Idę prawie na samym początku pochodu Przeklętych. Przede mną są tylko Ikana i ten nowy, Paluku. Jest taki śmieszny z tym swoim majtającym ogonem! Parę razy mnie nim przez przypadek śmignął, więc teraz kicham jak najęta.
- Chora jesteś czy coś? - pyta głos za mną. Odwracam głowę marszcząc nos, żeby zapobiec kolejnemu kichnięciu. To Forest.
- Nie, ale nasz ptasio - Wskazuję na Paluku - Ma trochę długi ogon więc kilka razy nim oberwałam. - odpowiadam i znów kicham. Basior śmieje się i zrównuje ze mną krok.
- Śmiesznie wyglądasz jak kichasz. - stwierdza po chwili. Piorunuję go wzrokiem.
- Co nie oznacza, że nie mogę cię teraz zabić, Forciu. - mówię, z wyszczerzem na cały pyszczek. Forest podnosi jedną brew do góry.
- Mówisz? - pyta retorycznie.
- Całkiem poważnie. - odpowiadam i na dowód posyłam do niego słabą smugę oparów. Forest zniża głowę a ja prycham i przywołuję dym do porządku.
- Jenna! - woła Azzai. Staję i zwracam do wadery wzrok.
- Tak? O co chodzi? - pytam.
- Chodź na moment, mam sprawę. - mówi Azzai.
*Jakiś czas potem*
- Dżej?! - krzyczy Forest. - Chyba coś mam nie tak z łapą.
- Obowiązki Akolity. - mówię pod nosem, ale Azzai chyba to słyszy, więc rusza dalej. Podbiegam do wilka. Faktycznie, Forciu ma dosyć poważne rozcięcie w łapie.
- Co się stało? - pytam, oglądając łapę. Nie czekając na odpowiedź, proszę Azzai żeby zatrzymała resztę, bo chwilę mi to zajmie.
- Nie wiem, szedłem spokojnie i nagle poczułem pieczenie. - wyjaśnia basior i widzę, że rana sprawia mu ból, bo mruży oczy i zasysa powietrze. Słyszę, jak Ikana zatrzymuje pochód i podchodzi do nas.
- Co jest? - pyta Alfa.
- Myślę, że Forest został potraktowany takim cudeńkiem co się nazywa Miriussa. - wyjaśniam.
- A tak po wilczemu? - pyta poszkodowany. Wywracam oczami.
- Chodzi o to, że ta roślina ma na kolcach jad kobry indyjskiej. Bardzo potężny wąż, choć bardzo rzadki. Żyły dawniej ale teraz... No mniejsza. Potrzebuję kilku składników do zrobienia opatrunku ale samo leczenie zajmie mi co najmniej 3 dni. Przykro mi, musimy się tu zatrzymać inaczej on umrze w ciągu paru godzin. - mówię szybko i kręcę głową. Wilki patrzą po sobie zmartwione.
- Czego potrzebujesz? - pyta Soha. Wydaję polecenia, kto ma czego szukać i opisuję im rośliny. Nie są to skomplikowane opisy, zwykłe rośliny które znajdzie się wszędzie. Wyruszają Ver, Soha, Ikana, Azzai, Moonlight i Jason. Dwaj nowi zostają.
- Trzymaj się Forest. Będzie dobrze. A, i nie próbuj zasypiać. Rozumiesz? - warczę, bo się denerwuję.
< Forest? Mam nadzieję, ze się nie gniewasz, że cię poszkodowałam ;) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz