czwartek, 21 maja 2015

od Ikany(CD Azzai)

Ułożyłam się wygodnie pod drzewem z zamiarem przespania całej nocy. Aż do białego rana. Nie było mi to jednak dane z racji tego iż Azzai zamarzyły się reformy. Z miejsca doszłam do wniosku, że słuchanie całej jej wypowiedzi mija się z celem. Ani mi przez myśl nie przeszło mieszać się w sprawy łowców. Nie zamierzam powoływać jakichś ekspedycji. Skoro wróciłam to chyba mogę zrzucić ten obowiązek na nią. Więc kiedy wygłaszała mowę zajęłam umysł czymś co początkowo zamierzałam przemyśleć jutro. Chciałam trochę oczyścić umysł by trzeźwiej myśleć.
 Tak więc już w zasadzie wszyscy jesteśmy w miarę zebrani. Trzeba jeszcze tylko załatwić parę spraw organizacyjnych i znaleźć Sohę oraz Jason'a. To znaczy...o ile nadal żyją.  Nie ma sensu cofać się całą watahą taki kawał. Może lepiej byłoby wysłać małą grupkę która zorientowałaby się w sytuacji i, ewentualnie, sprowadziła nasze zguby.
 Jeszcze przez chwilę zastanawiałam się jak to wszystko zorganizować. Tak, omówię to jutro z Jenną i Vervadą. Obie otrzymają w miarę szczegółowe instrukcje. Słabo znam znaczną część tych wilków.
- ...i właśnie poprzez wzgląd na powyższe argumenty sądzę iż...- przerwałam jej uniesieniem łapy.
- Azzai...-wzdycham- Ja na prawdę nie zamierzam się mieszać w sprawy polowań do puki wilki wracają z nich żywe i ze zdobyczą- wadera spróbuje mi przerwać, uciszam ją gestem i kontynuuję dosadnym, nieznoszącym sprzeciwu głosem- Ja rozumiem, że nie zawsze jest na co polować, ale wtedy zawsze możesz poprosić o pomoc kogoś kto, choć nie zalicza się do łowców, ma o tym jakieś pojęcie. Pozostawiam ci w temacie polowań wolną łapę- ziewam- Masz jeszcze coś do powiedzenia?

Azzai? Wybacz, że takie krótkie, ale nie znam twojej listy żądań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz