I wtedy pojawiła się Azz.
Wszyscy nagle zapomnieli o szczeniaku i zaaferowani zwrócili się do niedawnej zaginionej. A na miejscu zosatłem jedynie ja, Rira i mała nieznajoma. Ta trzecia skrzywiła zauważalnie pyszczek niezadowolona ze straty zainteresowania jej osobą. Rira postanowiła przerwać ciszę:
- Vervada nas już przedstawiła, więc może teraz ty powiesz jak masz na imię?
- Farce – odparła waderka po zastanowieniu.
- Wspomniałaś, że szukasz jakiejś watahy – rzuciłem.
- Tak! – Farce ożywiła się nagle. – Widzieliście może jakieś inne przechodzące tędy wilki?
- Niestety, ale nikt raczej tędy przed nami nie przechodził.
Waderce zbladł uśmiech. Klapnęła ciężko na ziemię, chyba zupełnie zdruzgotana. Rira westchnęła współczująco i usiadła obok niej.
- Oj, biedactwo – powiedziała i pogładziła ją łapą po główce.
Spiorunowała mnie wzrokiem, jakbym zrobił coś nie tak. Niepewnie usiadłem obok nich. Nie wiedząc jak pocieszyć Farce postanowiłem, że najmądrzejszą opcją będzie siedzieć cicho.
- Może przejdziesz kawałek z nami? – zaproponowała Rira. – W stadzie będzie zdecydowanie bezpieczniej. Jeśli ktoś tędy przechodził to w końcu na pewno trafimy na jakieś ślady.
Szczeniak uśmiechnął się chcąc pokazać, że wszystko w porządku.
- To chyba dobry pomysł – odpowiedziała.
- To chodź, musimy to przedyskutować z Vervadą albo Jenną. To tamte wadery, idź do nich – Farce potruchtała we wskazanym kierunku, a Rira wstała zadowolona z siebie.
Ruszyłem za waderami zupełnie zmieszany. Niebieskowłosa po chwili spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Możemy ją zatrzymać? – zapytała.
- Sama słyszałaś, Farce ma gdzieś rodzinę i chce ją odnaleźć – przypomniałem. – Nie sądzisz, że to by było swego rodzaju „porwanie”?
- Ale ona jest taka słodka!
- Jak pirania…
- Mówiłeś coś?
- Nic, nic.
- No! – Rira wyprostowała się zadowolona. – Ale możemy ją zatrzymać na jakiś czas?
Westchnąłem boleśnie. Wilczyca jednak przyjęła to optymistycznie.
Rira? Farce? Wybacz długość, ale weny brak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz