęli, że nie zamierzam się z nimi bratać, Obyło się bez jadowitych spojrzeń. Obecnie mało kto miał ochotę na zapoznanie się z czarną plamą kolorowego świata. Od kilku wilków, jak już wcześniej wspomniałam, emanowały dość silne emocje. Zmarszczyłam pysk starając się je przepędzić. Były dla mnie całkowicie niepojęte. Widocznie były to jedne z tych mi obcych. Wywoływały zamęt w mych myślach. Usiłowałam ,,chwycić się" własnej obojętności, ale gdy już prawie dorwałam wparowało jedno z tych niejasnych uczuć. Najpewniej należało do jednej z tu obecnych wader. W takim tłumie nie byłam w stanie odróżniać co pochodzi od kogo. Ale obstawiałabym tą czarną z błękitnawą grzywką. Zdaje się, że jej uwagę przykuł jeden z basiorów. O mało nie wpadłam do ogniska. Prawie się zakrztusiłam choć niczego nie miałam w pysku. Wstałam tak gwałtownie, że siedzący obok Marvel musiał oprzeć się o swojego sąsiada bym w niego nie uderzyła. Jak najszybciej oddaliłam się od grupki by wreszcie oczyścić umysł.
 Zdarzało mi się stykać z różnymi wilkami i emocjami. Ale takie jak te działają na mnie chyba najgorzej. Przełknęłam ślinę. Teraz już wiem do kogo się nie zbliżać. Po kilku minutach przy ognisku moje ciało odzwyczaiło się od chłodu i teraz męczyłam się dwa wary bardziej. W końcu zdecydowałam się na krótką przebieżkę. Nawet jeśli Jenna zauważyła, że się oddalam to to zignorowała.
Drobny wysiłek fizyczny pomógł mi się odprężyć,a nawet trochę rozgrzać. Dookoła panowała prawie idealna cisza. Ostatecznie wlazłam na grubą, znajdująca się dość nisko gałąź i zasnęłam.

Jak ktoś ma wenę może odpisać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz